Pluskwy

6 1 0
                                    

Do hostelu dotarłam nieco ponad godzinę później. Nigdy dotąd nie byłam w tej części miasta, dlatego by tu trafić użyłam nawigacji w telefonie. Stary budynek ze zniszczoną elewacją w niczym nie przypominał hotelu, w którym zakwaterowali się członkowie zespołu i ich najbliżsi współpracownicy. Masywne, stalowe drzwi niezgrabnie ozdobione przez ulicznych artystów wyglądały, jak wejście do squatu. Spojrzałam na ekran telefonu, by upewnić się, że znalazłam się we właściwym miejscu. Nad wejściem migotał wiekowy neon z napisem hostel. To tutaj - pomyślałam, przełykając zalegającą ślinę.

Weszłam po schodach i pociągnęłam za klamkę. Zawiasy zaskrzypiały boleśnie, w środku zaświeciło się jaskrawe światło. Przypomniały mi się wszystkie horrory, które obejrzałam w życiu. Wyobraźnia przejęła kontrolę przywołując przerażające obrazy zdeformowanych twarzy i ludzi poruszających się na czworaka. Włosy zjeżyły mi się na karku. Spojrzałam za siebie, podejrzewając, że padłam ofiarą głupiego żartu mojej walniętej szefowej.

Może chciała się zemścić za to, jak potraktowałam Davida?

– Dzień dobry – zawołałam, głos wybrzmiał echem w pustym korytarzu.

– Zapraszam – odpowiedział ktoś w środku.

Przeszłam przez korytarz i znalazłam się w recepcji. Przy długim, kolorowym blacie siedział chłopak, prawdopodobnie niewiele starszy ode mnie. Wydał mi się równie znużony i zmęczony życiem, jak budynek, w którym się znalazłam, dlatego nie podjęłam żadnej rozmowy. Poprosił mnie o dokument tożsamości i pokierował do pokoju, w którym zostałam zakwaterowana.

Za zielonymi drzwiami opatrzonymi numerem siedemnaście znajdowało się duże pomieszczenie wypełnione piętrowymi łóżkami. Zatrzymałam się w progu, zastanawiając się, czy aby na pewno chcę wchodzić do środka. Okrągły stolik ustawiony pod oknem nakryto kraciastą ceratą, krzesła wokół niego nosiły wyraźne ślady użytkowania - gdyby trafiły w ręce dobrego stolarza, prawdopodobnie mogłyby zostać sprzedane jako antyki za duże pieniądze. Położyłam walizkę pod łóżkiem znajdującym się najbliżej drzwi, głos z tyłu głowy podpowiedział mi, że dzięki temu będę czuła się bezpieczniej. Policzyłam materace i włosy zjeżyły mi się na głowie.

Miałam tu spać z jedenastoma obcymi mężczyznami.

Położyłam się na pościeli, wlepiając wzrok w górne łóżko. Pomiędzy belkami dostrzegłam plamy na materacu. Na samą myśl o tym, skąd pochodziły, robiło mi się niedobrze. Zdecydowałam, że w nocy nie będę korzystać z kołdry. Nie chciałam dotykać obskurnego materaca, obawiając się, że złapię jakąś chorobę skórną, albo coś jeszcze gorszego.

Sprawdziłam w internecie, jakie zagrożenia kryją się w tego typu zakątkach. Czytając o roztoczach nie czułam się zaniepokojona, jednak kiedy natrafiłam na artykuł opatrzony zdjęciem pluskwy, zebrało mi się na wymioty. Poderwałam się z poduszki, otrzepując ubranie. Skóra swędziała mnie we wszystkich miejscach, które stykały się z łóżkiem. Zdawałam sobie sprawę, że to irracjonalne, jednak podświadomość zrobiła swoje. Wmówiłam sobie, że na tym materacu żyją robaki i nikt, ani nic nie był w stanie wybić mi tego z głowy.

Różowa bańka mydlana pękła kolejny raz. Rozejrzałam się w poszukiwaniu luksusów, które obiecywał mi Peter. Gdzie podziały się wykwintne dania, kolorowe drinki i wystawne imprezy? Zwątpiłam, by którakolwiek z tych rzeczy ziściła się w najbliższych tygodniach. Członkowie zespołu i ich najbliżsi współpracownicy będą stołować się w najlepszych restauracjach, spać w apartamentach o podwyższonym standardzie i korzystać z życia w towarzystwie pięknych kobiet podczas przyjęć zakrapianych alkoholem.

Czy im tego zazdrościłam?

Tak.

Czy chciałabym takiego życia?

My Whisper (ZAKOŃCZONE)Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang