Zanim nadeszła pora spotkania, Laurze udało się odwiedzić pana Leszka w drukarni i pochłonąć masę ciasteczek, które upiekł. Jak zwykle zapakował dziewczynie wypieki do domu i kazał pozdrowić Anielę.
Laura wróciła do pustego mieszkania, wzięła szybki prysznic i przed wyjściem zostawiła dla Anieli notkę na blacie, że wybiera się na spacer i pewnie wróci chwilę po zachodzie słońca. Nadal nie przyznała się przyjaciółce, że spotyka się z Mirem. Wmawiała sobie, że Aniela była zbyt zapracowana, żeby zawracać jej głowę niepotrzebnymi sprawami. Obiecała sobie jednak, że skoro dzisiaj kończy planowanie promocji nowego salonu, po powrocie z parku wszystko jej powie.
Letni wietrzyk poruszył jej włosami, kiedy szła otoczona starymi drzewami i małym stawem z pluskającymi się w nim kaczkami. Minęła miejsce, w którym po raz pierwszy wpadła na Mira. Wspomnienia zalały jej umysł, ale mimo zażenowania, które poczuła, kiedy przypomniała sobie, jak zemdlała, uśmiechnęła się. To właśnie tutaj rozpoczęła się nowa historia w jej życiu. Rozwijała się powoli i ciekawiło ją, jak potoczy się dalej.
Czy nadchodził w końcu czas, w którym uda jej się uzdrowić?
Dotarła do białej muszli koncertowej z kolumnami i usiadła na jednej z ławek znajdujących się przed sceną. Cieszyła się, że Mir wybrał późną godzinę. Park o tej porze zaczynał pustoszeć – rodziny z dziećmi zbierały się do domów, foodtruck z kawą i przekąskami zamykał się, a pary kończyły romantyczne spacery. Mimo że tak jak zawsze założyła warstwę ochronną w postaci cienkiej jeansowej kurteczki, i tak czuła się bezpieczniej z mniejszą ilością ludzi wokół.
Podziwiała cienie zachodzącego powoli słońca, które ozdobiły scenę amfiteatru, kiedy coś szturchnęło ją w nogę. Podskoczyła na siedzisku i spojrzała w dół. Znajomy, i tym razem czysty, kundelek z białymi plamkami na czarnej, przystrzyżonej sierści wpatrywał się w nią dobrodusznymi oczami, merdając energicznie ogonem.
– Boisz się psów?
Popatrzyła na właściciela głosu.
– Nie, po prostu mnie zaskoczyła. – Wstała. – W przeciwieństwie do ludzi, zwierząt nie trzeba się obawiać.
Spodziewała się, że Mir poza ringiem będzie wyglądał mniej brutalnie, ale w ciemnej koszulce i spodniach, z burzowymi oczami i ostrymi rysami twarzy, nadal wydawał się niebezpieczny. Gniewna aura, którą wokół siebie roztaczał, jego wzrost i rozmiary kazały innym trzymać się od niego z daleka, ale przy Laurze zmieniały się na łagodniejsze.
Mir przyglądał jej się z zagadkową miną. Powrócił do niej pierwszy raz, kiedy patrzył na nią tak intensywnie. Często obserwował ją w zamyśleniu, a Laura nie miała pojęcia, dlaczego.
– Mam coś na twarzy?
– Co? – wyrwał się z zadumy. – Nie, nie. Po prostu...
Psina szczeknęła, przerywając mu i skoczyła przednimi łapami na Laurę.
– Hej, Dama, nieładnie. – Mir odciągnął psa od dziewczyny. – Mówiłem ci, że nie wolno skakać na ludzi.
Laura zaśmiała się.
– Nic nie szkodzi. – Zniżyła się i wyciągnęła rękę do psiny, która natychmiast odskoczyła od jej dłoni. Niepewnie popatrzyła na zwierzę, a później na Mira. – Chyba mnie nie lubi.
– Lubi, tylko się wystraszyła – wyjaśnił i ukucnął przy dziewczynie. – Żeby ją pogłaskać, musisz najpierw dać się powąchać. Powoli przystaw rękę do jej nosa, a kiedy cię szturchnie lub poliże, ostrożnie ją dotknij. – Wystawił dłoń przed siebie. – Dokładnie tak.
YOU ARE READING
A imię jej szeptał wiatr
RomanceOna walczy z przeszłością. On walczy o przyszłość. Pięć lat temu Laura uwolniła się z piekła. Od tamtego czasu dziewczyna boryka się z problemem, który rzutuje na każdy aspekt jej życia. Pewnego ranka ona i bokser spotykają się w parku. I od tego mo...