Good morning

376 49 4
                                    

Spodziewałam się poczuć ból mięśni i kości w momencie wybudzenia się ze snu, ale nic takiego nie nastąpiło. Natomiast ogarnęło mnie ciepło oraz wyczuwalny ciężar na moim ciele. Uchyliłam delikatnie powieki i moim oczom ukazała się blond czupryna. Nie mogłam w to uwierzyć, że spałam z nim w jednym łóżku. Najwidoczniej musiał mnie przenieść, gdy zobaczył mnie śpiącą przy łóżku chłopca, który przez długi czas nie mógł zasnąć po wybudzeniu. Z jednej strony byłam mu wdzięczna, ponieważ spędziłam noc w ciepłym i wygodnym łóżku, ale nie sama. Myślałam, że będę miała swój pokój, tak jak mówił mój brat, choć teraz nie wiedziałam, czy najzwyczajniej w świecie mnie okłamał. Istniała też taka możliwość.

Próbowałam się wyplątać z objęć Jimina, nie budząc go przy tym, ale to był zbyt trudne, ponieważ mocno mnie trzymał. Ani drgnął, więc chyba musiałam go obudzić, by móc samej wstać z łóżka. Zaczęłam gładzić do delikatnie po głowie, na co chłopak zareagował cichym mruknięciem, co przekonało mnie, że powoli zaczyna się wybudzać.

- Jimin, zejdź ze mnie.

- Huh... - otworzył zaspane oczy i gdy mnie zobaczył, zmarszczył uroczo nos. Odwrócił się na drugą stronę i wtulił w poduszki.

Zaśmiałam się cicho na ten widok, ponieważ chłopak totalnie nie wiedział, co się dzieje. Trwał jeszcze w śnie, z którego nie chciał się budzić, więc zostawiłam go i udałam się do kuchni, by przygotować śniadanie.

Wczorajszy dzień wzięłam wolny, więc dziś musiałam się tam pojawić. Niestety rozpoczął się wrzesień, więc dzieci wróciły do przedszkoli i szkół, co wiązało się z większą liczbą pacjentów. Jak zwykle, dlatego jesień była przygotowaniem na to co zacznie się dziać zimą.

W trakcie moich poczynań w kuchni usłyszałam otwierające się drzwi, więc domyśliłam, że chłopakowi udało się wybudzić i pokierował się do pokoju swojego syna, by go obudzić na śniadanie, które było już prawie gotowe. Gdy odkładałam ostatnie rzeczy na stół, Jimin z Minho na rękach weszli do kuchni. Maluch, gdy tylko mnie zobaczył, wyciągnął w moim kierunku ręce.

- Mama! Mama! – wyrywał się ojcu, więc wzięłam go do siebie.

- Dobrze się spało?

- Tak- zaczął się bawić swoimi rączkami i wpatrywać się w nie- mamo odprowadzisz mnie z tatą do przedszkola?

Spojrzałam na Parka, szukając u niego jakiejś pomocy, ponieważ jeśli miałabym jechać autobusem do pracy, nie było opcji, bym zdążyła jeszcze zahaczyć o przedszkole, gdzie chłopiec wracał po wakacjach. Chłopak chyba zrozumiał, o co mi chodzi, ponieważ uśmiechnął się do mnie szeroko. Wyglądał bardzo uroczo.

- Tak mistrzu- potargał jego włosy- pojedziemy do przedszkola, a później odwiozę twoją mamę do szpitala.

- Super- wyciągnął rączki w górę w geście zwycięstwa.

Nie o to mi chodziło, ale mogłam przystać na taką opcję, ponieważ za oknem dostrzegłam, że zapowiada się na deszcz.

- Z pracy też mnie odbierzesz?

- Oczywiście. A teraz siadajmy do jedzenia, bo zaraz każdy z nas się spóźni.

Usiedliśmy wszyscy do stołu i zajęliśmy się posiłkiem. Chłopca karmił głównie Jimin, ponieważ miał w tym większe doświadczenie niż ja i musiałam jeszcze sprzątnąć kuchnie po posiłku i przyszykować się do pracy, a dużo czasu nie miałam.

