David

6 2 0
                                    

Zaczęłam rozważać ucieczkę. Obróciłam głowę, by oszacować odległość dzielącą mnie od windy. Przeszłyśmy zaledwie kilka metrów, dlatego wciąż widziałam ledowy ekran wskazujący jej położenie - zjechała na parter. Musiałabym długo czekać. Kilka metrów dalej zauważyłam znak drogi pożarowej. Po prawej stronie znajdowały się schody. Mogłabym zostawić walizkę i zbiec na dół.

– Nic nie mów – warknęła, nie patrząc na mnie.

Prychnęłam pod nosem, czując wściekłość mieszającą się z niepokojem. Byłam bliska wykrzyczenia Laurze wszystkiego, co kłębiło mi się w głowie. Powstrzymałam się jednak, oczekując rozwoju sytuacji.

Drzwi po lewej stronie uchyliły się, uaktywniając oświetlenie. Framuga zalśniła jasnym, drażniącym oczy światłem. Z pokoju wyszedł szczupły mężczyzna w czarnym stroju. Zatrzasnął za sobą drzwi i zwrócił się w naszym kierunku. Przez dłuższą chwilę patrzył na Laurę, mrużąc oczy po czym przekrzywił głowę, wyraźnie skonsternowany.

– Nie powinnaś być już na dole? – zapytał. Poczułam na sobie jego spojrzenie i uśmiechnęłam się infantylnie, chcąc wyraźnie zaznaczyć, że jestem jedynie niegroźną asystentką. Kimkolwiek był ten facet, Laura nie była zadowolona z tego spotkania.

– Za moment przyjdziemy – odpowiedziała spokojnym głosem.

– Kto to? – zapytał, kiwając głową w moim kierunku. – Przecież nikt z obsługi, prawda?

Zrobił kilka kroków do przodu, dzięki czemu mogłam mu się lepiej przyjrzeć. Przeczesał dłonią gęste, ciemne włosy poprzecinane siwymi pasmami, starannie ułożone na pastę, albo inny specyfik do stylizacji. Na szczupłej dłoni zalśniła srebrna biżuteria - zauważyłam potężny sygnet w kształcie trupiej czaszki i kilka mniejszych pierścionków. Nie śmiałam wpatrywać się w oblicze mężczyzny - miał w sobie coś nieprzystępnego, być może chodziło o zimne, oceniające spojrzenie, albo niewyraźny wyraz twarzy.

– To moja asystentka, Marie... – zawahała się. – Nie pamiętam nazwiska – zaśmiała się krótko, chyba tylko po to, by nieco rozluźnić napiętą atmosferę. – Wspaniała dziewczyna – zapewniła, obejmując mnie ramieniem. – Sam się przekonasz, ten dzieciak to szczere złoto...

– Dzieciak – wycedził przez zęby. – Rynek pracy musi przeżywać prawdziwe załamanie, skoro rekrutujesz w przedszkolu. – Rzucił mi przelotne, lodowate spojrzenie, po czym zwrócił się do Laury. – Wiesz, jaka była umowa! Nie chcę tu widzieć tej... – urwał, szukając właściwego słowa. – dziewczynki.

– Podpisałam już kontrakt – obruszyłam się.

– Miałaś się nie odzywać! – warknęła Laura, gromiąc mnie wzrokiem. Zdjęła rękę z mojego ramienia i zbliżyła się do mężczyzny. – David, wiesz jak trudno o przyzwoitą asystentkę – tłumaczyła, rozkładając ręce. – Jest pełnoletnia, wydaje się sumienna i uczciwa. Nie zniosę kolejnej narkomanki, czy alkoholiczki, a ta dziewczyna - wskazała na mnie dłonią – ona jest mi potrzebna. Nie ogarnę sama tego całego bajzlu, doskonale o tym wiesz. Poza tym...

– Wyraziłem się jasno – przerwał jej. – Żadnych nastolatek, psychofanek, dzieciaków. Miałaś znaleźć chłopaka! Albo kogoś, kto zszedł z nocnika dalej niż pięć minut temu!

– Próbowałam.

– Trzeba było bardziej się postarać – rzucił chłodno. – Zamykaj stąd – powiedział do mnie. – Zrobimy ci przelew za fatygę.

– Słucham?! – oburzyłam się. – Przelew za fatygę... – powtórzyłam ironicznie. – Przewróciłam swoje życie do góry nogami, żeby tu być...

My Whisper (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now