𝐗𝐕𝐈. PORA ODPŁYWU

ابدأ من البداية
                                    

— Dziękuję ci, Gabrielu. — Amelie wyraziła wdzięczność w imieniu syna, który w tym czasie toczył z wujem niemy pojedynek na spojrzenia.

Najbliższych kilka minut minęło na cichej konsumpcji, która uśpiła czujność Adriena. Możliwe też, że nie nawykł, by jego ojciec rozpoczynał dłuższą rozmowę, dlatego niemal podskoczył, gdy się odezwał.

— Powiedz mi, Felixie — zaczął mężczyzna, jak gdyby nigdy nic krojąc mięso. — Jak ci się podoba nasza biblioteka? Musisz przyznać, że rodzina Bourgeois zgromadziła naprawdę bogaty księgozbiór.

Adrienowi wydało się, że tylko on dostrzegł znaczący uśmiech, który pojawił się na twarzy kuzyna na ułamek sekundy.

— Biblioteka jest wspaniała. Życia by mi nie starczyło na przeczytanie wszystkiego. — Felix odłożył sztućce i wyprostował się. — Dlatego wybieram wyłącznie lektury, które szczególnie mnie interesują i z których wiem, że dowiem się czegoś wartościowego.

— Doprawdy? — odparł sucho Gabriel. — Szukasz czegoś konkretnego?

Adrien po cichu, by nie zwrócić na siebie uwagi, również odłożył sztućce. Walki z ofiarami Władcy Ciem nie były tak pełne napięcia jak potyczka słowna ojca i kuzyna, która dopiero się zaczynała. Nie chciał przegapić ani słowa.

Felix udał, że głęboko zastanawiał się nad odpowiedzią.

— Najwięcej czasu poświęcam zdobywaniu wiedzy na temat miracul — odparł w końcu. — Przyznaję, dawniej sceptycznie podchodziłem do tych wszystkich historii o bogach i ich wybrańcach, więc teraz nadrabiam braki. Nawet jeśli utajone informacje są mgliste, nieco rozjaśniają, gdy umie się czytać między wierszami.

— Za nic nie mogłam go wcześniej przekonać, że bogowie są prawdziwi — Amelie zwróciła się do Gabriela. — Wiesz przecież, że obie z Emilie byłyśmy wychowane na starej wierze, więc chciałam ją przekazać Felixowi.

Tylko Adrien jej słuchał. Felix patrzył wyzywająco w wuja. Twój ruch, zdawały się mówić jego oczy. Gabriel zmrużył powieki.

— Dawniej również byłem ateistą. Adrien z pewnością pamięta mój sprzeciw, gdy Emilie prowadzała go do świątyni.

Wspomniany pokiwał żywo głową. Zaskoczyło go, że Gabriel wspomniał żonę. Nie przypominał sobie, żeby słyszał imię matki z ust ojca od czasów jej odejścia. Czyżby Gabriel zaczynał radzić sobie z żałobą?

— Jednakże książki to nie jedyna interesująca rzecz w bibliotece — podjął ponownie Felix.

— Nie? — Gabriel brzmiał, jakby rozmowa powoli go nudziła. Dla Adriena to nic nowego. — Ach, racja. Mamy także dużo zwoi. Obchodź się z nimi ostrożnie. Najlepiej nie ruszaj tych najbardziej wiekowych. Nie chcemy przecież, by zostały zniszczone tylko dlatego, że dostały się w niekompetentne ręce.

— Z pewnością. — Felix kiwnął spokojnie głową, niewzruszony wzmianką o niekompetentnych rękach. — Akurat nie zwoje miałem na myśli. Szczególnie fascynuje mnie wystrój, cały projekt biblioteki. Te wszystkie mozaiki... Ciekaw jestem, kto i kiedy je zaprojektował. Wspaniałe wzory. Asymetryczne, nieprzewidywalne. Ktoś pomyślałby, że tworzą mapę.

Ręka Gabriela trąciła kielich, po który sięgał. Naczynie przewróciło się i szkarłatne wino rozlało się po białym obrusie. Krwistoczerwona plama rozrastała się na oczach Adriena.

Mężczyzna zaklął i odsunął się wraz z krzesłem, kiedy plama zaczęła wędrować w jego stronę. Adrien nigdy nie słyszał, by ojciec przeklinał, więc ten pierwszy raz wywołał w nim niejasny niepokój.

GODS AND MONSTERS • MIRACULOUS LADYBUG AUحيث تعيش القصص. اكتشف الآن