28. Mogę zaczekać?

690 67 99
                                    

Blue i Santo zapraszają do czytania nowego rozdziału, a Sky i Shy — do księgarń. Przecież to już dzisiaj,  24-go kwietnia, premiera Waszej (i mojej) ukochanej "Gry o serce"! Zobaczcie tylko to zdjęcie! Prawda, że cudne? 😁💘

 Przecież to już dzisiaj,  24-go kwietnia, premiera Waszej (i mojej) ukochanej "Gry o serce"! Zobaczcie tylko to zdjęcie! Prawda, że cudne? 😁💘

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

💙💙💙

Przez dłuższą chwilę wpatrujemy się w siebie z mamą w milczeniu. Ja mam gonitwę myśli, rozstrzelonych jak za długo gotowane jajko na suficie. Owszem, wiem jak wygląda taka mozaika; nie jestem urodzoną kucharką ani nawet najbardziej uważną.

W każdym razie na pewno chciałabym dowiedzieć się więcej i o tej wielkiej miłości mamy, i dlaczego się nie udała. W którym momencie mama okazała się zbyt dumna, a w którym za słaba. Bo w to, że okazała się tchórzem, nigdy nie uwierzę.

Za dobrze ją znam.

Co dzieje się w jej głowie, tego nie wiem, ale nie wygląda za dobrze. Raczej z sekundy na sekundę robi się bledsza, jakby gasło w niej wewnętrzne światło. Mimo to mam wrażenie, że walczy ze sobą, żeby mi coś — zapewne ważnego — powiedzieć. Jednak kiedy wreszcie otwiera usta, udaje jej się tylko wyszeptać:

— Blue, to bardziej skomplikowane niżżższzz...

Po czym wybucha niepohamowanym kaszlem, z miejsca nie mogąc złapać oddechu. I natychmiast wiem, że jest źle. Bardzo źle. Znam u niej taki paskudny kaszel. Pewnie dostała ataku przez stres, a może najnowsze lekarstwo właśnie przestało działać. Najpewniej zresztą jedno i drugie.

Niestety widzę, że z bladej mama staje się sina, dlatego w panice biegnę do pokoju pełniącego w tym luksusowym szpitalnym apartamencie rolę sypialni, gdzie na szczęście bez problemu znajduję panel wyglądających na alarmowe przycisków. Nie mając czasu studiować, czym się różnią, po prostu naciskam trzęsącymi się palcami wszystkie po kolei.

Jeszcze nie udaje mi się skończyć tej działalności, a już na mamy i swoje szczęście słyszę, że drzwi do salonu otwierają się gwałtownie, rozbrzmiewają szybkie kroki i głosy. W dodatku rozlega się dźwięk umieszczonego przy wezgłowiu łóżka telefonu, który półświadomie odbieram, by usłyszeć zdecydowane zapewnienie, że odpowiedni lekarz i sanitariusze już dostali polecenie zajęcia się nagłym przypadkiem.

— Dziękuję, chyba już tu są — udaje mi się wykrztusić.

— Świetnie.

— Ja... ja nie wiem, co się stało! Mama czuła się tak dobrze i nagle ten straszny atak...

— Proszę się nie martwić, nasi specjaliści zajmą się wszystkim. Pacjentka jest w najlepszych możliwych rękach.

No tak, dla nich moja ukochana, schorowana mama jest właśnie tym: pacjentką. To dla mnie jest wszystkim. Przygnębiona, przestraszona i zagubiona podnoszę się z łóżka akurat w momencie, gdy jacyś mężczyźni wprowadzają ją, słaniającą się, do pokoju i uprzejmie, lecz bardzo stanowczo proszą, żebym wyszła, co oczywiście robię.

One YearWhere stories live. Discover now