21. Popełniłem błąd

1.1K 88 78
                                    

Wiem, że czekacie, więc voila, oto i on, nowiutki rozdział! Dajcie dużo gwiazdek, bo Vito będzie smutno! 🤭

💙💙💙

— Zaszła w ciążę? Z tobą? — zapytałem, bo w końcu różnie mogło być, a gdzieś tam, z tyłu głowy, wciąż towarzyszyła mi wizja nieszczęsnego porzuconego narzeczonego. Towarzysza młodości z domu dziecka.

— Tak. Oczywiście, że ze mną! — Nawet po przeszło trzydziestu latach sugestia, że Peace mogłaby nie być mu wierna, budziła w ojcu szczerą odrazę i wściekłość.

Mój mózg pracował na najwyższych obrotach. Czyżbym miał gdzieś w świecie starszego brata albo siostrę? Ale gdzie, kim są?!

Jeśli żyją...

Jakby słysząc moje myśli, Vito potarł czoło, ukrywając ponownie dziwnie lśniące oczy. I aż pokręcił głową.

— No właśnie. Ona musiała mi powiedzieć, że była ze mną w ciąży, a ja jej — że żenię się z inną.

— Jezu...!

— Nie rozumiała dlaczego, więc przy okazji musiałem się także przyznać do swojego pochodzenia. I że właśnie zostałem jedynym kandydatem na głowę klanu Coassino.

— Super. Biedna dziewczyna.

— Wszystkie... No, prawie wszystkie moje kłamstwa wyszły na jaw, czy tego chciałem, czy nie. A chyba już chciałem, bo nie zasługiwała na żadne.

— Nie przyjęła tego dobrze?

— Nie przyjęła. Ani informacji o ślubie z inną, ani tej o mafii. I sam nie wiem, którą przyjęła gorzej.

— Nie dziwię jej się.

— Ja też jej się nie dziwiłem. Ale niestety popełniłem wówczas największy błąd, jak tylko mogłem.

— Co zrobiłeś?

— Raczej czego nie zrobiłem.

— Czyli...?

— Zamiast machnąć ręką na układy między rodzinami Coassino-Fiore i natychmiast się z nią ożenić, nawet wbrew woli ojca, ja...

Po kilku chwilach ciężkiej, przedłużającej się ciszy nie wytrzymałem i zapytałem:

— Ty co? Co się stało? Zostawiłeś ją?

— Jeszcze gorzej. Powinienem błagać ją, żeby za mnie wyszła, a ja... zaproponowałem jej aborcję.

— Aborcję? Ale dlaczego?

— Oczywiście rozważałem też dla niej, hmm... status mojej kochanki czy tam utrzymanki. Mógłbym przecież z łatwością utrzymać i ją, i nasze dziecko.

— I co? Zrezygnowałeś z tego pomysłu?

— Tak. Nie potrafiłem być aż takim egoistą. Nie chciałem jej jeszcze bardziej krzywdzić ani obrażać taką propozycją.

— Co masz na myśli?

— Znałem ją zbyt dobrze. Była najbardziej uczciwą, honorową, lojalną i prostolinijną osobą na świecie. A do tego niezależną. Nie zgodziłaby się na status tej trzeciej. To byłoby dla niej zbyt poniżające.

— Hmm, ale jeśli cię naprawdę kochała?

— Rzecz w tym, że ja też naprawdę kochałem ją. I nie chciałem dla niej takiego życia ani codziennego cierpienia i frustracji. Zasługiwała na więcej, na kogoś lepszego. Wydawało mi się, że lepiej dla niej będzie, jeśli ją od siebie uwolnię.

One YearWhere stories live. Discover now