20.

101 12 11
                                    

Dew miał wrażenie, że czas się zatrzymał. Ghoul przez chwilę stał nieruchomo i patrzył się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą siedział Moon. Czuł łzy spływające po jego policzkach, ścisk w gardle oraz ból w klatce piersiowej tak mocny, że miał uczucie jakby jego serce było rozrywane. Jakiś cichy głos w głowie mówił, że to co się stało to jakiś żart albo koszmar, a on zaraz się obudzi.  

Dew ruszył powolnym krokiem do pokoju, próbując myśleć o czymś innym. Jednak samo to wydawało się być zbyt dużym wysiłkiem. Kiedy znalazł się w pokoju położył się na łóżko i spojrzał w ścianę. Jak ma to sobie ułożyć w głowie? Jak poczuć się lepiej? Dlaczego tak ciężko mu się oddycha? Dlaczego dalej płacze? Co jest z nim nie tak?

Dźwięk pukania do drzwi wyrwał go z myśli i sprawił, że usiadł na łóżku. Może to Moon, który zaraz wejdzie jak do siebie, śmiejąc się głupkowato? Mimo, że brzmiało to niemożliwie, Dew oddałby wszystko aby tak właśnie było.

-Dew? To ja, Omega. Słyszałem co się stało.

A więc to jednak prawda. Dew poczuł ukłucie w sercu i ukrył twarz w dłoniach walcząc ze sobą, żeby nie wybuchnąć płaczem.

-Dew? Mogę wejść?

Spotkanie z Omegą lub z jakimkolwiek innym ghoulem poza jego przyjacielem było ostatnim na co Dew miał ochotę, ale mimo wszystko powiedział cicho "tak". Kiedy mężczyzna wszedł do środka Dew od razu przetarł oczy, ale nowe łzy dalej się pojawiały. Ghoul odwrócił głowę.

-Hej, to w porządku jeśli płaczesz-Omega usiadł obok niego-To nic złego, że jesteś smutny-ghoul objął go ramieniem.

-To nie sprawiedliwe-wyszlochał po chwili ciszy Dew.

-Wiem.

-Nie zasługiwał na to! Nic kurwa nie zrobił!-ghoul poderwał się a jego pięści zapłonęły-Zginął bo ktoś miał taki kaprys! Kurwa!-Dew zamachnął się i z całej siły przywalił pięścią w ścianę sprawiając, że w miejscu w  które uderzył pojawiła się dziura-Po co kurwa dawać komuś drugie życie żeby potem je zabrać?! Na świecie jest tyle skurwysynów i co?! Dalej sobie żyją! Kurwa!-ogień z pięści Dewa przemieścił się również na jego przedramiona, a ghoul miał ochotę rozwalić wszystko co znajdowało się w zasięgu jego ręki i nie tylko.

Mimo wysokiej temperatury bijącej od Dewa, Omega podszedł do niego i mocno go objął. Nie wiedział co w tej chwili zrobić lub powiedzieć. Chciał pokazać drugiemu ghoulowi że jest przy  nim i że chce go wspierać.

-Czekaj! Mogę cię oparzyć! Nie panuje nad tym...-Dew nie chciał go skrzywdzić, a Omedze nie przeszkadzała wysoka temperatura.

-To w porządku, Dew-powiedział Omega głaskając go uspokajająco po plecach-Jestem przy tobie.

Dew oparł głowę na ramieniu Omegi.

-Dzięki-powiedział po chwili ciszy.

-Nie ma sprawy. Zależy mi na tobie, pozostałym też. Inni jeszcze nie wiedzą,  co się stało, ale powiedziałem im, że możesz być smutny i żeby na ciebie nie naciskali, a jak będą to kopnij ich w jaja-Dew uśmiechnął się smutno-Pamiętaj, że zawsze możesz na nas liczyć i z nami pogadać.

-Dziękuje Omega.

Wyższy ghoul poklepał go po plecach i wyszedł z jego pokoju. Dew usiadł na łóżku i pogrążył się we własnych  myślach. W pewnym momencie położył się i od razu zasnął.

Kolejne dni były dla niego ciężkie. Cały czas odczuwał ból w sercu i kiedy tylko pomyślał o Moonie w jego oczach pojawiały się łzy. Pozostali  dowiedzieli się o śmierci ghoula, ale nie poruszali tego tematu przy Dewie. Nie chcieli na niego naciskać, ale nie chcieli żeby czuł się sam.

Kraty PrzeszłościWhere stories live. Discover now