Rozdział 15

7 1 0
                                    

Joy myślała o sytuacji z poprzedniego dnia wiele razy i dochodziła do wniosku, który niekoniecznie jej się podobał. Gdyby nie słowa Mac, pomyślałaby, że wcale nie widziała Jace'a, a kogoś do niego podobnego. To zaskakujące jak mózg szuka podobieństw w przypadkowych osobach, do tych, których widzi się na co dzień albo z którymi ostatnio przebywa się dość często. Jeden znajomy element wystarczał, żeby własna wyobraźnia podsuwała obraz, który chcielibyśmy zobaczyć. Zazwyczaj rzeczywistość wracała do normy, kiedy podeszło się bliżej. Wtedy okazywało się, że wcale nie miało się przed sobą tej konkretnej osoby. No chyba że faktycznie spotykaliśmy znajomego w kompletnie niespodziewanym miejscu. Takie przypadki też się zdarzały.

Tyle że takie przypadki miały logiczne uzasadnienie. Za to obecność Jace'a w Luciano nie była uzasadniona, ponieważ nie zjawił się tam przykładowo w celu odwiedzin Mac, jej samej, chociaż nie miała pojęcia po co miałby to robić czy Milo. Żeby zweryfikować tę ostatnią możliwość Clarke specjalnie napisała wiadomość do Milo z pytaniem czy rozmawiał tego dnia z Jace'em. Ciemnoskóry zaprzeczył. Na jego pytanie o co chodzi, odpowiedziała dość wymijająco, tłumacząc, że Mac coś od niego chciała. Finalnie napisała mu, że zostawi tę sprawę do wyjaśnienia Mac i właściwie nie chce się do tego mieszać.

Uwierzył jej, co poniekąd ją zaskoczyło. Wyjaśnienie było bardzo ogólne i mętne, jak na jej gust. Ona na jego miejscu by w coś takiego nie uwierzyła. Aż poczuła lekkie wyrzuty sumienia. Nie chciała go okłamywać, ale też nie mogła powiedzieć mu prawdy dopóki nie będzie mieć absolutnej pewności. W końcu chodziło o jego kumpla. Przede wszystkim nie chciała stawiać go w sytuacji, gdzie musiałby wybierać komu wierzyć: jej czy Jace'owi. Zresztą nie zamierzała o nikim źle mówić póki nie była pewna, że rzeczywiście zachowywał się nie w porządku w stosunku do jej przyjaciółki. Bądź co bądź, gdyby nie ta dziwna sytuacja, nie podejrzewałaby Jace'a o jakiekolwiek sekrety.

Usilnie zastanawiała się, co mógł robić w domu mody, ale kompletnie nic nie przychodziło jej do głowy. Nie pracował tam. Nie przyszedł, żeby z kimś pogadać. Przynajmniej nie słyszała, żeby miał w firmie innych znajomych niż Milo, ją, Mac i Wolfie'ego. Zresztą czy gdyby przypadkowo się tam zjawił, to dlaczego miałby się nie przywitać? Ona by tak zrobiła, gdyby przypadkiem zawitała do baru. Nie chodziło nawet o długą rozmowę. Wystarczyło krótkie "cześć" i może pytanie jak mija dzień. Tylko tyle.

Problem polegał na tym, że nie miała pojęcia, jak miałaby poznać owy powód tajemniczej wizyty w Luciano. Zgubiła go w tłumie, a to wszystko przez Georgię, która postanowiła podzielić się z nią garstką nowych plotek z firmy. Akurat w tamtym momencie! Ta to miała wyczucie czasu... W każdym razie Joy miała problem. Nie wiedziała od czego zacząć. Z kim porozmawiać? Oczywistym wyborem wydawał się Milo, ale miała wątpliwości.

Jakby słysząc jej myśli, nagle do niej zadzwonił. Wprost nie mogła uwierzyć w ten zbieg okoliczności. Pomyślała o nim i akurat dzwonił. Skąd wiedział? Uznała to za znak, że jej tok myślenia był właściwy. Warto z nim porozmawiać, chociaż nie mówiąc mu wprost, że podejrzewa jego przyjaciela o sekrety. Wolała nie rozwijać tej myśli nawet we własnej głowie, ponieważ polubiła Jace'a. Był jedną z tych osób, z którymi po prostu nadajesz na tych samych falach i nie musicie się długo znać, żeby wiedzieć, że doskonale się zrozumiecie. Dlatego tym bardziej liczyła, że jej domysły okażą się błędne.

- Dzień dobry- usłyszała po drugiej stronie jego głęboki głos z unikalnym akcentem. Już samo to sprawiało, że miała ochotę się uśmiechać. Pierwszy raz w życiu miała tak, że podczas rozmowy telefonicznej brakowało jej widoku danej osoby. Zdecydowanie wolała rozmawiać z nim na żywo niż przez telefon.

- Cześć. Po co ten formalizm? Chyba nigdy nie słyszałam od ciebie sformułowania "dzień dobry".

Po tym, co ostatnio niemal się między nimi wydarzyło, czuła się swobodniej podczas rozmowy z nim. Wiedziała, że też mu się podobała, a jego teksty na podryw nie były jedynie pustymi sformułowaniami, częścią jego sposobu bycia. Chciała mieć już za sobą ten etap wstępnego poznawania się i zastanawiania jakie były intencje drugiej osoby.

Projektant Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz