Atak paniki

4 0 0
                                    

Występ supportu rozpoczął się z opóźnieniem, wywołując kolejne spięcia. Napięta atmosfera udzieliła się wszystkim, również widowni oczekującej występu swoich idoli. David przechadzał się za kulisami w czarnym podkoszulku i bojówkach, twierdząc, że ma czas na przebranie. Kiedy techniczni uporali się wreszcie z rozwiązaniem problemu, uniemożliwiającego rozpoczęcie widowiska, Laura poganiała wokalistę, czując za plecami gorący oddech Gordona, który podążał za nami jak cień. Mężczyzna w średnim wieku podpinał mikroport zaczepiony o pasek spodni, ja zapięłam guziki czarnej koszuli, jak zwykle pod samą szyję. Nie rozumiałam, dlaczego David nie może samodzielnie wykonać tej dziecinnie prostej czynności. Do czasu, kiedy zwróciłam uwagę na jego dłonie. Nie mogę powiedzieć, że drżały - trzęsły się jak osika. Laura musiała o tym wiedzieć i dlatego zleciła mi to zadanie.

Wyszedł na scenę, podążając za swoimi kolegami. Nie życzyłam mu powodzenia. Miałam nadzieję, że i tym razem wypadnie fatalnie. Za karę, w zamian za to, co zrobił Laurze. Po uprzątnięciu garderoby przeszłam za kulisy, oczekując momentu, w którym podam wokaliście czyste ubranie.

David przeszedł do drugiej zwrotki Whispers. Piosenka przypadła mi do gustu - szczególnie na żywo, nagranie studyjne nie zrobiło na mnie takiego wrażenia. Powoli uczyłam się słów poszczególnych utworów i nuciłam pod nosem muzykę, która jeszcze kilka tygodni temu wydawała mi się skrajnie przeciętna. Na pierwszy rzut oka koncert przebiegał normalnie, jednak uważny obserwator z łatwością dostrzegł niepokojące sygnały.

Gordon przybrał formę satelity - krążył wzdłuż sceny, schodził po schodach, prowadzony przez potężne brzuszysko, po czym ociężale wspinał się na górę, sapiąc jak stary pies. Nieustannie pouczał dźwiękowca, oskarżając go o niewłaściwe ustawienie mikrofonów i głośników.

– David brzmi jak gówno! Zrób coś z tym, pierdolony imbecylu, za to ci płacę! – strącił słuchawki z głowy mężczyzny stojącego przy potężnej konsoli. – Czy ty mnie w ogóle słyszysz?!

– Usiłuje wykonywać swoją pracę, ale sprawnie mi to uniemożliwiasz!

– Zrób coś z tym! – ryknął, wskazując palcem w stronę sceny. – Byłem na zewnątrz, słyszałem ten dźwięk. Dziwię się, że ludzie chcą tego słuchać. Na ich miejscu wyszedłbym i żądał zwrotu pieniędzy! Gdybyś znał się na...

– To nie dźwięk zawodzi! Znam się na swojej robocie lepiej, niż ty! Problemem nie są mikrofony i głośniki tylko wokalista!

Zdawało mi się, że Barnett uderzy dźwiękowca, ale zrezygnował, zmieniając obiekt zainteresowania. Z mocno zaciśniętymi pięściami obrócił się w moim kierunku, łypiąc wściekle.

– A ty, czego się gapisz?! Poszukać ci roboty? Myślisz, że płacę ci za stanie?!

– Ja... Czekam na pana Evansa. – Wyciągnęłam przed siebie czystą koszulę. – Po tej piosence zmienia ubranie.

Manager spojrzał na koszulę, podniósł wzrok na moją stężałą ze strachu twarz, koszula, twarz. Uśmiechnął się szyderczo i splunął za siebie. Usłyszałam ostatnie słowa piosenki:

– ... i już nie wyszeptam ci ani słowa.

Głos Davida brzmiał jakoś dziwnie. Był słaby i drżący, pozbawiony zwyczajowej mocy. Odłożyłam koszulę na krzesło, gotowa, by z prędkością światła zdjąć przyklejone do ciała, mokre od potu ubranie. By nie tracić więcej czasu rzucam je na podłogę, zajmując się zapinaniem guzików. Laura zniknęła mi z pola widzenia już kilka minut wcześniej, ale doskonale wiedziałam co robić. Tak mi się przynajmniej wydawało.

Światła zgasły, Adam wygrywał solo na gitarze, trwało pięćdziesiąt trzy sekundy. Dokładnie tyle czasu miał David na to, by wrócić na scenę. Dość szybko zorientowałam się, że coś jest nie tak. Wokalista szedł w moją stronę chwiejnym krokiem.

My Whisper (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now