19. Konopski analityk

1.9K 128 248
                                    

Było już po drugiej, a Wojtek nadal nie mógł zmrużyć oka

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Było już po drugiej, a Wojtek nadal nie mógł zmrużyć oka. Przez większość nocy odsłuchiwał nagraną rozmowę Wardęgi z Konopskim. Podsłuch był bezpośrednio połączony z jego telefonem na zasadzie aplikacji szpiegowskiej.

Teoretycznie mógłby już wydać dowody na kochanków w ręce Baxtona, natomiast sumienie nie dawało za wygraną. Wojtek nie był złym człowiekiem, lecz bezradnym, wręcz zagubionym we własnych decyzjach. Z jednej strony wolałby nie tykać sekretów Wardęgi, a z drugiej musiał stawić im czoła. Co więcej, Wojtek musiał przyjąć maskę zdrajcy, by wkrótce stać się nim na dobre.

Jednakże coś kurczowo trzymało go za serce, coś kazało mu powstrzymać się od tak okrutnych czynów. Póki co, Wojtek postanowił zachować nagranie dla siebie.

Nazajutrz nastał piękny, słoneczny dzień. Najman z samego rana nazbierał tuzin kurzych jaj, po czym ugotował z nich jajecznicę dla domowników. Wataha zasiadła wspólnie do stołu, gawędząc sobie w najlepsze. Pod koniec śniadania Sylwester poprosił wszystkich o uwagę, wygłaszając:

– Moi drodzy Watahańczycy. Dużo ze sobą przeszliśmy przez ostatnie tygodnie. Kto by pomyślał, że uda nam się tyle osiągnąć. Nie zapomnę naszej krucjaty do końca swych dni. Aczkolwiek wszystko, co dobre, kiedyś się kończy. Mikołaju, czy zechciałbyś dokończyć naszą myśl? – zwrócił się do okularnika. – W końcu to przede wszystkim twój plan.

Na ustach Mikołaja pojawił się szeroki uśmiech. Nie spodziewał się, iż Sylwester zechciałby przekazać mu pałeczkę w pożegnaniu Watahy. Zadowolony, kontynuował:

– Po długich, intensywnych przemyśleniach z Sylwkiem, doszliśmy do wniosku, iż nie ma potrzeby dalej zawracać wam głowy. Nie przewidujemy ataku osób trzecich, nie mamy więcej obaw odnośnie Baxtona.

Wojtek w ułamku sekundy zalał się potem, czując jak chropowata ręka ściska jego serce. Nadmiar śliny utknął mu w gardle. Gdyby tylko wiedzieli, pomyślał.

– Dlatego nie widzimy sensu, by mieszkać dalej pod jednym dachem. – ciągnął Mikołaj. – Każdy z was zasługuje na powrót do rodzin, partnerek, czy kogokolwiek. Jeszcze dziś Sylwester zjawi się na komisariacie, dopinając ostatni guzik tej sprawy. Dziękuje wam z całego serca za ratunek z piwnicy Baxtona. Jestem wam dozgonnie wdzięczny.

– Czy to znaczy, że mamy wypierdalać dziś z Ambasady? – zapytał otulony konfuzją Alan, na co Najman zaśmiał się głośno.

– Sylweczku – wtrącił Cesarz – Można jeszcze raz tę waszą przemowę? Bo kolega obok chyba nie zrozumiał.

– Panowie – odezwał się Druid – Po prostu chcielibyśmy wrócić do normalnego życia. Ambasada nie należy do mnie w całości, ja sam wolałbym przeprowadzić się do starego mieszkania, które opuściłem po wybuchu PandoraGate. Odpowiadając na twoje pytanie, Alan, to tak. Macie się dziś wynieść.

– Kochani, wznieśmy toast za naszą przygodę! – krzyknął uroczyście Najman, unosząc szklankę Coli w górę. – Za Watahę!

– Za Watahę! – odrzekli chórem.

Puszka Pandory | Wardęga x KonopskyyWhere stories live. Discover now