16.

158 14 6
                                    

Dew uśmiechnął się kiedy po raz pierwszy od kilku tygodni obudził się we własnym łóżku. W końcu mógł poleżeć sobie dłużej i nie musiał przejmować się tym, że za kilka godzin znowu grają koncert. Oczywiście kiedy byli tutaj mieli mieć próby żeby nie wypaść z formy, ale dopiero zaczynali za tydzień. Ghoul udał się pod prysznic. Mógł sobie pozwolić na dłuższą kąpiel, ale stwierdził, że na to przyjdzie czas dopiero wieczorem. Teraz wolał wziąć szybki prysznic i skorzystać z dnia. Kiedy kilka minut później narzucił na siebie świeże ciuchy, wyszedł z pokoju.

Dew udał się w stronę lasu. Ghoul usiadł pod drzewem i wyprostował nogi. Był środek lata, więc wysoka temperatura na zewnątrz była trochę irytująca. Co prawda ghoule ognia uwielbiały ciepło, ale jako, że Dew miał w sobie część ghoula wody to nie mógł powiedzieć o sobie tego samego. Wyciągnął papierosa i chciał go zapalić, ale okazało się, że nie miał zapalniczki. Ghoul przewrócił oczami i chciał cisnąć papierosa przed siebie, ale w tedy przypomniał sobie to co zrobił Ifrit gdy wysiadali z autokaru.

Dew pamiętał, że Ifrit mówił coś o skupianiu się na temperaturze ciała. Teraz była stabilna, więc Dew skupił się na jej podwyższeniu. Poczuł jak robi mu się cieplej. Zupełnie jakby otulił się grubym kocem, ale to było za mało, aby uniosły się jakiekolwiek iskry. Podwyższył temperaturę jeszcze bardziej. Tym razem poczuł jakby siedział w wannie wypełnioną bardzo ciepłą wodą. Jako, że cierpliwość nie była jego silną cechą Dew podwyższał temperaturę co raz bardziej. W pewnym momencie ghoul stracił kontrolę i poczuł jak robi mu się gorąco. Zupełnie jak w tedy. Teraz jego skóra go nie piekła, ale pamiętał to uczucie. Pamiętał tamten ból. Dew poderwał się i zaczął biec w stronę stawu.

Nie mógł w tedy nic zrobić jego ciało płonęło, a on wrzeszczał jak opętany zdzierając sobie gardło. Ghoul biegł do lodowatej wody i usiadł w niej, w taki sposób, że wystawała tylko jego głowa. Mimo, że w tedy jego ciało przestało płonąć ból, pieczenie i smród spalonej skóry pozostał. Ale przecież teraz nic mu nie groziło. Na dworze było ciepło, ale woda wciąż była lodowata. Powtarzał sobie, że wody było o wiele więcej i nie możliwe byłoby, żeby teraz coś mu się stało. Jego ciało było chłodne więc wszystko było w porządku. Nie palił się. Nie czuł bólu, był bezpieczny.

Naglę poczuł jak ktoś wypycha go na brzeg i tym samym wyrywa go z klatki własnych myśli. Dew spojrzał na osobę, która go wypchnęła, a jego oczy rozszerzyły się w szoku. 

-No i czego się gapisz idioto?!

-W-Water?-istota wyglądała jak dawny basista, ale z tego co Dew pamiętał ciało ghoula było szare, a nie niebieskie. W dodatku jeszcze wczoraj nie miał skrzeli na szyi i żebrach.

-Nie, Papa Emeritus-ghoul w jednym momencie sprawił, że jego skrzela zniknęły, a jego skóra z powrotem zmieniła kolor na szary.

-Ale...jak?-Dew wskazał na niego i na jezioro, nie mogąc dobrać właściwych słów. 

-Równie dobrze to ja mogę ci zadać to pytanie. Ciało ghoula wody nie reaguje tak na zimną wodę-Dew spojrzał na swoją rękę i przeklął pod nosem. Dopiero teraz zauważył, że kończyna była fioletowa tak jak żyły, które teraz były doskonale widoczne.

-Jestem w większości ghoulem ognia-mruknął Dew, a Water zmarszczył brwi.

-Dziwne, czyli nie jesteś w stanie korzystać z naszych mocy?

-Nie jestem w stanie korzystać z żadnych mocy-Dew i Water ruszyli z powrotem do kościoła.

-Nawet za dzieciaka nic ci się nie przytrafiało?

-Hm?

-No na przykład, kiedy Alpha był mały, przy kichaniu zdarzało mu się, że z jego nosa poleciał ogień.

-O cholera.

-No. W tedy jeszcze nie panował nad swoją mocą. Każdy z nas miał podobne sytuacje. Ty nie?-Dew pokręcił przecząco głową-Tak czy inaczej, masz szczęście, że jesteś też ghoulem wody bo jeśli ghoul ognia robi się fioletowy to zaraz może dojść do dziwnych rzeczy.

-Jakich?

-Odbija wam całkowicie. Na całe szczęście Alpha nie był nigdy fioletowy.

-Jak to możliwe, że tak szybko to na mnie zadziałało? Kiedyś przespałem pół nocy w lodowatej wodzie i byłem niebieski.

-Może w tedy twój organizm utrzymywał ciepłą temperaturę, tyle ile mógł. Albo teraz nieświadomie myślałeś o tym, żeby nie było ci gorąco i podczas gdy siedziałeś sobie w zimnym jeziorze twój organizm dodatkowo obniżał twoją temperaturę.

-Aha.

-Nie "aha", tylko uważaj na siebie bardziej, co?

-Tak jest, szefie. A co ty robiłeś w jeziorze?

-Spałem-Dew spojrzał się na niego jak na idiotę-No co? 

-W jeziorze?

-Tak. Owszem wanna też się do tego nadaje, ale kiedy mam okazje, wole sobie odpocząć na dnie jeziora. No, ale zostawmy ten temat. Jak ci się podobało na trasie?

-Było w porządku chociaż mam wrażenie, że bardzo było słychać mój bas, przez co na początku się stresowałem.

-Mogę cię uspokoić, że bas naprawdę nie jest aż tak głośno. Po prostu ty go słyszysz najbardziej bo skupiasz się na tym co grasz i ignorujesz inne dźwięki. Pewnie w kawałku takim jak Con Clavi Con Dio słychać na początku, ale potem zanika.

-Ktoś ci to powiedział, żeby cię uspokoić?

-Nie, po prostu pytałem tych gości co zajmują się nagłaśnianiem. Zawsze wyjaśniali mi to tak samo. Kiedyś z ciekawości zobaczyłem kilka nagrań naszego koncertu i jak skupisz się tylko na danym kawałku to zauważysz, że bas nie jest aż tak głośny.

-Też się tym na początku stresowałeś?

-Typie, nie tylko na początku. Ghoule wody stresują się o wiele, wiele bardziej i wszystkim co się da. Pracuje nad tym i chyba działa bo rok temu ten stres był minimalny.

-A teraz coś cię stresuje?

-Ugh...-twarz Watera zmieniła kolor na czerwony, a on zaczął wyginać swoje palce.

-No co?

-Jak komuś powiesz....

-Nikomu nie powiem.

-Boje się, że Alpha już mnie nie lubi i że go denerwuje i ma mnie dość.

W tym samym momencie z jednego z pokoi wyszedł Alpha. Water wyglądał jakby zaraz miał zemdleć, a Dew, dalej fioletowy stał z lekko wytrzeszczonymi oczami.

-Szatanie, stary siedziałeś w lodówce?-zapytał Alpha widząc kolor skóry Dewa.

-Um. Nie.

-A ty co taki zarumieniony?-Alpha zwrócił się do Watera.

-Ja...eee..ja......no...yyy..ten...

-Wbiegłem do jeziora i on to zobaczył i chciał mi pomóc więc szybko biegł w moim kierunku-Dew starał się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie. Water spojrzał na niego jak na swojego wybawcę i pokiwał głową kilka razy kiedy Alpha spojrzał na niego.

-A! No Wat, zawsze uważałem, że jesteś spoko. Super, że dbasz o innych-Alpha poklepał go po ramieniu i odszedł w drugą stronę.

-Widzisz? Chyba jednak cię lubi-szepnął Dew po tym jak Alpha zniknął im z pola widzenia.

-O. Mój. Szatanie. On mnie lubi-uśmiechnięty Water zacisnął pięści i zaczął podskakiwać-Przepraszam, że tak dziwnie...

-Nie przepraszaj za to, że jesteś szczęśliwy-mruknął Dew-Dobra idę wziąć ciepły prysznic, może przestane wyglądać jak zmutowana śliwka.

Dew patrzył na uśmiechniętego byłego basistę i sam poczuł lekką radość. Było to całkiem przyjemne, patrzeć na radość innych. Chwilę później poklepał Watera po ramieniu na pożegnanie i ruszył do swojego pokoju.

Kraty PrzeszłościNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