~ 1 ~

171 9 25
                                    

A/N

Hejj, tu autorka.

Ogólnie to przeczytałam tę książkę całą książkę i mogę stwierdzić, że jest źle napisana, 16 i 17 rozdział są moim zdaniem mega cringowe itd.

Obiecuję, że kiedyś napiszę Wam jej ulepszoną wersję (fabuła będzie taka sama, ale może dodam kilka innych wydarzeń, będą dłuższe rozdziały itd)

Czytacie na własną odpowiedzialność XDD

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

- Indy, szybciej!

Kończyłam właśnie sprzątać, gdy usłyszałam wołanie ojca.

- Już kończę tato! - krzyknęłam i zaczęłam pakować wszystkie rzeczy do dużego pudła z napisem „strych"

Przygotowywaliśmy się właśnie do przeprowadzki. Inaczej mówiąc do opuszczenia mojego ukochanego domu, w którym spędziłam całe 17 lat swojego życia. Tata zawsze opowiadał mi, że po śmierci mamy, to my musimy kochać nasze cztery ściany za nią.

Nie mogłam zrozumieć, dlaczego tak bez uprzedzenia wyprowadzamy się na drugi koniec miasta.

Moja matka zmarła podczas porodu. Nie zdążyłam jej nawet poznać.

Często zastanawiam się jaka była, ale gdy tylko pytam o to ojca, to on nagle ma bardzo dużo rzeczy na głowie i mówi, że kiedyś mi o niej opowie.

Tylko co znaczy „kiedyś"?

Jedyną rzeczą, jakiej dowiedziałam się o mojej mamie jest to, że miała kręcone, rude włosy i mocne rumieńce, które praktycznie nigdy nie schodziły z jej policzków.

Wiem też, że była bardzo odważna i kochała kwiaty.

Tak samo jak ja.

Wpakowałam do pudła jakąś starą lampę, po czym zamknęłam karton i zakleiłam go taśmą klejącą.

Zapaliłam latarkę i dokładnie omiotłam wzrokiem pomieszczenie sprawdzając, czy na pewno włożyłam wszystko do pudełka.

Wzięłam zapakowane przedmioty w ręce i powoli zaczęłam kierować się w stronę wyjścia ze strychu.

Już miałam wychodzić, gdy zobaczyłam coś w kącie.

Cholera, serio?!

Odłożyłam pudło i zaczęłam kierować się w stronę znaleziska.

Gdy je podniosłam, moim oczom ukazał się mały zeszyt.

Wyglądał na bardzo stary, jakby leżał w tym miejscu od lat. Był cały w kurzu i pajęczynach. Okładka była porysowana i podarta.

Wzięłam latarkę i otworzyłam notes.

Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy była zaschnięta, bordowa substancja, łudząco podobna do krwi. Na środku kartki było coś napisane.

Zmrużyłam oczy i siląc wzrok przeczytałam :

„Pamiętnik Lennie Vale"

Chwila... co?

Przecież moja mama miała na imię Lennie...

Co do cholery robi tu pamiętnik mojej matki?

Zaczęłam przewracać strony. Notatnik był dość gruby, wszystkie strony były całe zapisane.

Okay, to dość dziwne.

Schowałam notesik do kieszeni, wzięłam karton i zeszłam po schodach na dół.

Nobody knowsWhere stories live. Discover now