Po nie całej godzinie ruszyliśmy w drogę do przedszkola i zaczęłam się stresować spotkaniem z innymi rodzicami, których poznałam wczoraj na imprezie urodzinowej. Byłam sensacją wśród matek, ponieważ do tej pory znały tylko ojca Minho. Chciały wiedzieć wszystko o mnie oraz o zbliżającym się ślubie. Wiele z nich liczyło na zaproszenia ze względu na to, że dzieci uczęszczały do jednej grupy. Miałam poniekąd nadzieję, że Jimin nie kumpluje się z ich mężami, ponieważ kobiety były dość irytujące, wścibskie, zadufane w sobie, więc niezbyt cieszyła mnie myśl, że mogły się pojawić na ceremonii.

Zatrzymaliśmy się na parkingu, gdzie mogłam dostrzec wiele innych rodzin z pociechami. Powinniśmy sprawić podobne wrażenie co oni, ale miałam pewności czy na pewno mi się to uda. Wczoraj sobie poradziłam, ale nie byłam pewna czy dziś również dam radę, ponieważ był o wiele więcej ludzi do przekonania.

Jimin wyczuł moje zdenerwowanie, więc gdy wyjął chłopca z fotelika, złapał mnie za rękę i uśmiechnął się, próbując w ten sposób dodać mi otuchy. Udało mu się, ponieważ byłam trochę spokojniejsza, zmierzając w kierunku budynku. Musiałam to przetrwać i przyzwyczaić do tego, ponieważ będę musiała pojawiać się tu dość często, by odciążyć Jimina z części obowiązków.

- Państwo Park, bardzo miło was widzieć- uśmiechnęła się przedszkolanka.

- Cóż, Youjung nie jest jeszcze panią Park, ale miło, że już pani ją tak traktuje- przyznał i postawił syna, by zmienić jego buty, na kapcie, które obowiązywały w placówce.

Gdy chłopiec był gotowy, kucnęłam przed nim i pocałowałam w główkę. Wtulił się od razu we mnie, więc również go objęłam.

- Kocham cię, mama- powiedział w moją szyję, a w moich oczach pojawiły się łzy.

Tak szybko się do mnie przywiązał i naprawdę traktował jak matkę, więc nic dziwnego, że się wzruszyłam. Miałam nadzieję, że dzięki temu zyskam szybciej pewność, że podjęta decyzja była słuszna.

W końcu przedszkolanka zabrała Minho i mogli wrócić do auta. Jimin przez całą drogę dalej trzymał mnie za rękę, ponieważ dalej się stresowałam. Odetchnąć mogłam, dopiero gdy znalazłam się w samochodzie chłopaka.

- Jakie to przyjemne uczucie- westchnął z ulgą.

Spojrzałam na niego, nie rozumiejąc, co miał na myśli. Przyjemne uczucie? Ja myślałam, że zejdę na zwał, gdy wszyscy obserwowali mnie z ogromnym zaciekawieniem.

- W końcu nie posyłają mi krzywych spojrzeć, ponieważ w ich oczach nie jestem już samotnym ojcem. Najgorsze było to, że w niektórych dostrzegałem pogardę- wyczułam w jego głosie smutek na wspomnienie przykrych odczuć, jakie mu wcześniej towarzyszyły.

Teraz to ja złapałam go za rękę, którą trzymał na swoim udzie i mocno ścisnęła. Spojrzał na mnie, więc pokazałam mu najszczerszy uśmiech, na jaki było mnie teraz stać.

- Teraz nie jesteś już sam.

Od Autorki: Kochani, bardzo wam dziękuję za takie zainteresowanie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Od Autorki: Kochani, bardzo wam dziękuję za takie zainteresowanie. Nawet nie wiecie, jak się cieszę, gdy piszę tu kolejny rozdział.

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Please be my family | Park Jimin PLWhere stories live. Discover now