~5~

56 0 30
                                    

Obudził mnie alarm mojego telefonu.

Znów jestem sobą.

Trochę zawiedziona rozejrzałam się po swoim pokoju.

Zaczęłam żałować, że nie mogłam zostać w tamtym świecie.

Tam miałam przyjaciół.

Zerknęłam na godzinę, która widniała na ekranie.

6:29

- Cholera - mruknęłam pod nosem.

Lekcje zaczynały się o 8:00, więc miałam tylko 1,5 godziny na przebranie się, uczesanie włosów i makijaż. Musiałam oczywiście zdążyć na autobus, który był o 7:45.

Szybko założyłam bluzę i dresy, włosy spięłam w luźnego koka. Nadchodziły właśnie ostatnie dni listopada, więc na dworze było dość chłodno.

Na rzęsy nałożyłam tusz, przejechałam różem po policzkach i podkreśliłam usta delikatnym błyszczykiem. Tak mniej więcej wyglądał mój codzienny makijaż.

Do miski wsypałam płatki, które następnie zalałam mlekiem.

Zaczęłam w pośpiechu jeść moje śniadanie.

Po wyjściu z domu spojrzałam szybko na godzinę w telefonie.

7:42

Kurwa

Zaczęłam biec do przystanku, który mogłam już z daleka zobaczyć.

Miałam delikatną nadzieję, że autobus chwilę się spóźni.

O równej 7:45 dotarłam na przystanek, po czym wsiadłam do autobusu.

W środku było bardzo tłoczno.

Jedyne wolne miejsce było obok jednego z popularniejszych chłopaków w naszej klasie.

Rune Moore, nasza klasowa gwiazda, najpopularniejszy i zarazem najprzystojniejszy chłopak z naszej klasy, siedzący zazwyczaj kilka ławek przede mną teraz mierzył mnie dziwnym, zmieszanym wzrokiem. Gdy nasze spojrzenia się skrzyżowały, nabrał nagle pewności siebie, po czym powiedział :

- Chcesz się dosiąść?

Spojrzałam na niego zdezorientowana.

Nigdy, nikt nie odezwał się do mnie w ten sposób.

Jedynymi słowami kierowanymi do mnie były wyzwiska i sarkastyczne opinie.

Nikt jednak nie zwrócił się do mnie wprost, czy chciałabym usiąść z nim na obiedzie, spotkać się z nim po szkole, czy wyjść do kina.

Dlatego te słowa (szczególnie z jego ust) bardzo mnie zdziwiły.

Szybko się jednak ocknęłam, uśmiechnęłam się delikatnie i pokiwałam głową.

Usiadłam na miejscu obok niego, po czym autobus ruszył.

Przez całą drogę nie odczuwaliśmy się do siebie, ale kontem oka dostrzegłam, jak posyła mi zdeterminowane spojrzenia, czy otwiera usta, by coś powiedzieć, po czym nagle je zamyka.

Nie powiem, jego zachowanie bardzo mnie dziwiło.

Dziesięć minut później dotarliśmy do szkoły.

Nobody knowsWhere stories live. Discover now