25. Powrót do korzeni

1.5K 123 141
                                    

Mikołaj opuścił Ambasadę o dziesiątej rano, kierując się prosto do wynajmowanego mieszkania w stolicy. Najpierw musiał opłacić kaucje za rozbite okno, po czym umowa została rozwiązana ze względu na karę od właściciela. Warszawski apartament funkcjonował na zasadzie hotelu dla Konopa. Przebywał tam, gdy potrzebował załatwić sprawy w mieście. Przykładem była współpraca z Druidem, czy konferencje Fame MMA.

Następnym przystankiem była stacja główna we Wrocławiu. Dotychczas Mikołaj utrzymywał kontakt z bliskimi za pośrednictwem wiadomości sms. Tak jak zostało wspomniane wcześniej, Konop nie posiadał zaciśniętych relacji z mamą, bądź ojczymem, lub przyjaciółmi. Praca przy commentary sprawiała, iż zazwyczaj nie miał dla nich czasu, a nikt specjalnie na to nie narzekał.

Nikt, prócz Sylwestra, który prędko począł odczuwać brak jego towarzystwa. Zaraz po tym jak odprowadził chłopaka pod taksówkę, Druid udał się do kurnika. Prowadził z kurami beztroskie konwersacje, traktując ową czynność niczym sesję terapeutyczną. Kochał zwierzęta, a zwierzyny kochały jego. Aczkolwiek nie mógł najzwyczajniej wziąć ich ze sobą do mieszkania. Sylwester nie chciał dłużej pomieszkiwać w opustoszałej Ambasadzie, toteż postanowił oddać ją w ręce Piotra „Izaka" Skowyrskiego. To właśnie jemu ufał najbardziej spośród ekipy Goats. Sylwester miał jeden warunek odnośnie odstąpienia mu siedziby: Piotr będzie musiał zatrudnić opiekunkę dla kur, a Druid będzie mógł regularnie je odwiedzać. Izak przystał na jego propozycję.

Co do Goats – mężczyźni zawiesili projekt z wiadomych przyczyn. Wojtek wydał oświadczenie, iż woli poświęcić się działalności w jego nowej firmie, Invelo Energy. Kacper Błoński od początku nie posiadał głosu, przynajmniej nie był on brany pod uwagę. Izak opracowywał osobne plany wobec Ambasady, toteż na rękę mu był rozpad Goats. Michał siedział zamknięty na oddziale psychiatrycznym, a Leśny Dziad miał po prostu dosyć.

Dosyć sztucznych ludzi, wybielonych uśmiechów, kurestwa na Instagramie, zawiści, nienawiści, złej energii, a przede wszystkim problemów. A jak się okazało, w Ambasadzie nieciężko o kłopoty.

Tak więc Sylwester Wardęga powrócił do korzeni, wprowadzając się do pierwotnego mieszkania. Jeszcze tego samego dnia odpalił transmisję na żywo, na około tłumacząc widzom swoje zniknięcie.

– Jak zdążyliście zauważyć – mówił Druid do kamery. – Dawno mnie tu nie było. Cóż, droga Wataho. PandoraGate przerosła moje zdrowie psychiczne. Wyczerpałem baterię. Nabawiłem się przesadnej paranoi, która odbierała mi przyjemność z tworzenia. Potrzebowałem przerwy, przepraszam, że nie wspomniałem wam wcześniej. Musiałem odłączyć się od świata YouTube. – zerknął na chat. – Och, widzę, że pytacie o Konopskiego. Pytacie, czy był na wakacjach. – Druid wstrzymał na moment oddech. – No, był. Ale jego chyba też cała ta sprawa przerosła. Rozmawialiśmy dziś. Twierdził, że wkrótce się odezwie. W sensie, odezwie się do was. – odchrząknął. – Dobra, teraz sprawdzimy oficjalne stanowisko Boxdela.

Sylwester załadował profil Michała na Instagramie, po czym kliknął w najnowszy post sprzed godziny.

Sylwester załadował profil Michała na Instagramie, po czym kliknął w najnowszy post sprzed godziny

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Witam wszystkich, zaczynając od moich fanów, kończąc na tych, co życzyli mi śmierci. Po oczerniającym, lecz po części prawdziwym materiale S. Wardęgi załamałem się. Nagrałem dla was dwa filmiki, w których starałem się przedstawić moją wersję wydarzeń. Natomiast nie zatrzymało to niesprawiedliwej karuzeli nienawiści. Poddałem się. Narazie nie widzę siebie w sferze publicznej. Póki co, Internet nie jest miejscem dla mnie. Muszę odpocząć, zebrać myśli i przeprosić pewne osoby. Obecnie przebywam pod ścisłym nadzorem pomocy medycznej. Tak, siedzę w psychiatryku. Nie, nie wstydzę się tego. Wiem, że zawiodłem mnóstwo ludzi. Nie szukam więcej usprawiedliwień. Dziękuje za otrzymane wsparcie. Może jeszcze kiedyś się odezwę. Trzymajcie się ciepło.

– No, moi drodzy – kontynuował transmisję Sylwester. – Co uważacie? Moim zdaniem to dobrze, że poszedł się leczyć. Wygląda na zadowolonego. Może czymś to zaowocuje. Może.

Druid zakończył transmisję zaledwie pół godziny później. Powrót na YouTube był dziwnie przygnębiający. Sylwester nie cierpiał kłamania swoich widzów, wszakże była to jedyna opcja. Gdyby powiedział o słowo za dużo, to burza rozpętałaby się na nowo. Ludzie zaczęliby drążyć temat, snuć teorie i tak do usranej śmierci, drogi czytelniku. Detektywi z Tik Toka na nowo połączyliby kropki, nieważne jakie, skutkiem czego wszystkie tajemnice ujrzałyby światło dzienne. Efektem domina, tak zwanym łańcuchem zdarzeń, na jaw wyszedłby również wątek romantycznej współpracy Druida z Konopskim. A to byłby istny gwóźdź do trumny tych panów.

Sylwester położył się do łóżka, będąc gotowym do snu. Pięć minut później jego proces zasypiania został przerwany przez dźwięk z telefonu. To było połączenie od Mikołaja.

– Halo? – Sylwester przystawił słuchawkę do ucha.

– Cześć – usłyszał po drugiej stronie. – Wybacz, że dzwonię tak późno. Wiem, jest grubo po północy.

– Hej, nic się nie dzieje. Co się stało?

– Nic, po prostu chciałem usłyszeć twój głos. Odzwyczaiłem się od bycia samemu. Czy to niepokojące?

– Skądże – zaśmiał się. – To całkiem normalne jak na moje oko. Udało się załatwić wszystko z landlordem? Zapłaciłeś za szkody?

– Tak, wszystko uregulowane. Lekarz zszył mi dziś luk brwiowy. Widziałem się z rodzicami, odebrałem kotkę. Musiałem naopowiadać im bzdur odnośnie rany. Powiedziałem, że wywaliłem się na schodach. Nie wyglądali na przekonanych, ale trudno. Jutro pewnie nagram jakiś filmik na YouTube – Mikołaj zatrzymał się na chwilę, wzdychając. – Cholera, tęsknie za tobą.

– Tak szybko? – odparł Sylwester, przymykając ociężałe powieki. – Ja też za tobą tęsknie, Mikołaju. Mówiłem o tym dziś moim kurom. One też za tobą tęsknią.

– Oj, Sylwek – zachichotał, uważając komunikację Druida ze zwierzętami za wielce uroczą. – Co ja z tobą mam...

– Przynajmniej ci się nie nudzi. – ziewnął.

– Fakt, nie mogę temu zaprzeczyć. Jesteś zmęczony, prawda?

– Delikatnie, lecz nie sugeruj się tym. Rozmawiając z tobą czuję się, jakbyś leżał tuż obok, a to już coś, nie?

– W rzeczy samej, z resztą ja odczuwam podobnie. – przyznał zasłodzony Mikołaj, starając się wykrzyczeć pozytywnej wiązanki przekleństw. – W takim razie nie będę przedłużać. Wyśpij się, zasługujesz na to.

– Zadzwonię jutro, dobrze?

– Będę wyczekiwał twojego telefonu z niecierpliwością, mój... Druidzie. Dobranoc.

– Dobranoc, słońce.

Zarumieniony Mikołaj odłożył urządzenie na szafkę. Pieszczotliwe określenia chwytały go za serce niemalże jak za pierwszym razem.

Puszka Pandory | Wardęga x KonopskyyWhere stories live. Discover now