~59~

1.2K 112 14
                                    

Flawian przytulił się mocniej do ciepłego ciała niewolnika, nie chcąc jeszcze otwierać oczu. Choć przespał całą noc, to nie czuł się wypoczęty. Miał wrażenie, że przez cały ten czas, choć spał, to rozgrzebane ostatnimi wydarzeniami, a przede wszystkim sennym koszmarem, emocje ciągle go dręczyły, nie dając odpocząć. Nawet obecność Kyoshiego, czy raczej Carla, nie pomagała ich uciszyć. Czuł się tak, jakby ktoś znalazł słaby punkt grubego muru, który przez lata wznosił, próbując jakoś przejść przez to wszystko i z całej siły go zaatakował, rozbijając jego obronę. Pokazując tym samym, że we wnętrzu tej potężnej, masywnej twierdzy, znajduje się jedynie pogubiony chłopiec, pragnący, by ktoś pokazał mu drogę i wyjaśnił, gdzie popełnił ten pierwszy błąd, który pociągnął za sobą kolejne. Czy naprawdę jego pierwszym i największym grzechem było to, że w ogóle przybył na ten świat? Jego wnętrze zdawał się krzyczeć, że właśnie tak, że to był ten pierwszy błąd, o którym nawet nie miał prawa w żaden sposób zadecydować. Poczuł, jak źródło ciepła w jego ramionach zaczyna się poruszać i przekręcać, w końcu zmusił się do otwarcia oczu, za co od razu został nagrodzony. Jego serce napełniło się ciepłem, tłumiącym wszystkie nieprzyjemne uczucia i przykrywające warstwom miodu rozgrzebaną przeszłość, na widok wciąż zaspanej lecz uśmiechniętej twarzy młodszego. Carl, widząc że ten już nie śpi podniósł dłoń, w której trzymał szmacianego króliczka, tak iż ten zasłonił księciu cały świat. Flawian zamrugał zaskoczony i złapał w palce zabawkę, odsuwając ją nieco od siebie, by móc się jej lepiej przyjrzeć.

- Skąd to masz? – zapytał cicho z zaciekawieniem oglądając dość porządną aczkolwiek wykonaną widocznie nie wprawioną ręką robotę.

- Uszyłem, z tej starej koszuli, której nie pozwoliłem ci spalić – odpowiedział zaspanym głosem i wtulił się w tors swojego pana.

Flawian uśmiechnął się, przekręcając się na plecy i przyciągając niewolnika, który wdrapał się nieco na jego klatkę piersiową, mocniej do siebie.

- Uroczy – skomplementował szczerze. – Tego też nauczył cię tata?

Niewolnik pokiwał głową. Jego pan poczuł, jak dzięki tak prostym rzeczą, mającym swoje źródło właśnie w tym drobnym młodzieńcu na jego usta znów wypływa szczery uśmiech. Delikatnie przycisnął zabawkę do twarzy młodszego, zaczynają nie poruszać, tak iż jej materiał łaskotał go w twarz. Carl roześmiał się i chwycił króliczka w dłoń, przytulając go do siebie, tak by Flawian nie mógł więcej nim napsocić.

- Napisałem też list... jest w szufladzie biurka – mruknął cicho, wciąż nie wiedząc, czy to dobry pomysł, by choćby próbować go wysłać.

Flawian pogładził ciepło jego plecy, pokazując że to dobrze, iż to zrobił. Znów przymknął oczy, skupiając się na tym, co stało się wcześniejszego wieczora. Jego niewolnik przyznał mu się do swojej bogatej przeszłości, która była zupełnie inna od tej, której się spodziewał. Do tej pory sądził, że skoro ten pamiętał swojego ojca i to dość dobrze, to ten zapewne tak jak on był niewolnikiem. Myślał, że zielonooki przyszedł na świat pozbawiony wolności, że nie znał życia pozbawionego okowów. Fakt, iż było zupełnie inaczej go przeraził. Nie potrafił sobie wyobrazić, jak trudne musiało to być. Mieć wypełniony miłością dom, osoby, które cię kochały, żyć w cieple i dostatku, bo przecież, nawet jeśli nie był szlachetnie urodzony, to Carlowi niczego tam nie brakowało i nagle to stracić. Z dnia na dzień, pomimo wszystkich wysiłków, by temu zapobiec, zostać z tego ograbionym. I to po tym, jak niedawno udało się to zdobyć. Odruchowo jego ramię otuliło mocniej niewolnika. Współczuł mu jeszcze bardziej niż wcześniej, jednocześnie coraz mocniej kochając. W jego głowie pobudziło się wspomnienie tego, jak ten dał mu wybór, pozwolił by ten odzyskał wolność, jeśli tego właśnie chce. Mógłby wtedy wrócić do domu, odnaleźć ojca i resztę bliskich, a mimo to wybrał jego. Pozostał przy nim, choć mógł się od tego wszystkiego uwolnić. Coś w jego wnętrzu postanowiło nieprzyjemnie wytknąć mu, iż młodzieniec zrobił to zapewne jedynie dlatego, bo nie uważał, by ktokolwiek w domu na niego czekał i nawet nie wiedział, w którą stronę się udać, by do niego dotrzeć. Jednak to nie zmniejszyło jego wdzięczności, za to, że ten wciąż był obok. Przynajmniej jeszcze przez jakiś czas. Tamta historia utwierdziła go w przekonaniu, że w jego życiu pojawił się ktoś naprawdę wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju.

Odzyskać Wolność {Wilcze Kroniki}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz