Rozdział 21

16 1 0
                                    

- W dzisiejszym odcinku "zagadek Luciano" naszym bohaterem przyjdzie zmierzyć się z wyjątkowo dramatyczną sytuacją. Zostali oni odcięci od świata i zamknięci w budynku, gdzie doszło do morderstwa. Krążą plotki, że morderca wcale nie opuścił budynku i kryje się pośród pozostałych pracowników, być może nawet do nich należy. Czy pomysł policji, aby pozostawić mordercę w otoczeniu tak wielu osób był właściwy? Czy kolejne morderstwo jest jedynie kwestią czasu?

- Jedyną osobą roznoszącą te plotki jesteś ty Georgio- przerwała jej bezceremonialnie Mac. Choć starała się stłumić złość, nieszczególnie jej to wychodziło. Wyglądała jakby z trudem powstrzymała się przed rzuceniem na gadatliwą koleżankę.- Jeśli w tym momencie nas nie zostawisz, to niedługo będziesz mogła dołożyć do swojego wyimaginowanego serialu fragment o pobiciu.

Georgia zmarszczyła brwi z oburzeniem wypisanym na twarzy.

- Ależ ja chciałam tylko rozluźnić atmosferę, która jest tak ciężka, że można byłoby ją kroić nożem- fuknęła niezadowolona ripostą koleżanki Georgia.

- W takim razie chujowo ci to wyszło.

Brunetka rozważała w myślach czy wtrącić się do tej niezbyt inteligentnej dyskusji. Zrezygnowała z tego pomysłu. Zaraz którejś się znudzi. Prawdopodobnie Georgia pójdzie dręczyć kogoś innego. Na pewno znajdzie odpowiedni dla siebie kącik adoracji, który doceni jej misterne próby złagodzenia sytuacji. Swoją drogą, sytuacja nie prezentowała się aż tak źle jak twierdziła. Owszem byli zamknięci w budynku, ale nie odcięci od świata. Mieli telefony, komputery, internet. Właściwie mieli pełną swobodę poza tym, że nie mogli wychodzić oraz iść do piwnicy.

- Przypominam ci, że mamy policję na miejscu, więc lepiej wstrzymaj te swoje groźby, Mackenzie.

Clarke ponownie zaczęła słuchać tej niedorzecznej dyskusji. Jezu. Ile one miały lat? Aż tak mocno wpłynęła na nie ta sytuacja, że zaczynały kłócić się o byle co?

- A ja ci przypomnę, że mamy tutaj również ratowników medycznych. Na pewno cię opatrzą jak przypadkiem spadniesz ze schodów. Wtedy będziesz mogła wszystkim opowiadać jak to uciekałaś przed mordercą i nie zauważyłaś schodów. Co ty na to?

- Masz poważne problemy z agresją. Idę stąd- powiedziała Georgia, oddalając się od zajmowanego przez nich stolika. Wyglądała na przejętą tą groźbą, ale nie przeszkodziło jej to w wypatrywaniu kolejnych potencjalnych godnych słuchaczy. Biedni następni nieszczęśnicy.

- Musiałaś?- spytała Joy, obrzucając przyjaciółkę znudzonym i pełnym politowania spojrzeniem.

- Oczywiście. Jak inaczej pozbyłabyś się tego natręta? Ta laska działa mi na nerwy- odparła Mac, nie dostrzegając nic złego w swoim impertynenckim zachowaniu.- Myślicie, że ma rację?

- Jeśli chodzi o twoje problemy z agresją? Tak, szczególnie słowną.

Rudowłosa zignorowała odpowiedź Joy i spojrzała wyczekująco na Wolfie'ego. Fotograf wzruszył ramionami.

- Nie sądzę, żeby sytuacja była aż tak tragiczna. Nie odcięto nas od świata, a morderca jest już pewnie daleko stąd. Kto po dokonaniu zbrodni zostałby w tym samym miejscu? Podobno to było bardzo krwawe zdarzenie, więc czysto teoretycznie mógłby zostać pobrudzony przez rozprysk krwi. W takiej sytuacji z pewnością poszedłby spalić ubrania i tym samym wyszedłby z domu mody. Dlatego sądzę, że go tutaj nie ma.

Pocieszające, pomyślała Joy. Zabójca chodzący po Nowym Jorku. Nie była pewna czy ta dyskusja zmierzała we właściwą stronę.

- Co za wnikliwa analiza- skomentowała rudowłosa.- Co do rozprysku krwi, nie wiem. Też słyszałam, że było bardzo krwawo, ale nie znam szczegółów. W każdym razie, pomyśl trochę. Kto by spodziewał się, że morderca zostanie na miejscu zbrodni? No właśnie, nikt. Odwrócona psychologia. Najciemniej jest pod latarnią. Kiedy wszyscy spodziewają się, że uciekł, on tutaj zostanie i przez to nikt nie będzie brał go za podejrzanego.

Projektant Where stories live. Discover now