Nigdy nie byliśmy najlepsi w słowach, za to dzięki gestom potrafiliśmy przeprowadzać godzinne konwersacje, bo były naszym językiem miłości.
*
Po prawie dobie spędzonej w autobusie czułam, się jakby przybyło mi kilka lat. Obolałe po upadkach ciało pragnęło jedynie trafić do ciepłego i wygodnego łóżka. Niewygodny fotel nie przeszkadzał chyba tylko Milesowi i Lewisowi, którzy najwyraźniej przekroczyli swój limit wypitego alkoholu podczas tego wyjazdu i spali jak zabici.
Ja przez pół trasy wpatrywałam się w śpiącego Aidena i liczyłam każdą milę, która przybliżała nas do domu. Ogarnął mnie dziwny smutek, gdy zobaczyłam pierwsze budynki na obrzeżach San Diego. Kiedyś myślałam, że jest to jedno z najpiękniejszych miast na całym kontynencie. Dzisiaj to miasto pełne cierpienia i bólu, kierujące się własnymi zasadami. Za wspaniałymi plażami kryje się zupełnie inny świat, z którego musimy się wyrwać.
Przed wjazdem na szkolny parking, automatycznie puściłam dłoń chłopaka i odsunęłam się od niego w obawie, że ktoś nas zobaczy. Gdy Aiden poczuł dystans, który utworzyłam między nami, przebudził się i spojrzał na mnie, a następnie na moje dłonie. Ze zdenerwowanie wyginałam palce w każdą stronę. Brunet przybliżył się i swoją dużą dłonią skierował moją twarz w swoją stronę, po czym pocałował mnie, lekko zlepiając nasze usta.
-Za pół roku już nas tutaj nie będzie, a do tego czasu, nie pozwolę, aby coś ci się stało - zapewnił mnie, gładząc mnie po policzku.
-Wiem - odpowiedziałam, wysilając się na mizerny uśmiech.
-To, czym się martwisz?
-O ciebie się martwię - oświadczyłam, ściągając jego dłoń.
-Masz wątpliwości? - zapytał, siadając bokiem na fotelu.
-A ty nie? - ustawiłam się w takiej samej pozycji, opierając jedną dłoń o oparcie fotela.
-Nie, wiesz, w tej wannie byłaś dość przekonująca - zamrugał szybko oczami i wyszczerzył się, rozładowując sytuację - Hej, będzie dobrze - przekonywał mnie brunet. Uśmiechnęłam się do niego, po czym momentalnie spoważniałam.
-Ale jakby ktoś pytał, to cię nienawidzę - rzuciłam, grożąc mu palcem przed twarzą.
-I wzajemnie - odpowiedział, wyszczerzając wszystkie równe zęby.
Wszyscy ślimaczym tempem zabierali swoje rzeczy i kierowali się do wyjścia. Razem z dziewczynami wyszłyśmy jako pierwsze i każda z nas zabrała swoją walizkę. Rozejrzałam się po placu, na którym kawałek dalej czekała już moja mama, opierając się o drzwi samochodu. Machała do mnie z uśmiechem, abym na pewno ją dostrzegła. Mimo że spędzamy ze sobą tak mało czasu, a nasze relacje nie należą do najlepszych, stęskniłam się za nią, za jej ciepłym głosem i kojącym zapachem.
Chwyciłam wystającą z walizki rączkę i ciągnąc ją za sobą, podbiegłam w stronę mamy. Czekała na mnie z już otwartymi ramionami, jakby nie widziała mnie od roku.
-Mamo, udusisz mnie! - wydusiłam z siebie, próbując złapać powietrze.
-Dobrze, że już jesteś - powiedziała, odsuwając się ode mnie, lecz jej dłonie wciąż pocierały moje ramiona. Nagle jej wzrok przykuł ktoś za mną, przez co jej mina diametralnie się zmieniła. Obejrzałam się przez ramię i popatrzyłam w dokładnie tym samym kierunku.
-Jak dobrze, że już się z nim nie zadajesz - powiedziała pewnie, wbijając wzrok w Aidena, pakującego torbę do samochodu - Wiedziałaś, że ten chłopak zajmował się narkotykami?
Wytrzeszczyłam oczy ze zdziwienia i powoli odwróciłam się w jej stronę. W jednej chwili zrobiło mi się gorąco, a po całym ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
![](https://img.wattpad.com/cover/353627855-288-k847344.jpg)
YOU ARE READING
Divine Salvation // ZAKOŃCZONE
Romance"I nawet jeśli zostaną po nas tylko zgliszcza, gdzieś głęboko schowałam iskrę, która jest w stanie spalić każde miasto w którym cię nie znajdę" Wszyscy, których kochasz odchodzą a ty nie potrafisz ich zatrzymać. Cassie właśnie to zrozumiała. Dlate...
10. Język miłości
Start from the beginning