Dwadzieścia dwa

3.3K 185 27
                                    

Mir wszedł do pokoju pochłoniętego w mroku. Widział kruchą sylwetkę skuloną na łóżku. Podszedł do okna i lekko odsłonił zasłony. Laura nie skrzywiła się, kiedy padło na nią pasmo jasności. Miała otwarte oczy i patrzyła niewidzącym wzrokiem przed siebie. Drżała na całym ciele, w rękach ściskając kołdrę.

Patrzenie na nią w takim stanie sprawiało mu fizyczny ból. Wyglądała, jakby jej z nim nie było. Jakby znalazła się w innym miejscu, w innym świecie. I tak było. Przeniosła się do przeszłości. Zupełnie odcięła się od rzeczywistości, dryfując we wspomnieniach.

Chciał ją objąć i powiedzieć, że już nie musi cierpieć. Chciał obiecać, że wszystko będzie dobrze i wyciągnie ją z tego bagna. Chciał pogłaskać ją po włosach i zapewnić, że pomoże jej wygrać. Chciał trzymać ją w ramionach i już nigdy nie puścić. Chciał zabrać cały ból, jaki kiedykolwiek czuła.

Ale w tej chwili nie mógł zrobić żadnej z tych rzeczy. Uklęknął więc przy łóżku, tuż przed nią.

– Hej... – zaczął, ale głos mu się załamał.

Ale to wystarczyło. Kiedy go usłyszała, zamrugała i spojrzała na niego. Zobaczyła go. Jej ciało się rozluźniło, dłonie puściły kołdrę. Odetchnęła, jakby z ulgą.

– Mir? – szepnęła, a ten cichy, wypełniony bólem dźwięk, złamał mu serce.

– Jestem tu. Przyszedłem.

– Przyszedłeś? – znowu szepnęła.

Miał wrażenie, że mówienie przychodzi jej z trudem. Nie miała siły. Leżała nieruchomo, a jedyne, co się ruszało, to jej oczy.

– Przyszedłem – potwierdził. – Przyszedłem ci pomóc.

– W czym?

– W tym, co zawsze. – Zmusił usta do uśmiechu. – W oddychaniu.

– Hmm... – Przymknęła powieki i odetchnęła kilka razy. – Faktycznie. Z tobą jest lepiej.

Emocje złapały go za gardło.

– Powinnaś coś zjeść.

Nic nie odpowiedziała. Jej klatka piersiowa unosiła się z każdym miarowym oddechem. Zasnęła? Powinien ją obudzić?

– Mir? – szepnęła, nadal mając zamknięte oczy.

– Tak, skarbie?

– Chcę się wykąpać.

– Oczywiście. Zaczekaj chwilkę.

– Wrócisz?

Czuł, jakby ktoś wyrwał mu serce i zdeptał.

– Zawsze – odparł ochryple i wyszedł z pokoju.

Aniela chodziła po salonie w tę i z powrotem, gryząc ze stresu paznokcie. Kiedy go zobaczyła, przez jej twarz przemknęły najróżniejsze emocje – nadzieja, obawa, strach i rezygnacja.

– Co się stało? Czy ty...? Czy ona...?

– Powiedziała, że chce się wykąpać.

– Mówi?! – Wytrzeszczyła oczy. – To znaczy... Wróciła?

Skinął głową.

Zachwiała się i dla równowagi przytrzymała ściany.

– Co za ulga – mruknęła pod nosem. – Co za ulga...

Mir czekał aż dojdzie do siebie.

– W jakim jest stanie? – spytała. – Myślisz, że może chodzić?

Ból. Bolało go na samą myśl, co robiły z nią wspomnienia. Jak bardzo ją wykańczały.

– Wyglądała na słabą – odpowiedział po kilku sekundach.

– No tak. Tak, oczywiście. Przecież nie jadła kilka dni – mówiła do siebie. – Pomożesz mi ją przenieść do łazienki?

Pokiwał głową i razem z przyjaciółką wrócił do Laury. Leżała w tej samej pozycji. Dokładnie tak, jak ją zostawił. Pochylił się i zapytał:

– Dotknę cię teraz, dobrze?

Spojrzała na niego, a jej twarz pozostawała beznamiętna. Tym razem po jego sercu przejechał walec. Ostrożnie włożył dłonie pod jej kolana i plecy, po czym uniósł ją bez żadnego wysiłku. Jęknęła cicho, jakby sprawił jej tym ból. Jego ciało przeszyło morze ostrzy. Nienawidził tego, że nie wiedział, jak ulżyć jej w cierpieniu.

Szedł za Anielą, a bezwładne ciało Laury przelatywało mu w ramionach. Była tak słaba, lekka, krucha. Kiedy dotarli do przestronnej łazienki, Aniela powiedziała:

– Połóż ją w wannie.

Wykonał jej polecenie i ostrożnie ułożył Laurę w wannie. Nie miała siły utrzymywać głowy w pionie, więc pozwoliła jej opaść. Mir w ostatniej chwili podłożył rękę, żeby gwałtownie nie uderzyła w twardy materiał i delikatnie oparł ją o krawędź. Kiedy ją puszczał, usłyszał ciche:

– Dziękuję.

Z jego serca została mięsna miazga.

– Nie masz za co mi dziękować. – Pogłaskał ją po włosach, a ona zamknęła oczy. Kosztowało go całą siłę woli, żeby nie wziąć jej stąd i zabrać w miejsce, w którym nie dosięgnie jej żadne zło świata.

– Poradzę już sobie – oznajmiła Aniela, wyrywając go z myśli.

Wstał i wyszedł z łazienki, chociaż wszystko w jego wnętrzu krzyczało, żeby został z Laurą. Aniela podążyła za nim.

– Myślę, że powinieneś już iść.

Nie wiedział, czego się spodziewał, ale na pewno nie tego. Sądził, że zostanie. Sądził, że Laura go potrzebuje.

– Nie jest jeszcze do końca sobą, ale powoli do nas wraca. – Uśmiechnęła się lekko. – Kiedy odzyska jasność umysłu i zobaczy ciebie, wpadnie w poczucie winy. Uważa się za ciężar dla innych i dlatego chcę, żebyś poszedł. Nie chcę dokładać jej dodatkowych zmartwień.

Rozumiał to. Rozumiał, dlaczego więc nie mógł zmusić się do odejścia?

– Kiedy wydobrzeje, na pewno się do ciebie odezwie – dodała.

Mir skinął głową, a nogi same poniosły go w stronę drzwi.

– Mir? – zawołała za nim.

Odwrócił się.

– Dziękuję. Za wszystko.

– Nie zrobiłem tego dla ciebie.

– Wiem. – Uniosła kąciki ust, lecz jej spojrzenie pozostawało smutne. – Ale i tak jestem wdzięczna. Może to zabrzmi dziwnie, ale cieszę się, że cię spotkała. Myślę, że w końcu ma szansę na szczęście.

Coś w jego wnętrzu się złamało.


A imię jej szeptał wiatrजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें