Making plans

380 44 4
                                    

Dzień w pracy przebiegał spokojnie, dopóki Jimin nie zaskoczył mnie informacją, że na koniec tygodnia mamy wybrać się na bankiet, na który chłopak dawno dostał już zaproszenie. Nie wypadało mu odmówić, ponieważ organizował go największy partner biznesowy- mój ojciec. Wiedziałam, że jeśli pozwolę mu pójść samemu, to ojciec na pewno nie da mi spokoju. Zrobiłby takie kazanie, że chodziłabym uczepiona jak rzep psiego ogona.

Nie byłam zbyt zadowolona faktem, że muszę iść na ten bankiet, bo pamiętałam, jak one wyglądały. Panowała tam straszna nuda i sztywna atmosfera. Jedynie pocieszała mnie tak obecność mojego brata, z którym zawsze musieliśmy coś odwalić. Nigdy z tego nie wyrośliśmy.

Nie byłam również zadowolona, ponieważ to oznaczało zakup nowej sukni, odpowiedniej na tą okazję. Niezbyt lubiłam się tak stroić, ale raz na jakiś czas musiałam. Nie tak planowałam rozpocząć swój weekend.

Czekałam właśnie w kawiarni, która znajdowała się w pobliżu szpitala. Jimin niestety się spóźniał, a ja nie chcą wracać zatłoczonym autobusem, nie miałam innego wyboru niż czekać. Zdążyłam wypić duży kubek kawy i zjeść kawałek ciasta, gdy w końcu spóźniony mężczyzna pojawił się w progu kawiarni.

Odetchnęłam z ulgą i zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Czas wspólnie wracać do „domu". Dziwnie to dla mnie brzmiało, ponieważ nie czułam, że przynależę do tego miejsca. Potrzebowałam czasu, aż odnajdę się w nowym otoczeniu.

- Przepraszam za spóźnienie- powiedział, gdy znalazłam się obok niego- Minho strasznie narzekał, że musi zostać na chwilę z Taehyungiem.

- Przecież Tae uwielbia dzieci, a one jego- zaśmiałam się- co tym razem zrobił?

- Zgubił jego ulubioną zabawkę, gdy ostatnim razem mały był u niego. Do tej pory się nie znalazła.

- Mieszkanie Tae to istna komnata tajemnic. Nie zliczę, ile razy zgubiłam coś u niego. Część rzeczy znalazły się po roku, ale nie wszystko.

- Nie wiem jakim cudem to możliwe. Przecież panuje u niego porządek, a cały czas coś ginie.

- Nie próbuj zrozumieć mojego brata, Jimin. To jest niewykonalne- zaśmiałam się, gdy wchodziłam do auta.

Droga do domu minęła w przyjemnej atmosferze. Cały czas żartowaliśmy, zwłaszcza z mojego starszego brata, który jest dość specyficznym człowiekiem. Bardzo go kochałam i podziwiałam, że zawsze umiał zjednać sobie ludzi, więc był cennym nabytkiem w firmie ojca. Jednak nie umiał tego teraz zrobić z trzylatkiem, który dalej przeżywał utratę swojej ulubionej zabawki.

Gdy weszliśmy do domu, chłopiec od razu do nas przybiegł, więc wzięłam go w swoje ramiona. Uśmiech nie schodził mu z twarzy.

- Jak bawiłeś się z wujkiem?

- Nie chcę się z nim bawić- założył ręce i zrobił obrażoną minę, co spotkało się z wybuchem śmiechu ze strony jego ojca.

- Kochanie- odgarnęłam mu włosy z czoła- u wujka zawsze wszystko ginie i po jakimś czasie odnajduje. Przez wiele lat straciłam wiele rzeczy, więc to nic dziwnego, że zabawka gdzieś zniknęła. Tego wujek nie jest w stanie zmienić.

- No dobrze- westchnął, więc odstawiłam go na ziemię i od razu ruszył w kierunku salonu.

- Masz dar- spojrzałam na Jimina, nie rozumiejąc, co ma na myśli- ja przez pół godziny nie mogłem go przekonać, a ty zrobiłaś to w minutę.

- Nie każdy ma talent- zaśmiałam się i poklepałam chłopaka po ramieniu- dlatego pracuje z dziećmi w szpitalu. Codziennie spotykam się z podobnymi sytuacjami.

Udaliśmy się do pomieszczenia, w którym znajdował się chłopiec z moim bratem. Oboje uśmiechnęliśmy się na widok, który zastaliśmy. Po fochu na wujka nie było już śladu, ponieważ siedział w niego wtulony. Po chwili Tae zaczął łaskotać chłopca, który zacząć się śmiać i piszczeć. To był naprawdę uroczy widok. Taehyung byłby świetnym ojcem, więc dlaczego nie założył jeszcze rodziny?

- Dobrze, że już jesteś Youjung. Musimy porozmawiać- odstawił chłopca na ziemi i ruszył w moją stronę.

Udaliśmy się do kuchni z nadzieją, że zaraz ktoś nam nie przeszkodzi. Domyślałam się, o czym chciał rozmawiać mój brat, ale sama celowo nie miałam w planie zaczynać tematu/

- Idziesz z Jiminem w piątek?

- Wiesz, że muszę- westchnęłam

- Tym razem ojciec nie będzie próbował znaleźć ci męża. Ja nie mam tego szczęścia- w jego oczach ukrywał się smutek.

- Mówiłam, żebyś w końcu kogoś znalazł, ale nie chciałeś mnie słuchać- wytknęłam.

- Odezwała się- prychnął na moje słowa- sama nie byłaś lepsza.

- Mam jednorazowe rozwiązanie, ale musisz mi obiecać, że...

- Zgadzam się- przerwał mi- skoro mamy już tę część z głowy, to przejdźmy do tej mniej przyjemnej.

- To znaczy?

- Ojciec jest wściekły, że zrobiliśmy to jego za plecami.

- Powinien się cieszyć, bo w końcu postąpiłam, jak chciał. Ma jakieś problemy, że zrobiłam to teraz?

- Nie.

- Więc powinniśmy się przejmować tylko rodzicami Yeri, bo za cholerę nie wiem, co mogą zrobić, by odebrać nam Minho- powiedziałam zdenerwowana.

Prawda była taka, że jej rodzice naprawdę mnie nie znosili, gdy byłyśmy bardzo blisko siebie. Uważali, że mam bardzo zły wpływ na nią, a to ona zachęcała mnie do wszystkiego. Nie miałam jej nigdy tego za złe, ponieważ koniec końców też czerpałam z tego przyjemność, ale jej rodzice zawsze obwiniali mnie. Żywili mnie podobną nienawiścią co mojego ojca, którego firma zawsze była lepsza.

- Będą na bankiecie?

- Nie wiem- westchnął- prawdopodobnie.

- Więc musimy im pokazać, że naprawdę staliśmy się rodziną- odwróciłam się i zobaczyłam Jimina z Minho na rękach.

Miał rację, że musieliśmy coś udowodnić, a nasza obecność na bankiecie to dobry początek.

Miał rację, że musieliśmy coś udowodnić, a nasza obecność na bankiecie to dobry początek

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Od Autorki: Kochani, bardzo wam dziękuję za takie zainteresowanie. Nawet nie wiecie, jak się cieszę, gdy piszę tu kolejny rozdział i że tak chętnie to czytacie.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Please be my family | Park Jimin PLWhere stories live. Discover now