~92~

380 54 12
                                    

***

Flawian nie spieszył się ze sprowadzeniem Gajusza, właściwie w innych okolicznościach nawet nie zawracałby mu głowy, wierząc że wszystkie problemy to tylko kwestia tego, iż Carl zamiast zgodnie z zaleceniami leżeć w łóżku, nie tylko spędził dużo czasu na nogach, ale też w dużym stresie. Normalnie przypilnowałby go, by wypił dużo wody i poszedł spać, a medyka wzywałby dopiero gdyby po tym nie poprawiło się niewolnikowi. Jednak wiedział, że Carl potrzebuje choć kilu minut ze swoim tatą sam na sam. Pójście po Gajusza było najlepszą wymówką by ich zostawić, choć gdy dotarł już do samego medyka i wyjaśnił w czym rzecz, ten potwierdził jego przypuszczenia, iż Carl po prostu powinien odpocząć. Jednak nie chcąc odsyłać księcia z niczym, ten dał mu mieszankę suszonych ziół, z których napar miał pomóc niewolnikowi, zadał też kilka pytań na temat tego co się wydarzyło. Książę w jak największym skrócie opowiedział mu o wszystkim, po czym chcąc dać jeszcze trochę czasu swojemu ukochanemu, sam udał się do kuchni po herbatę i kawę. Dopiero z tym wszystkim zaczął wracać do swojej komnaty, mając nadzieję, że Carl zdążył przejść choćby przez najważniejszą część rozmowy.

Gdy wrócił do komnaty, zobaczył, że ukochany śpi, co oblało spokojem jego własne wnętrze, a przynajmniej tą część jego która martwiła się o niewolnika. Bo ta która denerwowała się konfrontacją z Aldemanem stała się jeszcze bardziej napięta, wiedząc że skoro rozmowy między mężczyzną, a Carlem się skończyły, to przyszła pora na niego. Książe odnalazł wzrokiem Wilka, który siedział na fotelu przysuniętym bliżej do łóżka i postarał się do niego uśmiechnąć, choć czuł że przez stres nie do końca mu się to udało. Za to uśmiech Aldemana był tak ciepły i wyrozumiał, iż książę nie mógł uwierzyć, że ktoś obcy może uśmiechać się do niego w ten sposób. Jednocześnie gdy widział jak podobny jest ten uśmiech do tego, którym obdarzał go Carl, to fakt iż ci nie są tak naprawdę spokrewnieni, wydawał się być niemożliwym.

- Napije się pan kawy? Albo herbaty? – zaproponował, odstawiając tacę na stół.

- Poproszę kawę, z dwiema łyżeczkami miodu, jeśli można i rozmowę – odpowiedział Aldeman, poprawiając się nieco w fotelu. Flawian w milczeniu skinął głową, napełniając kubek czarnym napojem i dosładzając go wedle życzenia mężczyzny. Podał mu napój, samemu dosuwając sobie drugi fotel i nalewając sobie herbaty, czując że bez kawy jest dostatecznie pobudzony. Starał się być spokojny, ale jego palce mimo wszystko uderzały bezdźwięcznie, acz nerwowo o podłokietnik fotela. – Jestem Aldeman – mężczyzna postanowił, że należy by w końcu się przedstawił.

- Flawian, Carl dużo o panu opowiadał... znaczy... biorąc pod uwagę jego problemy z pamięcią – książę dawno nie czuł się tak zestresowany jakąkolwiek rozmową. W jego głowie zaczęły pojawiać się myśli, iż wolałby stoczyć kolejny pojedynek, niż przechodzić przez dialog, który go czekał. – Po prostu bardzo ciepło zawsze pana wspominał, choć bardzo denerwował się waszym spotkaniem.

- Chyba nie tylko on – zauważył mężczyzna, patrząc na ruchliwe palce księcia, który uśmiechnął się na to niezręcznie, zaciskając dłoń w pięść, by ją uspokoić. – Mi o tobie zdążył naprawdę wiele opowiedzieć twój brat. O tobie i o tutejszych... zwyczajach – wyłapanie w jego głosie krytyki nie było żadnym wyzwaniem, nawet dla Flawiana.

- Nie pochwala ich pan – zauważył, czemu Aldeman nie miał zamiaru zaprzeczać, wręcz przeciwnie, pokiwał przytakująco głową.

- Moja praca wymaga bym był otwartą osobą, tolerancyjną. Muszę szanować inne kultury, ich zwyczaje, a przynajmniej być w stanie oddzielić osobiste przekonania od spraw oficjalnych. Jednak traktowanie drugiego człowieka, czy jakiejkolwiek myślącej istoty, jak przedmiot, który można posiadać, kupić, dysponować nim... Jest rzeczą, której nigdy nie zaakceptuje i na którą dla mnie nie ma miejsca w żadnym cywilizowanym kraju, czy społeczności. Nie ważne czy traktujesz wtedy taką osobę jak zwykły towar, czy jest dla ciebie służbą, czy obsypujesz ją złotem. Postrzeganie kogoś jako swoją własność jest w moim odczuciu czymś poniżej krytyki i są to poglądy które miałem jeszcze za nim porwano mojego syna, więc możesz się domyślać, iż tamto wydarzenie, tylko mnie w tym utwierdziło – opowiedział bez ogródek Wilk, chcąc by ta sprawa była jasna, a Flawian z każdym jego słowem czuł jakby podłoga pod jego krzesłem się rozłamywała, a on zaczynał wpadać w otchłań. Spodziewał się że jego błędy w relacji z Carlem mogą być problemem i utrudnić zdobycie sympatii jego ojca, jednak teraz czuł, że został skreślony za nim w ogóle zdążył się z tych błędów wyspowiadać.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz