17.

194 14 13
                                    

Korzystając z kilkutygodniowych wakacji Dew postanowił nadrobić stracony czas z Moonem. Dzisiejszy dzień był jednak inny. Jak zwykle rano zamienili ze sobą kilka słów, a potem rozeszli się w swoją stronę. Jednak wciągu dnia mijali się wiele razy i za każdym razem ich spotkanie nie mogło zakończyć się poważnie. Zaczynając od drobnych kawałów kończąc na tym, że obydwaj byli ubrudzeni bitą śmietaną. Popołudniu, kiedy Dew siedzący w salonie dostrzegł Moona na korytarzu, od razu chwycił jedną z poduszek i zakradł się do przyjaciela. Moon szedł szybkim krokiem, ale Dew zdążył walnąć go poduszką w tył głowy.

-O ty gnomie!-wyższy ghoul powalił niższego i zaczął go łaskotać po brzuchu. Dew przed chwilą śmiał się ze swojej akcji, a teraz nie mógł się uspokoić przez łaskotki. 

-Moon..przestań!

-Co, już nie jest tak zabawnie?-Moon wyszarpał Dewowi poduszkę z ręki i uderzył go nią w twarz-I co miło ci, gałganie?-Dew zaśmiał się na określenie jego osoby.

-Tak-odpowiedział ze śmiechem niższy ghoul, wstając i otrzepując się.

-Dobra koniec żartów. Zostaw tą poduchę i chodź muszę ci coś pokazać-powiedział poważnie Moon.

-Coś się stało?-zapytał zmartwiony Dew.

-Po prostu chodź-mruknął Moon.

Dew odłożył poduszkę i ruszył za przyjacielem. Zastanawiał się o co może chodzić. Moon brzmiał dosyć poważnie, co nie było do niego podobne. Poza tym nie nucił żadnej piosenki kiedy szli sprawiając, a Dew z każdym kolejnym krokiem miał wrażenie, że coś jest nie tak. Ghoule zatrzymały się przy jeziorze. 

-Moon co chciałeś mi pokazać?-zapytał Dew.

-To-jego przyjaciel wskazał na tafle jeziora.

-No widziałem już to jezioro-Moon pokręcił głową na znak, że to nie o to mu chodzi. Wyższy ghoul zrobił kilka kroków do przodu i teraz woda sięgała mu do kolan. Dew zrobił to samo-No co?-Moon położył palec na swoich ustach dając mu znak, żeby był cicho. 

Moon lekko się pochylił i wskazał palcem punkt pod sobą. Dew stał obok niego, również się pochylając. Dalej nic nie widział. Twarz Moona znajdowała się kilka centymetrów od tafli, więc Dew również przybliżył swoją twarz do wody i starał się coś dojrzeć. Ghoul był tak skupiony, że nie poczuł jak Moon kładzie rękę na jego plecach. Nagle wyższy mężczyzna popchnął go z całej siły, a Dew stracił równowagę i zanurkował w wodzie.

-Ty chuju!-niższy ghoul od razu wyłonił się z wody, a Moon wył ze śmiechu.

-Zemsta!-wyższy ghoul klasnął w dłonie, wyraźnie z siebie zadowolony.

-Pff-Dew siedział w wodzie, z rękami skrzyżowanymi na piersi. Dew odwrócił głowę i nie patrzył na śmiejącego się przyjaciela.

-No już, wyluzuj księżniczko-Moon klepnął go w ramie, ale ten nie zareagował-Dewyyy, nie obrażaj się-dalej brak reakcji-Stawiam ci piwko na przeprosiny?-Dew skierował na niego spojrzenie-Dwa piwka?-niższy ghoul uniósł brwi-Trzy? 

-Niech będzie-mruknął Dew. Moon poddał mu rękę, a Dew ją chwycił i wstał.

-Myślałem, że wciągniesz mnie do wody-powiedział Moon.

-Nie jestem mściwy-Dew poprawił włosy.

-Ej, Dewy nie jesteś na mnie zły, prawda?-Moon stanął obok niego.

-Nie-Dew ruszył przed siebie, a drugi ghoul ruszył za nim. Nagle ogon Dewa owinął się wokół nadgarstka Moona i pociągnął go do dołu, powodując że tym razem to większy ghoul wpadł do wody. Wyższy ghoul zaczął piszczeć kiedy całe jego ciało doznało kontaktu z lodowatą wodą. Dźwięki wydawane przez Moona przykuły zaciekawione spojrzenia sióstr i braci oraz innych ghouli, które aktualnie przebywały na zewnątrz.

-Zabije cię!-Moon podniósł się, a Dew zaczął uciekać.

-Zemsta!-przedrzeźnił go niższy ghoul biegnąć przed siebie i śmiejąc się jak opętany.

Dew wbiegł do lasu i znów miał ochotę się zaśmiać kiedy usłyszał "Ała! Kurwa jebana mać!". Teraz bieg nie był aż taki łatwy. Droga nie była równa, było ciemniej, wokół była masa krzewów i drzew, a Dew jeszcze tu nie był. Wciąż biegnąc Dew odwrócił głowę, żeby sprawdzić gdzie jest Moon, ale w tym samym momencie przywalił głową o wystającą, grubą gałąź.

Dew przewrócił się na plecy i złapał za bolące miejsce. Wraz z uderzeniem w  jego czaszce rozległ się pisk. Ghoul jęknął z bólu, a kiedy otworzył oczy przez chwile widział ciemność. Dew podniósł się najpierw do pozycji siedzącej, a potem chwiejnie wstał. Dopiero teraz poczuł ciepłą krew, która spływała mu po części jego twarzy.

-Dew! O cholera!-zauważył że daleko przed nim stoi Moon, który widząc w jakim stanie jest jego przyjaciel próbował jak najszybciej przedrzeć się przez krzaki.

W tym samym momencie Dew poczuł jak znów robi mu się ciemno przed oczami. Ghoul stracił równowagę przewracając się na wysokie krzewy, które od razu połamały się, a ghoul ostatkiem świadomości poczuł, że spada. Ostatnim co pamiętał było zderzenie z wodą.

Kiedy otworzył oczy, uświadomił sobie, że leży na dnie zbiornika wodnego. Dew zastanawiał się jakim cudem może oddychać skoro jest pod wodą. Pomimo bólu głowy samo przebywanie pod wodą było dla niego relaksujące. Naglę ktoś chwycił go za ramiona i wyszarpnął  na powierzchnie.

-Lucyferze! Żyjesz!-Moon objął go tak mocno, że Dew poczuł jak jego kości są miażdżone.

-Nie wiem jakim cudem-Dew przyłożył sobie dłoń do rany na głowie, żeby zobaczyć czy dalej krwawi-Kurwa mać! Fuj!-ghoul zaczął machać dłonią w każdą możliwą stronę kiedy zobaczył coś dziwnego pomiędzy jego palcami.

-Ej, ej, spokojnie-Moon chwycił go za rękę-To tylko błona.

-Co kurwa?!

-No ułatwia pływanie, u ghoula wody to normalne.

Dew dotknął dłonią boku swojej szyi i sapnął w szoku kiedy poczuł trzy wybrzuszenia. Dopiero teraz zrozumiał, że to dlatego oddychał pod wodą.

-Jak ja mam schować te dziadostwa?

-A myślisz, że ja to wiem? Chodź zbieramy się-Moon wstał i wyciągnął rękę do Dewa.

-Muszę znaleźć Watera-mruknął patrząc na swoją płetwę, która ciągnęła się od łokcia do nadgarstka.

-Jak dla mnie wyglądasz spoko.

-Dla ciebie zawsze wyglądam idealnie-Dew poruszył sugestywnie brwiami, a Moon strzelił sobie z otwartej dłoni w twarz.

Ghoule ruszyły z powrotem w stronę kościoła. Dew narzekał na bolącą głowę, a Moon na nogę. Kiedy dotarli do środka, Dew miał takie szczęście, że Water stał na korytarzu i gadał o czymś z Omegą. 

-Dew! Udało się!-krzyknął Water widząc, że ciało jego przyjaciela zmieniło się-Co wam się stało? Wyglądacie...

-Pięknie i niepowtarzalnie-przerwał mu Dew-Powiedz mi jak ja mam schować to coś?-zaczął wskazywać wszystkie dodatkowe elementy, które pojawiły się na jego ciele. Water przewrócił oczami i pociągnął go w stronę swojego pokoju.

Omega spojrzał na Moona, który aktualnie wyjmował sobie małe gałązki z włosów:

-Tak z ciekawości, czyj to był pomysł? 

-O stary, dłuższa historia, chodź opowiem ci przy piwie-zaproponował Moon, a Omega skinął głową. 

Kraty PrzeszłościWhere stories live. Discover now