22.

69 16 11
                                    

-Dewy! Wróciłeś!-Ifrit poderwał się ze swojego łóżka. On i Dew mieli wspólny pokój, a gitarzysta zaczynał się powoli nudzić sam.

-No-ghoul usiadł na swoim łóżku.

-Gdzie byłeś? Z kim? Po co? O i jak było? I...

-Ifrit-Dew spojrzał na niego błagalnie-Poszedłem do pobliskiego baru. Byłem sam, żeby się w spokoju napić. Było dosyć ciekawie. Zadowolony?

-Usatysfakcjonowany-Ifrit z powrotem położył się na łóżku i obserwował Dewa, który teraz wypakowywał swoje rzeczy-Czy ty śpisz z bluzą?-zapytał Ifrit kiedy zobaczył jak Dew kładzie obok poduszki złożoną bluzę.

-To bluza Moona-mruknął Dew-Wciąż pachnie jak on-ghoul opuścił głowę.

-Oh...-Ifrit na chwile zamilkł-Ej a może są jakieś perfumy, które choć trochę przypominają jego zapach? Wiadomo każdy ghoul jest unikalny ale...

-Używał tych-Dew wyjął z plecaka średni, pusty flakon-Zawsze się wylewał na siebie tego tyle, że można było go wyczuć z kilometra-ghoul zaśmiał się smutno-W jego pokoju też dalej można go wyczuć. Czasami siedzę u niego i czekam aż wróci, potem szukam go w garażu, a na końcu gdzieś na dolnych piętrach. Dalej nie mogę się pogodzić, że już go nie ma.

-Dewy...-Ifrit wstał, usiadł obok niego i go przytulił.

Dew wtulił się w niego. Nie chciał znów mówić o tym, że tęskni za swoim najlepszym przyjacielem. Nawet na początku nie chciał o nim wspominać. Ale nie potrafił. Tak bardzo za nim tęsknił, a upływ czasu jak na razie nie sprawił, że ból się zmniejszył. Na jakiś czas znikał, ale potem kiedy Dew myślał o Moonie, ścisk w sercu i w gardle pojawiał się na nowo. Dopiero teraz uświadomił sobie, że płacze. Dew nienawidził płakać przy innych. To sprawiało, że czuł się słaby.

-Przepraszam-mruknął przecierając oczy i wstając.

-Nie masz za co przepraszać. Każdy ma gorszy moment i czasami to najlepsze co możemy zrobić.

-Płakałeś kiedyś?-zapytał Dew kontynuując wypakowanie rzeczy,  może to było głupie, ale Ifrit nie wyglądał mu na osobę, która kiedykolwiek (pomijając okres narodzin) płakała.

-Jak byłem dzieciakiem. Ja i Aether wychowywaliśmy się w tym samym sektorze piekła. Spędzaliśmy ze sobą masę czasu i nagle Aether zniknął. Bałem się, że coś mu się stało i że już nigdy go nie zobaczę.

-Co się z nim stało?-zaciekawił się Dew.

-Jego matka urodziła dzieciaka, który miał problemy z kontrolowaniem mocy. No i chciał z nią spędzić trochę czasu, za nim ona odejdzie z młodym do innego sektora żeby szukać pomocy.

-Cholera...Aether nigdy o tym nie mówił.

-Bo to przeszłość. Nie, że Aeth źle ją wspomina, ale po prostu woli się skupić na tym co jest teraz-Ifrit wstał i położył się na swoim łóżku-No ale kiedy znów go zobaczyłem myślałem, że dosłownie umrę ze szczęścia mimo, że w tedy było to niemożliwe-Dew zaśmiał się. 

Kiedy skończył układać rzeczy, Dew rzucił się na łóżko. Gadali z Ifritem na różne tematy, aż w pewnym momencie uznali, że na dziś wystarczy i należy im się odpoczynek. Kolejnego dnia, rano Omega poinformował ich, że zostają tu dłużej i nie będą grać jednego koncertu. Jako, że była wczesna pora, Dew wymamrotał coś pod nosem i wrócił do snu. Zdecydowanie nie był fanem wstawania o świcie. Kiedy obudził się kilka godzin później, Ifrita już nie było. Gitarzysta pozostawił po sobie niepościelone łóżko i rozrzucone ubrania. Typowy ghoul ognia. Dew uśmiechnął się pod nosem. Też czasami nie miał ochoty na porządki. Gdy po porannym prysznicu opuścił łazienkę, do pokoju akurat wszedł Ifrit.

-No w końcu! Jaśnie książę się obudził!

-Ciebie też miło widzieć-mruknął Dew przeciągając się.

-Mam coś dla ciebie!-Ifrit zaczął grzebać po kieszeniach-O!-ghoul wyjął kostkę do gitary i podał ją basiście. Była koloru czarnego, a na środku znajdował się srebrny księżyc-Opowiadałeś wczoraj, że Moon nauczył cię grać na gitarze, a jako że akurat byłem w sklepie muzycznym to rzuciło mi się w oczy i...

Dew nie dał mu dokończyć bo mocno go przytulił.

-Dziękuje.

-No już, już bo się zaraz rozkleję-Ifrit poklepał go po plecach uśmiechając się-Wybieramy się z resztą na zwiedzanie, idziesz?-Dew skinął głową.

Przez kolejne kilka godzin chodzili po pobliskim mieście. Zazwyczaj byli w pośpiechu i nie mieli zbyt dużo czasu na takie przyjemności jak wyjście na miasto. Owszem czasami zwiedzali jakąś miejscowość, ale bardzo szybko. Teraz mieli więcej czasu i po spokojnym spacerze udali się do knajpy. Rozmawiali i cieszyli się wolnym czasem przez co mieli wrażenie, że są na jakiś wspólnych wakacjach. Kiedy z powrotem spacerowali po ulicach miasta, w pewnym momencie postanowili że się rozdzielą i każdy sam wróci do hotelu. Air i Earth poszli do muzeum, a Omega zabrał Terzo do kawiarni. Ifrit poszedł do galerii handlowej, a Dew postanowił dalej kontynuować spacer po mieście. Kiedy wrócił do hotelowego pokoju, zauważył że obok pustej buteleczki po perfumach Moona, leży druga taka sama, ale pełna. Ghoul spojrzał na Ifrita, który spał na swoim łóżku i uśmiechnął się w jego stronę:

-Dziękuje.

Ifrit w odpowiedzi mruknął coś pod nosem i przewrócił się na drugi bok. Dew położył się na swoim łóżku i przymknął oczy. Dzisiejszy dzień zdecydowanie zaliczał się do tych udanych. Po raz pierwszy od kilku tygodni mógł na nowo się zrelaksować. I po raz pierwszy od kilku tygodni zasypiał szczęśliwy, z myślą że chce się jutro obudzić. 

Kraty PrzeszłościWhere stories live. Discover now