~58~

1.2K 108 12
                                    

Spojrzałem na swojego pana, widziałem, że ten nie potrafi tego zrozumieć. Nie dziwiłem mu się. Przecież każdy na moim miejscu, słysząc, że może odnaleźć swojego ojca zacząłby skakać z radości. Ja sam, gdybym usłyszał, że pewnego dnia dostanę taką możliwość byłby najszczęśliwszą osobą na świecie. Jednak w momencie, gdy miało stać to czymś naprawdę realnym, poczułem jak moje wnętrze skręca się nieprzyjemnie. To nie było takie proste, nie dla mnie. Miałbym napisać do taty i co bym mu powiedział? Pewnie w ojczyźnie już dawno uznano mnie za zmarłego. Może nawet wyprawiono pogrzeb. Pożegnano bohatera, kogoś ważnego, dumnego, szanowanego. Tata wspomina moje imię z dumą, a teraz ja miałabym mu to odebrać. Powiedzieć, że wciąż żyje i pokazać jak nisko upadłem. Nie byłem bohaterem, miałem wątpliwości, czy w ogóle wciąż jestem człowiekiem, po tym wszystkim... Nie byłem też już jego synem, nie tym o którym pamiętał i którego pochował. Byłem czymś dużo podlejszym. Gorszym nawet od tego co przygarnął z ulicy.

- On kochał kogoś innego – powiedziałem w końcu, patrząc w oczy swojego pana. – Kogoś lepszego. Chcę żeby pamiętał mnie takiego jakim byłem wtedy. Chcę myśląc o nim widzieć to wypełnione miłością spojrzenie, nie odrazę i wzgardę. Chłopak, którego kochał był bohaterem, nie czymś takim.

Objąłem się ramionami i spuściłem głowę. Można było mnie umyć, uczesać, przybrać w piękne stroje, jednak to nie zmieni faktu tego czym się stałem. Nie wymaże tych wszystkich obrzydliwych rzeczy, które robiłem w nadziei, że ochronią mnie przed bólem.

- Carl – Flawian delikatnie chwycił mnie za podbródek i uniósł moją twarz, po której zaczęły spływać łzy. – To twój tata, który cię kocha i będzie kochać bez względu na to co przeszedłeś. Jesteś jego synem, na pewno oddałby wszystko co ma by cię odzyskać.

Pokręciłem głową, może oddałby to za odzyskanie tego kim byłem kiedyś, ale nie tego wraku, którym stałem się po tym wszystkim. Flawian chciał przekonywać mnie dalej, gdy wbiłem w niego swoje spojrzenie.

- Twój ojciec by oddał za ciebie? – zapytałem cicho.

Widziałem, jak ten mruga gwałtownie, a później odwraca wzrok. Nie chciałem go zranić, jednak pragnąłem by ten odpuścił. Jego dłoń zacisnęła się na moim ubraniu, gdy ten mierzył się z własnymi myślami, by w końcu móc znów na mnie spojrzeć. W jego spojrzeniu widziałem nieprzyjemne emocje, które go zalały i poczułem wyrzuty sumienia. Naprawdę nie chciałem go skrzywdzić.

- Pewnie nie – przyznał, a w jego głosie słyszałem ból i żal. – Może nawet, by się ucieszył, gdyby ktoś mnie zabrał – teraz i po jego policzku spłynęły łzy, a moje serce zakłuło nieprzyjemnie. – Ale ty byłeś lepszym synem ode mnie. Nie chcę żyć ze świadomością, że gdzieś tam jest osoba, która cię kocha i tonie w tęsknocie, na którą znam lekarstwo, a mimo to jej go nie podarowałem. Proszę Carl, jeśli nie dla swojego ojca i nie dla siebie, to napisz ten list dla mnie.

Chwyciłem jego twarz w dłonie, czując jak moje serce łamie się, słysząc co ten mówi na temat siebie i swojego ojca. Zacząłem ocierać jego policzki, opierając jego czoło o swoje.

- To nie prawda, jesteś dobrym synem – zapewniłem go, jednak ten pokręcił głową, przymykając powieki. Jego ramiona mnie objęły, przytulając mocniej do jego ciała.

- Nie Carl, nie jestem. Jednak to nie szkodzi... Ważne bym chociaż dla ciebie był kimś lepszym. Tylko to się liczy.

Przytuliłem się do niego mocno, zapewniając go, że jest dla mnie dobry. On mówił mi, jak bardzo mnie kocha i ile dla niego znaczę, i że właśnie dlatego nie pozwoli mi zaprzepaścić szansy na odnalezienie rodziny. W końcu zgodziłem się napisać wiadomość, choć coś głęboko we mnie wciąż krzyczało, bym tego nie robił. Starałem się uspokoić tą część siebie, powtarzając sobie, że nawet jeśli napiszę list, to nie ma żadnej pewności, iż ten kiedykolwiek trafi do mojego ojca, w końcu książę nawet nie słyszał o takim kraju, jak Belond.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz