10. Miło cię poznać

1.7K 94 163
                                    

Dziękuję za 1000 odsłon od zeszłego tygodnia oraz ponad 100 nowych gwiazdek! Blue przesyła całusy i prosi o więcej! :*

Godzinę w samolocie przesypiam snem sprawiedliwego — czy raczej snem wyczerpanej bogini seksu, którą obudził we mnie mój pierwszy kochanek. Wolałabym zresztą o nim nie myśleć, nie pamiętać, ale nie pozwala mi na to obolałe ciało i silne zakwasy. Okazuje się, że "ćwiczenia fizyczne" w łóżku mogą być równie intensywne jak te na siłowni.

A na pewno o wiele rozkoszniejsze.

Do Miami docieram w samo południe, nie wiedząc w sumie, co dalej. Ale sprawa szybko zaczyna się wyjaśniać, bo z wielkiego czarnego suva, w którym Luigi czeka na mnie pod lotniskiem, wysiada energiczna, bardzo elegancka blondynka w średnim wieku. Podaje mi dłoń, upewniając się:

— Blue Ayger, prawda?

— Hmm, tak.

— Witam, nazywam się Wilhelmina Williamson. Ale możesz mi mówić Billy, moja droga.

— Witam — odpowiadam, nie bardzo rozumiejąc, co ona tu robi ani czego ode mnie chce.

Kobieta nie zamierza mnie jednak trzymać za długo w niepewności:

— Jestem stylistką i coachem lifestyle'owym. Wynajęto mnie, żebym pomogła ci przygotować się do nowej roli.

Do czego?

— To ja zgromadziłam twoją garderobę na wyjazd do Jacksonville, tak a propos.

— Ooo? Świetna robota, bardzo pani dziękuję.

— Ależ nie ma za co, kochanie. To było emergency. Ale dzisiaj musimy się wybrać na poważniejsze zakupy.

— M-musimy? — W moim głosie pobrzmiewa zapewne wyraźna panika.

Tak naprawdę marzę o zakopaniu się pod kołdrę w miękkim hotelowym łóżku, do którego, jak rozumiem, wracam dzięki hojności Vito. I o niewstawaniu z niego wcześniej niż na niedzielny wieczorek zapoznawczy z jego synalkiem.

Niestety, te nadzieje okazują się całkowicie płonne. Rozwiewają się w powietrzu niczym dym z ogniska, podczas gdy Bardzo Imponująca Wilhelmina skanuje życzliwie, lecz uważnie moją powierzchowność, po czym ogłasza:

— Ależ oczywiście. I trzeba też coś zrobić z twoimi włosami, skórą, paznokciami, Blue.

— Tak?

— Naturalnie. Ale nie martw się, mam wszystko zaplanowane i pod kontrolą.

Ach, skoro pod kontrolą, to już rozumiem, czemu akurat ona dostąpiła zaszczytu bycia zatrudnioną przez Coassino do wyprowadzenia mnie na ludzi — czy też na kobietę mafii. Ciągnie swój do swego, jak widać.

— Nie martwię się — oświadczam tyleż stanowczo, co niezgodnie z prawdą. — Jestem tylko... odrobinę zaskoczona?

— Niepotrzebnie, zupełnie niepotrzebnie, nic w tym przecież dziwnego. Z tego, co słyszałam, w niedalekiej przyszłości czeka cię wiele nowych wyzwań, a zawsze łatwiej stawić im czoła z dobrze ostrzyżonymi włosami, prawda?

Sytuacja zaczyna mi się jawić jako jeszcze bardziej absurdalna, niż była, zanim wylądowałam w Miami. Na szczęście mimo dość dominującej osobowości, Billy wydaje się całkiem miła, stwierdzam więc, z ostrożnym rozbawieniem oraz podejmując zasady jej gry, na tyle, na ile zdołałam je pojąć:

— Niewątpliwie. Twarzowa fryzura to podstawa.

Kobieta spogląda na mnie z pełnym aprobaty błyskiem w oku, kiwa też z zadowoleniem głową. Dodaje skwapliwie:

One YearΌπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα