Dwadzieścia

3.3K 187 18
                                    

I wtedy nadeszła ona.

Ciemność.


***


Mir wpatrywał się w korytarz, czekając aż w wejściu pojawi się drobna sylwetka.

Laura spóźniała się. Dłużej niż poprzednio.

Trenował, cały czas zerkając w stronę wejścia.

Dopiero, kiedy świat za oknem pochłonął mrok, zrozumiał, że Laura nie przyjdzie na trening.


***


Dla Laury dni znowu stały się jak piasek przesypujący się przez palce – znikały w zastraszającym tempie i zlewały się w jedno, tracąc na znaczeniu.


***

Nie widział jej cztery dni.

Dzwonił.

Pisał.

Zero kontaktu.

Zero odzewu.

Domyślał się, że chodziło o to, co stało się na ostatnim treningu, ale nie wiedział, o co dokładnie. Za bardzo się zbliżył? Przestraszył ją? Bała się, że tamten bydlak znowu pojawi się w klubie i spróbuje ją skrzywdzić? Milion myśli kotłowało mu się w głowie i nie znał odpowiedzi na żadne pytanie, które sobie zadawał.

Walczył z partnerem sparringowym. Miał trenować, ale on walczył. Musiał czymś się zająć, a tylko boks, rękawice i zapach strachu przeciwnika mogły mu pomóc. Wyobrażał sobie, że wraca na ring. Że znowu widać jego nazwisko w rankingu. Że pnie się do góry i wygrywa.

Kiedyś te myśli pozwalały mu iść na przód. Motywowały go. Ale gdy nie wiedział, co dzieje się z Laurą, wszystko wokół traciło sens.

Gdzie ona była?

– Mir!

Gdzie się podziewała?

– Mir!

Dlaczego zniknęła bez żadnego słowa wyjaśnienia po tym, co się wydarzyło?

– Mir, do jasnej cholery!

Mocny cios w brzuch go otrzeźwił. Zakaszlał i spiorunował wzrokiem Sambora. Wiedział, że to nie ten przestraszony gość, z którym walczył i który na początku kozakował, że Mir wcale nie jest taki dobry po tak długiej przerwie.

I rozpoznał uderzenie gołej pięści. Bolało, ale zarazem przynosiło ukojenie.

– Czego? – warknął.

– Ktoś do ciebie. – Wskazał głową wejście z korytarza.

Laura? Przyszła? Czy naprawdę...?

Wszystko w nim zamarło, gdy zobaczył Anielę.

– Ty – powiedziała, wskazując na niego palcem. – Idziesz ze mną.

Nie musiała powtarzać dwa razy.

***

Drogę do mieszkania Anieli przebyli w ciszy. Dopiero, kiedy przekroczyli próg domu i znaleźli się w jadali, dziewczyna oznajmiła:

– Masz rozwaloną wargę. I brew.

Nawet tego nie czuł. Kiedy ją zobaczył, liczyła się tylko Laura. Podczas szybkiej jazdy samochodem, myślał tylko o niej. Nie o tym, jak zeskoczył z ringu, jednocześnie zdejmując rękawice i podążył za Anielą w stroju treningowym, zostawiając wszystkich w szoku. Zdał sobie sprawę, że martwił się o tę kruchą dziewczynę, którą spotkał w parku, z którą trenował i która stawała się niebezpiecznie bliska jego sercu.

A imię jej szeptał wiatrWhere stories live. Discover now