𝐕𝐈𝐈. CENA ZWYCIĘSTWA

62 7 33
                                    

Marinette czuła się, jakby cofnęła się w czasie do początków ich znajomości, kiedy spotykali się tylko w takim gronie. Alya z Nino szli ulicą, trzymając się za ręce i szepcząc między sobą konspiracyjnie. Marinette podążała za nimi z Adrienem u boku. Pozwalała swoim ramionom kołysać się swobodnie, w razie gdyby chłopak chciał złapać jej dłoń. Oczywiście nic takiego się nie wydarzyło.

— Myślisz, że o czym tak szepczą? — spytał Adrien.

— Pewnie jak się nas pozbyć i zamienić kolejne wspólne spotkanie w swoją randkę. — Kąciki ust Marinette zadrżały. — Chyba już do tego przywykłam.

Nie mówiła głośno, a jednak Alya odwróciła się natychmiast.

— Słyszałam to — oznajmiła — ale masz rację. Za mało czasu poświęcam mojej najlepszej przyjaciółce.

Puściła Nino, zrównała się z Marinette i wzięła ją pod lewe ramię. Jej oczy błysnęły, jak zawsze, gdy coś planowała. Porzucony przez swoją dziewczynę Nino szedł teraz po prawej stronie Adriena.

— Też powinienem poświęcać ci więcej uwagi — powiedział. — Jednak wybacz, mój drogi, nie zamierzam łapać cię za rączkę.

Adrien rozśmiał się i objął szyję przyjaciela ramieniem. Marinette wpatrywała się w jego uśmiechnięte oblicze jak zahipnotyzowana i dopiero po chwili zrozumiała, o czym szeptali Alya i Nino. Z Adrienem znalazła się między nimi jak w potrzasku i któreś musiało zrobić pierwszy krok do złączenia idących razem dwójek.

Kiedy Marinette próbowała wbić łokieć w bok Alyi, ramię Adriena objęło ją w pasie. Obejrzała się na niego z nerwowym uśmiechem.

— Nigdy nie sądziłem, że będę robić za przyzwoitkę. — Mrugnął do dziewczyny. — Życie poza pałacem nie przestaje mnie zaskakiwać.

— Nie musicie być naszymi przyzwoitkami. — Nino wyjrzał porozumiewawczo do Marinette. — Istnieje coś takiego jak podwójne randki.

Adrien roześmiał się życzliwie. Marinette mu zawtórowała, choć miała ochotę zapaść się pod ziemię. Gdyby to on był pod jej ramieniem, a nie na odwrót, od razu cofnęłaby rękę. Dawno nie czuła takiej potrzeby kopnięcia kogoś w piszczel.

Spojrzała w panice na Alyę, by jakoś uratowała sytuację, ale pierwszy odezwał się Adrien.

— Nie cieszylibyście się z takiego braku prywatności.

Choć odpowiedź mogła być gorsza, a śmiech chłopaka złośliwy, Marinette wydało się, że ramię Adriena ważyło teraz kilka ton. Musiała uciec, nim ciężar wbije ją w ziemię i udusi.

— Muszę wyjąć kamień z buta! — wypaliła nagle. Lepsza taka wymówka niż żadna.

Wyplątała się z objęć przyjaciół i wycofała, żeby oprzeć się o ścianę budynku. Odwróciła się do nich tyłem, by nikt nie widział jej czerwonej twarzy, i ściągnęła but. Udała, że wytrząsa z niego kamyk.

Gdzie leży granica wstydu, którą trzeba przekroczyć, by mieć prawo ukryć się przed światem na resztę swych dni? Marinette była pewna, że niedługo pozna odpowiedź na to pytanie. Może powinna znaleźć najbliższy zaułek i tam zaszyć się jak bezdomny kot.

— Jak stopa? — Alya podeszła do przyjaciółki. Nachyliła się i zniżyła głos do szeptu. — Strasznie cię przepraszam, Nino się zagalopował. Nie tak miało wyjść.

Marinette założyła but i postukała nim o bruk, jakby sprawdzała, czy nic już jej nie uwiera. Zerknęła szybko na stojących nieopodal Adriena i Nino. Ten pierwszy uśmiechnął się niepewnie, gdy dostrzegł jej spojrzenie. Odwróciła się szybko.

GODS AND MONSTERS • MIRACULOUS LADYBUG AUWhere stories live. Discover now