Rozdział 17

69 6 0
                                    

Jak zdecydował tak też zrobił, więc już po chwili był w pokoju Leony.

Spodziewał się, że skoro wilczyca była cicho to raczej już spała. Jednak było inaczej. Trochę się zdziwił widząc wilczycę leżąca przy łóżku z pluszakiem między łapami. Nawet nie pamiętał kiedy dziewczyna zabrała tę zabawkę.

Szatyn usiadł na łóżku przed nią, ale nie odezwał się tylko zaczął obserwować poczynania dziewczyny.

Leona wylizywała pluszowego konia, jakby był żywym stworzeniem. Wyglądało to dość uroczo. Równocześnie szatyn nie potrafił uznać takiego zachowania wobec przytulanki jako coś innego niż przebłyski ludzkiej świadomości. Sądził, że gdy dziewczyna dobierze się do zabawek to wszystkie dość szybko zniszczy. A teraz zdawało się, że ten jeden konikowy pluszak będzie, w jakimkolwiek sensie, bezpieczny i nienaruszony.

W pewnym momencie wilczyca przerwała czynność i spojrzała, jakby wyczekująco, na Quentin'a.

- O co chodzi? - zapytał odruchowo, ale nie dostał żadnej odpowiedzi.

Wilczyca wciąż tylko na niego patrzyła, aż w końcu odwróciła wzrok na zabawkę.

- Może... - szepnął do siebie schylając się po pluszaka. - Mam ci go rzucić? - zapytał machając zabawką przed pyskiem Leony.

Wilczyca wstała, ale w żadnym stopniu nie okazała zainteresowania pluszakiem ani mężczyzną. Podeszła powoli do biurka i zaczęła się oo nim rozglądać. W końcu jej wzrok zatrzymał się na ołówku. Szczeknęła dwa razy na Quentin'a, ale gdy ten się nie ruszył, zabrała mu pluszaka i położyła na biurku. Nosem przesunęła ołówek na środek blatu. Potem delikatnie w zęby złapała konia i przeniosła go z jeden strony ołówka na drugą. Powtórzyła tę czynność kilka razy, a szatyn w całkowitej ciszy to obserwował. Czy to co widział oznaczało, że powoli wraca ona do ludzkiego stanu?

- Leona?

Wilczyca odwróciła się do niego, nie wypuszczając pluszaka nawet na moment.

- Rozumiesz mnie? Pamiętasz coś? - zapytał.

Czuł, że musi o to zapytać. Że z jakiegoś powodu akurat te pytania są ważne.

Jednak odpowiedzi nie dostał. Wilczyca patrzyła chwilę na niego po czym odłożyła pluszaka na biurko i położyła się obok łóżka wciąż patrząc na mężczyznę. Zdawała się być zainteresowana jego słowami, choć raczej na pewno ich nie rozumiała.

- No to fajnie... - westchnął kładąc się. - Muszę ci o czymś ważnym opowiedzieć... ale o czym konkretnie? - Zerknął na wilczycę, ale ta nie wykonała żadnego ruchu. - O koniach już ci mówiłem. I nawet chyba udało mi się powiedzieć wszystko co ty mi powiedziałaś. - Uśmiechnął się lekko na własne słowa. - Coś o rodzinie by się przydało... Ale nie wiele wiem, wiesz?

Leona szczeknęła, jakby zrozumiała coś, ale szatyn spodziewał się, że to raczej tylko zwierzęcy odruch, a nie jakaś odpowiedź.

Mimo to, znów się uśmiechnął i zaczął mówić cokolwiek sobie przypominał o jej rodzinie - to o czym mówiła Leona i to co sam wiedział z historii o Hartwood'ach. Nie wiedział jedynie czy te historie miały w sobie, choć cień prawdy.

Poza rodziną wspomniał jej również o dinozaurach i narzekaniu na film o nich, ale również o Natanielu. Nie był do końca pewny dlaczego to właśnie o nim chciał jej teraz powiedzieć, ale gdzieś z tyłu głowy świtała mu myśl, że to może jakoś pomóc. W końcu spędziła z synem Alfy trochę czasu.

Czując coraz większą senność, przerwał monolog. Poklepał dziewczynę po głowie dziękując za "rozmowę", po czym podał jej pluszaka, a chwilę później już spał.

Pierwsza gwiazda 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz