Epilog

3.8K 202 111
                                    

Minęło trochę czasu, odkąd Laura ponownie spotkała potwora. Nie sądziła, że to przetrwa, ale Mir był przy niej. Był jej światłem, które wyciągało ją z mroku i sprowadzało do domu. Codziennie obmywał ją miłością w najczystszej postaci, a ona odwdzięczała się tym samym. Podarowywali sobie światło samą swą obecnością.

Każdego dnia walczyli, aby zapewnić sobie wspólną przyszłość. Uczucie, które ich połączyło było silniejsze niż przeciwności losu, które napotykali. Wiedzieli, że choć cierpienie, które ich spotkało, było niesprawiedliwe, razem mogli znieść wszystko.

Siedzieli na ławce w parku, a Dama i Lizak spokojnie czekali, aż wrócą do spaceru. Mir musnął wytatuowane na przedramieniu wyraziste litery. N I E P O K O N A N A. Nowe przezwisko bokserskie, które nadał Laurze. Które znaczyło dla nich więcej, niż mogło się wydawać.

Laura nie poddała się. Nie dała się pokonać swojemu potworowi. Nie stała na ringu sama i nie toczyła walki samotnie, ponieważ Mir wspierał ją na każdym kroku.

Dziewczyna znalazła patyk i rzuciła na trawę. Psy zaszczekały radośnie i pobiegły po tymczasową zabawkę. Mir uznał to za znak i zamknął oczy, wsłuchując się w przeznaczoną dla niego mowę drzew.

– Co robisz? – spytała Laura.

– Słucham – odparł, nie unosząc powiek.

– Drzew?

Mir uśmiechnął się lekko i skinął głową. Nie robił tego pierwszy raz i Laura domyślała się już, co tak często go zajmuje.

– Dlaczego? – dopytała.

– Mają mi do przekazania pewną opowieść.

– Jaką?

– Taką, która jeszcze się nie skończyła. – Zwrócił się przodem do Laury i spojrzał w ulubione tęczówki. – Taką, dla której zrobię wszystko, aby była jak najdłuższa.

Laura zmarszczyła brwi, zupełnie nie rozumiejąc, o co mu chodzi, ale Mir mówił prawdę.

Historia dziewczyny była zapisywana w koronach drzew.

A imię jej szeptał wiatr.


A imię jej szeptał wiatrWhere stories live. Discover now