ROZDZIAŁ 30 (OSTATNI)

681 34 49
                                    

14.12.2015r. 

Obserwuję niewyraźny wschód słońca, choć chyba nigdy nie uda mi się spojrzeć na niego tak, jak kiedyś. Przy porcie panuje lekka mgła. Woda jest spokojna, a wiatr melancholijnie kołysze płaszczem i rozwiewa moje włosy na twarz, które są zmierzwione delikatnym deszczem. Wilgotne krople osiadają na mojej skórze, ale papieros nadal się tli. Biorę głębszy oddech, gdy uderza mnie zapach morskiej bryzy. Widok na daleki ocean sprawia, że budzi się we mnie dziwna nostalgia ulotności chwil. 

To tutaj zabiłem Dorevira. Tu odszedł też Marco. Wszystko zaczęło się dokładnie w tym miejscu i dziś również się skończy. 

Słyszę za plecami pracę silnika i jak po chwili gaśnie. Powoli odwracam się, by spojrzeć w to miejsce i wysiadającego z niego tęgiego mężczyzny, w szarym garniturze. Prostuje się znacząco, jakby chciał dodać sobie kilka centymetrów. 

- Ty się ze mną kontaktowałeś, młodzieńcze?

- Ian Savinni - wyciągam do niego dłoń, którą bacznie obserwuje. - Nie jestem wysłannikiem Hectora. Proszę być spokojnym. 

- Eric Wright - odpowiada, witając mnie uściskiem. - Jesteś od Marco, zgadza się?

- Tak. Zostawił mi ten kontakt na wypadek... - odchrząkuję głośno. - No właśnie. Na wszelki wypadek. Dlatego tu jestem. On panu ufał, więc ja również i pewnie się pan domyśla, że to spotkanie ma to związek z tym, że nie ma go już między nami. 

- Wiesz, kto go sprzątnął?

- Devin Nelson, na zlecenie Sophie Collins. 

- Masz na to jakiś dowód? 

- Tylko nagranie rozmowy, ale mnie również na nim słychać. W dodatku jest bardzo niewyraźne, ale powiem wprost. Mógłbym zeznawać, ale znam nasz system prawny. Będą chcieli zrobić ze mnie kozła ofiarnego i mnie zamknąć, tym bardziej, że oboje nie żyją. 

Zaskoczenie maluje się na jego twarzy. 

- Nie żyją?

- Tak, ale mamy odciski palców Sophie Collins na narzędziu zbrodni, którym został zabity Devin Nelson. 

- Rozumiem. - Drapie się po brodzie. - A co się stało z kobietą?

- Samobójstwo. Zastrzeliła się. 

- Są jeszcze jakieś trupy?

- Sprzątnięte. 

Mężczyzna przytakuje i rozglądając się po porcie, wyciąga paczkę papierosów.  

- Narzędzie jest zabezpieczone? - pyta. 

- Tak. 

- Miejsce?

- Moi ludzie go pilnują, jeśli będziemy chcieli je wykorzystać. 

- Zdecydowanie je wykorzystamy, Savinni - odpowiada, wypuszczając z ust chmurę dymu i obejmuje wzrokiem wodę. - To mi na razie wystarczy, a teraz posłuchaj. Prokurator okręgowy to kawał sukinsyna. Mam jego zdjęcia z Hartford, gdzie rżnął się z facetami w miejscowych burdelach. Ma żonę i trójkę dzieci. To załatwi sprawę. Przygotujemy miejsce, gdzie znajdą trupy, podrzucamy narzędzie i resztą zajmą się sami. Olej nagranie. Pojawisz się raz w sądzie, to zawsze będziesz do niego wracał. 

- Chyba mnie pan nie zrozumiał. - Unosi brew i gestem dłoni zachęca, abym mówił dalej. - Chcę sprawiedliwości dla Marco. Chcę, żeby było wiadomo, kto go zabił. Kto się nad nim znęcał. 

- Nie w tym świecie, synu. Nie zwrócisz mu życia, a zamiast tego federalni coś na ciebie znajdą i trafisz do pierdla. Potrzebne ci to? Uwierz, że jeszcze zdążysz trafić za kratki. Jak większość. Przerabiałem już takie ckliwe historie i wiesz, jaki mam wniosek? My sami wymierzamy sprawiedliwość. Polityka i biznes to jedno wielkie drzewo korupcji i matactwa. I nie tylko system państwa na nim siedzi. My także zajmujemy gałąź, rozumiesz? Mogę ci pomóc w robieniu porządków i podrzuceniu paru atrap, ale do paki swoich nie ładuję. Nie przyłożę do tego ręki. 

Bractwo Omerta [1] - Atak (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz