15. Do zobaczenia

Start from the beginning
                                    

-Nie musisz być silna i nie musisz jej żegnać. Jeśli nie chcesz, nie musisz tam iść, sama zdecydujesz, kiedy i jak będziesz chciała to zrobić, a na razie możesz jej powiedzieć do zobaczenia - mężczyzna wzruszył lekko ramionami i uśmiechnął się promiennie. Przez te kilka dni prawie zapomniałam, jak wyglądał prawdziwy, pogodny uśmiech - Masz jeszcze czas - dopowiedział, a po chwili wstał na równe nogi. W tym samym czasie do sypialni wszedł Aiden, trzymając w ręce pokrowiec na ubrania. Chłopak zeskanował sylwetkę ojca, a następnie moją załzawioną twarz - Zostawię was - wychodząc, William poklepał syna po ramieniu i zamknął za sobą drzwi.

-Rozmawialiście? - zapytał Aiden, zaczepiając wieszak o brzeg szafy.

-Tak i przyniósł mi naleśniki - odpowiedziałam, obserwując każdy jego ruch.

-To dobrze, nic dzisiaj nie jadłaś - mówił spokojnie, lecz jego gesty zdradzały zdenerwowanie. Szybkim, sprawnym ruchem ściągnął pokrowiec z wieszaka, odsłaniając czarną sukienkę z długimi rękawami.

-Porozmawiaj z nim - wypaliłam nagle, a chłopak zatrzymał się w bezruchu, plecami do mnie, przez co nie widziałam jego reakcji - Jestem najlepszym przykładem na to, że nie warto zwlekać, bo później możesz już nie mieć okazji.

Wiedziałam, że chciał porozmawiać z ojcem, ale jego ciężki charakter i duma nie pozwalały mu wykonać pierwszego kroku, podczas gdy jego ojciec czekał, aż Aiden będzie na to gotowy. Żaden z nich nie chciał wychylić się przed szereg.

-Pogadam z nim jutro. Dzisiaj skupmy się na...- chłopak odwrócił się do mnie przodem, po czym zamilkł.

-Na pogrzebie — dokończyłam za niego, Kiwając delikatnie głową, podgryzałam wargę, aby ponownie się nie rozkleić. Bez zastanowienia chwyciłam talerz z porcją naleśników i ukroiłam kawałek, wpychając do ust. Były pyszne, ale już po pierwszym kęsie żołądek podchodził mi do gardła. Zmuszałam się do jedzenia, wpychając w siebie kolejne kawałki owoców i puszystych placków. Nie było to ani zdrowe, ani rozsądne, ale musiałam coś zjeść, bo nie miałam nawet siły stać na nogach. Przeżuwałam powstałą papkę, wpatrując się w czarną sukienkę zawieszoną na wieszaku, którą pożyczyła mi Liv. Moja mama zawsze mówiła, żeby nie trzymać w szafie rzeczy na pogrzeb, aby nie kusić losu. Tym razem nie zadziałało...

*

-Jesteś pewna? - zapytał Aiden, gasząc silnik samochodu na cmentarnym parkingu.

-Miejmy to już za sobą - odpowiedziałam, zakładając duże czarne okulary. Wysiadłam z samochodu i dłonią rozprostowałam małe zagięcie na sukience. Z daleka widziałam grupę osób stojącą przy miejscu, w którym miała odbyć się ceremonia. Zatrzymałam się tuż przed krawężnikiem i nabrałam powietrza do płuc. W tym samym czasie poczułam, jak ubrany w czarny garnitur chłopak łapie moją dłoń i mocno ją ściska. Bez niego nie dałabym rady. Był tuż przy mnie, nie przyglądał się z oddali, był tutaj i trzymał moją dłoń.

Krok po kroku zbliżaliśmy się do właściwego miejsca. Widziałam znajomych mamy z pracy, moich przyjaciół, krewnych, aż w końcu, gdy ich minęliśmy, dostrzegłam drewnianą, polakierowaną trumnę z dużym wieńcem na pokrywie z różowych kwiatów. Nawet nie wiedzieli, że mama wolała białe.

Szybko spuściłam wzrok na buty i prowadzona przez Aidena zajęłam swoje miejsce na rozkładanym krześle. Później spojrzałam na jej zdjęcie również otoczone kwiatami. Najpiękniejsze zdjęcie mamy, zrobione jeszcze przez tatę kilka lat temu. Była wtedy szczęśliwa. Uśmiech nie znikał jej z twarzy, gdy tata był przy niej. Jej ciemne włosy rozwiewał wiatr, a z oczu tryskał optymizm. Pomimo tego, że zdjęcie było czarno-białe, ja widziałam je w kolorze. Mój mózg kolorował jej wizerunek, bo właśnie taką chciał ją zapamiętać.

Divine Salvation // ZAKOŃCZONE Where stories live. Discover now