~8~

30 2 1
                                    

Drogi pamiętniku

Tegoroczny sylwester to było coś cudownego.
Najpierw dostałam zaproszenie na imprezę. Ucieszyłam się, bo nigdy wcześniej nie obchodziłam nowego roku w ten sposób. Zazwyczaj spędzałam go z rodziną. Moi rodzice na szczęście się zgodzili. Ubrałam najładniejszą sukienkę mamy w kolorze butelkowej zieleni, która na nią była już trochę za mała. Pożyczyłam też jej kosmetyki. Swoje rude włosy upięłam w luźnego koka. Użyłam rozświetlacza, brązowych cieni do powiek, czerwonej pomadki i tuszu do rzęs. Pierwszy raz miałam na sobie taki ładny makijaż. Założyłam moją ulubioną, czerwoną biżuterię i czarne buty na niskich obcasach.
Bardzo się sobie podobałam w takim wydaniu. Wzięłam torebkę i wyszłam z domu kierując się do mieszkania Ethel, u której odbywała się impreza. Ethel jest moją przyjaciółką i zarazem jedną z popularniejszych dziewczyn w całej szkole. Wbrew pozorom jest bardzo miła, chętnie pomaga i nie wyzywa innych, bardzo ją lubię. Ma długie, kręcone, orzechowe włosy, błękitne oczy i idealną cerę. Tak bardzo chciałabym wyglądać jak ona. Do jej domu miałam na piechotę 15 minut, więc szybko dotarłam na miejsce. W środku było wspaniale ; grała muzyka z lat 90tych oraz z początków tego wieku. Było sporo osób, większość znałam, ale było też kilka ludzi ze starszych klas. Pomyślałam początkowo, że mogłabym zagadać do jakiegoś starszego chłopaka. Przywitałam się z Eth, po czym poszłam do miejsca, gdzie siedziały jeszcze moje dwie przyjaciółki : Lorie i Vesper. Pogadałyśmy chwilę, po czym wyszłam po coś do picia. Rick zaprosił mnie do tańca, a później poszliśmy na balkon, gdzie nie było nikogo. I wtedy Rick..."

Reszta była czymś rozmazana, znajdowała się tam też ta zaschnięta, czerwona ciecz, która była również na pierwszej stronie.

Dziwne.

Odłożyłam pamiętnik i opadłam na łóżko.

Zaczęłam przeglądać Instagrama, po czym nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.

Nikogo oprócz mnie nie było w domu, więc byłam zmuszona otworzyć.

Zbiegłam szybko po schodach na dół i spojrzałam przez wizjer.

Nikogo nie było.

Bardzo śmieszne.

Byłam pewna, że to tylko głupi żart, ale postanowiłam, że uchylę drzwi, żeby zobaczyć, czy ktoś czasem nie ucieka ulicą.

Niestety nikogo nie zobaczyłam.

Już miałam zamykać, gdy nagle spojrzałam w dół.

Moim oczom ukazał się piękny bukiet czerwonych goździków.

Zdumiona spojrzałam na kwiaty, po czym wzięłam je w ręce i udałam się do kuchni.

Zauważyłam, że do jednej z roślin przyczepiona jest karteczka.

Wszystkiego najlepszego, Indigo Vale.

R.

CO!?

Patrzyłam zdumiona na liścik, czytałam go już chyba tysięczny raz.

Nie mogłam uwierzyć, że Rune, nie dość, że pamiętał o moich urodzinach, to jeszcze kupił mi takie piękne kwiaty.

Wsadziłam je do wazonu, po czym wróciłam do swojego pokoju.

Uśmiechając się, wzięłam telefon, odnalazłam numer chłopaka i wystukałam na ekranie :

Do : Rune :>

Jakiś tajemniczy R dał mi na urodziny kwiaty, nie orientujesz się może kto to może być? :))

Nobody knowsWhere stories live. Discover now