First meeting

615 51 11
                                    

Zawsze się zastanawiałam, dlaczego krzyk i śmiech dzieci działały na mnie uspakajająco. Gdy potrzebowałam się rozluźnić, udawałam się w miejsca, gdzie było dużo dzieci. Dzisiejszym wyborem był park. Ze względu na dobrą pogodę na dworze, park był przepełniony rodzinami z pociechami. Wsłuchiwałam się w radosne krzyki, gdy usłyszałam płacz dziecka w pobliżu mnie. Otworzyłam oczy i spojrzałam w tamtym kierunku.

Na chodniku klęczał mały chłopiec. Zauważyłam, że ma obdarte kolana i dłonie. Pewnie to było powodem tego płaczu. Nie zastanawiałam się długo i od razu ruszyłam w kierunku dziecka. Kucnęłam obok i pogłaskałam po ciemnej czuprynie.

- Jesteś sam? - chłopiec pokręcił głową- Gdzie twoja mama?

- Ja nie mam mamy- wykrztusił przez łzy.

Nie wiem, czy dobrze postąpiłam, ale podniosłam chłopczyka z chodnika i usiedliśmy razem na ławce. Na szczęście miałam w torebce niewielką apteczkę, więc mogłam od razu pomóc chłopcu. Chłopiec patrzył z zaciekawieniem na rzeczy, które wyciągam z torebki.

- Jak się nazywasz?

- Minho. Będzie bolało?

- Trochę tak, ale postaram się, by bolało mniej- uśmiechnęłam się do chłopca.

Wodą zaczęłam przemywać kolanka chłopca oraz jego rączki. Na szczęście na jego dłoniach były tylko lekkie zadrapania, ale na kolanach jednak przyda się założyć jakiś opatrunek.

- Ile masz lat? - chłopiec wyciągnął przed siebie trzy paluszki- to już duży z ciebie chłopiec.

Zaczęłam nakładać plastry z opatrunkiem na jego kolana. Zaraz będę musiała znaleźć opiekuna tego szkraba. Dlaczego ktoś nie dopilnował takiego małego dziecka i pozwolił mu biegać samemu w parku?

Po skończonej robocie wzięłam chłopca na ręce i zaczęłam przechadzać się po parku.

- Byłeś z tatą w parku? - maluch pokręcił przecząco głową- może z dziadkami? -ponownie pokręcił głową- to z kim?

- Jakaś pani. Tata mówi, że ciocia.

W takim razie chłopiec najpewniej uciekł opiekunce. Trzeba ją znaleźć i oddać Minho. Ciężko będzie znaleźć kobietę. Park był duży, a dziś było pełno ludzi. Po kilku minutach chłopiec zaczął się wiercić, co utrudniało mi trzymanie go.

- Chcesz sam iść? - zapytałam, głaszcząc go po główce.

- Tata- chłopiec wskazał palcem w dal.

Spojrzałam w kierunku, który wskazywał chłopiec. Stał tam przystojny mężczyzna w garniturze i rozmawiał przez telefon. Widać było, że był zdenerwowany. Pewnie opiekunka po niego zadzwoniła, mówiąc, że zgubiła chłopca.

Od razu ruszyliśmy w kierunku tego mężczyzny. Na twarzy Minho pojawił się uśmiech. Cieszył się, że zobaczy swojego ojca. Gdy dzieliło nas już tylko kilka metrów, postawiłam chłopca na ziemi i ten zaczął od razu bieg. Modliłam się w duchu, aby znowu nie upadł.

- Tata! - krzyknął, gdy dopadł do nóg blondyna.

Mężczyzna rozłączył się i kucnął obok chłopca, mocno go przytulając. Zaczął oglądać swojego syna czy nic mu się nie stało. Zmarszczył lekko nos, gdy zobaczył jego opatrzone kolana.

- Kto to zrobił?

Chłopiec pokazał palcem w moim kierunku. Trochę się spięłam, gdy jego ojciec zmierzył mnie wzrokiem. Pokazał, by podeszła do nich co od razu uczyniłam.

- Dziękuję za pomoc mojemu synowi- posłał mi uroczy uśmiech.

Jak można być jednocześnie tak przystojnym i uroczym? Uśmiech sam cisnął mi się na usta.

- Myślę, że niejedna osoba pomogłaby w takiej sytuacji- założyłam włosy za ucho i spojrzałam mężczyźnie prosto w oczy- powinien pan znaleźć lepszą opiekunkę dla swojego syna.

- Wiem- westchnął- nie przedstawiłem się. Park Jimin- wyciągnął rękę w moim kierunku.

Park Jimin? Ten bogaty biznesmen, przez którego uciekłam od ojca, który chciał wydać mnie za niego za mąż? To musi być jakiś żart. Musiałam coś na szybko wymyślić, ponieważ nie mogłam przedstawić się prawdziwym nazwiskiem.

- Jeon Youjung- uścisnęłam jego dłoń- a teraz wybacz mi, ale śpieszę się do pracy.

Chciałam już odejść, ale przeszkodziło mi małe ciało, które objęło mnie za nogi. Spojrzałam w dół na Minho, który tam stał ze łzami w oczach. Od razu zrobiło mi się żal chłopca.

- Mama! Zostań- powiedział głośno, a mnie zatrzymało się serce.

Chłopiec, który widział mnie pierwszy raz w życiu, zaczął nazywać mnie mamą. To chyba jakiś chory sen. To nie mogło być możliwe. Jimin też nie dowierzał w to co usłyszał.

- Minho, zostaw panią- próbował oderwać chłopca od moich nóg.

- Nie! - mały wtulił się jeszcze bardziej w moje nogi- To mama! Mama!

Chłopiec oprócz wykrzykiwania słowa mama zaczął też mocno płakać. Wszyscy wokół zaczęli zwracać na mnie uwagę. I co ja teraz miałam zrobić? Nie mogłam pozwolić na to, by chłopiec nazywał mnie swoją mamą. Położyłam dłoń na jego główce.

- Minho, ja nie jestem twoją mamą- powiedziałam łamiącym się głosem, ponieważ łamało mi się w tym momencie serce.

- Ale możesz być! - zapłakał jeszcze głośniej chłopiec.

Spróbowałam odsunąć chłopca od siebie, co udało mi się dość szybko. Jimin od razu wziął chłopca w ramiona, nie patrząc na, że ten kopie i gryzie. Odwróciłam się szybko na pięcie i uciekłam w kierunku szpitala. Uciekłam do swojej pracy. Po moich policzkach płynęły mi łzy. Było mi żal tego chłopca, ponieważ rozumiałam, co czuł, wychowywany tylko przez jednego rodzica.

 Było mi żal tego chłopca, ponieważ rozumiałam, co czuł, wychowywany tylko przez jednego rodzica

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Od Autorki: Witam was wszystkich w mojej nowej książce. Szczerze po mojej pierwszej pracy miałam niedosyt tego typu historii, więc stworzyłam coś w podobnym klimacie. Mam nadzieję, że przyjmiecie ciepło tę pracę i zostaniecie na dłużej.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Please be my family | Park Jimin PLWhere stories live. Discover now