Quentin tylko potwierdził to ruchem głowy.

- Normalnie trzy dni to maksimum czasu jakiego wilki potrzebują do odzyskania świadomości. Jednak w przypadku Leony jest zbyt dużo niewiadomych dla ustalenia czasu jaki powinien upłynąć, aby można było stwierdzić czy już jest za późno czy też nie. - Zerknęła na wilczycę śpiącą za nimi, na sofie. - Jest coś o czym jej jeszcze nie mówiłeś? Pominąłeś coś?

- Tylko śmierć jej rodziców.

- I nic poza tym?

- Nic.

Wszystko powiedział. Mówił o jej pasji do koni, o jej rodzicach i siostrze, o jej narzekaniu na dinozaury, o jej zainteresowaniu rysowaniem. Jedynie zataił informacje o śmierci jej rodziny i... pierwszym spotkaniu z nim.

- Nie mówiłem jej tylko o tym, że jej rodzice nie żyją - powtórzył, gdy pielęgniarka wciąż wyczekująco na niego patrzyła.

Spoglądając to na wilczycę, to na pielęgniarkę czekał na jakąś reakcję.

Rudowłosa zmrużyła oczy i westchnęła.

- Akurat nie wiem czy ta informacja przyniosłaby oczekiwany skutek - zaczęła mówić. - To ważne, bo dobrze by było gdyby dziewczyna wiedziała o śmierci rodziny, ale nie jestem pewna czy nie wywołało by to odwrotnego efektu i zamiast zmienić się w człowieka to ponownie stała by się agresywnym wilkiem.

- Ja już nie wiem o czym do niej mówić. Naprawdę nie wiele o niej wiem - oparł ręce na blacie i jęknął załamany.

Nancy poklepała go po plecach.

- Miejmy nadzieję, że po prostu wkrótce wszystko się ułoży - powiedziała, a następnie wstała i wyszła z domu.

Quentin odchylił się na krześle i odwrócił do wilczycy.

- Co jeszcze mam ci powiedzieć...?

***

Od momentu wyjścia pielęgniarki, Quentin starał się mówić wilczycy o wszystkim cokolwiek mówił przez te kilka dni oraz próbował przypomnieć sobie coś jeszcze co dziewczyna mówiła lub co gdzieś o Hartwood'ach wyczytał. Jak przez mgłę pamiętał, że kiedyś wpadł na dziwną książkę o Hartwood'ach, ale nie pamiętał już tego czy coś w niej przeczytał. W końcu, miał wtedy może z pięć lat. Kto by coś z tego okresu w tym wieku pamiętał?

Zerknął na śpiącą obok niego wilczycę. Dziewczyna zachowywała się przez cały dzień nad wyraz spokojnie i głównie leżała. Czy to coś oznaczało?

Innym problemem była zbliżającą się wizyta Alfy. Dziewczyna wciąż była wilkiem, a on nie wiedział już co zrobić, aby to zmienić. Nie udało mi się w pięć dni to co niby osiągnie w niecałą godzinę? Nic.

Załamany oparł się o sofę i zapatrzył w sufit. Brak jakichkolwiek pomysłów w niczym mu nie pomagał, a w myśleniu też nie pomagał fakt zbliżającej się pory.

Nim mężczyzna się obejrzał rozległo się pukanie do drzwi.

Leona natychmiast podniosła głowę i szczeknęła.

- Spokojnie - powiedział głaskając ją po głowie, po czym wstał, aby otworzyć drzwi.

Natychmiast się skłonił i wpuścił Alfę bez słowa do środka. Starał się tego nie okazywać, ale był mocno zestresowany sytuacją i prawdopodobnie jego zapach zdążył już uświadomić o tym Alfę.

Pierwsza gwiazda 2Where stories live. Discover now