Rozdział 24

10 1 0
                                    

Joy stała przed odpowiedzialnym i zarazem wyjątkowo trudnym zadaniem. Za cholerę nie wiedziała jak się za nie zabrać. Od czego zacząć? Jak ugryźć temat? Przecież nie mogła wparować do działu PR-u i oznajmić, że potrzebuje informacji na temat wszelkich możliwych powiązań pomiędzy Lisą a Natalie. Tak subtelne działanie mijało się z celem, a że nikogo tam nie znała, to jej "misja specjalna" wydawała się wręcz niewykonalna.

W głowie zadawała sobie pytanie, czemu ją to spotykało i nawet znała na nie odpowiedź. To była wina Jace'a, jak i również jej braku asertywności. W taki oto sposób skończyła poprzedniego dnia na komisariacie, będąc świadkiem wręcz groteskowej sceny. Najpierw rudowłosa agentka FBI weszła na komisariat i bez słowa skierowała się do części, gdzie znajdowały się biura policjantów. Facet z recepcji wołał za nią, ale zdawała się tego nie słyszeć albo skutecznie go ignorowała. Prawdopodobnie chodziło o to drugie. Musiałaby być głucha, żeby go nie słyszeć. Dlaczego od razu nie pokazała odznaki? Tego brunetka nie potrafiła zrozumieć. Ponadto, Corrie wyglądała jakby zamierzała z miejsca zamordować Alberta i agentkę za wyrażenie zgody na jej pomoc w śledztwie, jeśli można było to tak nazwać.

Joy zdecydowanie nie była przyzwyczajona do tego rodzaju sytuacji. Przede wszystkim, pierwszy raz w życiu miała tyle styczności z policjantami. Niejako w tym momencie uświadomiła sobie, że to też byli zwykli ludzie. Oczywiście, że posiadali stosowne doświadczenie, pozwolenie na broń, z której zapewne potrafili korzystać, ale to ciągle byli tylko ludzie. Nie byli wszechwiedzący. Potrafili działać w oparciu o posiadane informacje i ślady zgromadzone przez różnego rodzaju specjalistów. A jednak działanie tej dwójki policjantów wydawało się wyjątkowo chaotyczne i niezorganizowane. Czy faktycznie potrafili złapać tego mordercę? Miała gorącą nadzieję, że tak, ale powoli zaczynała w to wątpić. Jej wiara w wymiar sprawiedliwości i ogólnie pojętą sprawiedliwość znacząco osłabły.

W ten oto sposób dotarła do punktu, gdzie znajdowała się obecnie. Zastanawiała się jak, do jasnej cholery, miała znaleźć osobę z działu PR-u, rozpocząć rozmowę i niby przypadkiem wypytać co wie. Zdecydowanie nie nadawała się do tego rodzaju akcji. Jace mógł sobie twierdzić co chciał, ale Mac była znacznie bardziej wygadana niż ona, z którejkolwiek strony by na to spojrzeć. Nadałaby się do tego znacznie lepiej.

- Pomóż mi- poprosiła Joy Wolfie'ego, wyciągając do niego ręce w błagalnym geście. Nie mogła zawieść, tylko dlatego że nie miała tam znajomości. Jace na nią liczył. Ta dziwna rudowłosa agentka i Albert również. Gdyby to zależało tylko i wyłącznie od Corrie, policjantka by się na to nie zgodziła. Tym bardziej powinna wykonać swoje zadanie i udowodnić jej, że się myliła. Rzecz jasna, przede wszystkim miała na względzie dobro śledztwa. Satysfakcja z uświadomienia błędu nieszczególnie miłej policjantce była jedynie drobnym dodatkiem.

- Nie mam jak. Znam tam tylko jedną osobą, a do niej się nie zwrócę. Wybacz, ale to moja eks, z którą wolałbym nie mieć nic wspólnego. Nigdy więcej- odparł szatyn, kręcąc głową.

Brunetka zmarszczyła brwi.

- Miałeś dziewczynę?- spytała zaskoczona. Dopiero po sformułowaniu tego pytania na głos uświadomiła sobie jak to zabrzmiało. Nie, to wcale nie tak, że dziwiło ją to, iż kogoś miał.- Wiesz o co mi chodzi. Myślałam, że jesteś gejem. Mówiłeś kiedyś o jakimś męskim eks.

- Naprawdę muszę ci to tłumaczyć? Dla mnie płeć nie ma znaczenia. Chodzi o osobowość, wygląd, charakter, coś co sprawia, że ciągnie mnie do kogoś. Nie wiem jak ci to inaczej wytłumaczyć.

- Nie musisz. Okej, rozumiem. Po prostu wcześniej o tym nie mówiłeś, a jak kiedyś wspomniałeś o byłym to założyłam, że...

- To powiedz, co sprawiło, że na początku spodobał ci się Milo- przerwał jej Wolfie. Zachowywał się jakby nie usłyszał albo zignorował jej odpowiedź. Zaskoczyło ją to pytanie wzięte z powietrza.- Podczas któregoś z pierwszych spotkań. Jakie miałaś wrażenie na temat jego osoby? Co sprawiło, że wpadł ci w oko?

Projektant Where stories live. Discover now