1️⃣8️⃣

57 6 4
                                    

                                Katara
Czułam jak wrócimy do jakieś Marui. Było tam cichutko, pewnie wszyscy robią mi niespodziankę. Gdy Reya odwiązała moje oczy zobaczyłam wszystkich moich znajomych, w tym Oanga. On nie zasługuje żeby tu być. Kasztan pieprzony.
   -Niespodzianka!!- krzyknęli wszyscy chórkiem. Rozglądałam się za mamą. Nigdzie jej nie było a więc lekko posmutniałam. Jednak na usta wkleiłam uśmiech. Stanęli w okół mnie, zamykając mnie w ogromnym kole.
   -Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam!- krzyczeli wszyscy gdy ja dalej się za nią rozglądałam. - Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyje nam!- coś utrudniało mi oddychanie. Nie potrafiłam złapać oddechu. -Niech żyje nam! A kto? Katara!- zaczęli klaskać a ja poczułam się gorzej. Chciałam jak najszybciej wyjść z tego koła. To był koszmar. Nie potrafiłam oddychać. Zaczęłam się dusić. Nikt nie zareagował, wszyscy skupili się na sobie. Nigdzie nie widziałam Neteyama. On też o mnie zapomniał?

Oparłam się o jeden ze stolików. Szukałam wody. Lub czegoś co mi pomoże. Zrobiło mi się strasznie duszno. A dłonie zaczęły się trząść. Co się do chuja ze mną dzieje?!
    Wtedy podszedł do mnie jakiś na'vi. Nie widziałam jego twarzy. Słyszałam tylko jak mówi.
  -Hej, wszystko w porządku? - zapytał, widząc mój stan. W jednym momencie osunęłam się na podłogę. Tajemniczy na'vi usiadł razem ze mną. Spojrzałam na niego dalej się dusząc. Jego twarz wyglądała znajomo. Dłoń położyłam w miejscu serca. Było coraz ciężej spodziewałam się najgorszego.- Poczekaj, idę po wodę- powiedział i wstał.
Podszedł do najbliższego stolika, zabrał szklankę wody i z powrotem przybiegł do mnie.
-Masz.- dał mi szklankę w ręce. Jednak trzęsące dłonie nie ułatwiały sytuacji. Prędzej rozlałam połowę szklanki niż trafiłam nią do buzi.-Daj, pomogę ci.- wyrwał mi z rąk szklankę i przyłożył mi ją do buzi. Woda nie pomogła. Ale przestało być tak gorąco. Odłożył szklankę na podłogę obok siebie. A potem złapał mnie w swoje ramiona i zaczął uspokajać. Pachniał ładnie, ale kojarzyłam ten zapach.
   - Wyglądasz znajomo.- powiedział, nie wypuszczając mnie z ramion. Ja też skądś go kojarzyłam. -Wydaje mi się że kiedyś cię gdzieś widziałem.- tym razem odsunął mnie od siebie i złapał na ramiona.
    - Andy?
    - Tara?- zapytaliśmy w tym samym czasie.

                           Neteyam
  Szukałem Katary. Po tym jak śpiewaliśmy jej sto lat, szybko odeszła ma bok. A ze względu na tłum ludzi, nie mogłem przecisnąć się do niej. Żałowałem że nie stoję gdzieś z przodu. Na „parkiecie" jej nie było, przy krzesłach też nie. Dopiero potem spojrzałem na stoły. Siedziała tam ona i jakiś chłopak. Ubrany był podobnie jak ja. Jaki pedał. Patrzałem na nich, stojąc nie daleko, jednak tak aby mnie nie widzieli. Czuje się jak stalker.
Pomógł jej wstać i delikatnie ją przytulił. Nie mogłem na to pozwolić. Musiałem wkroczyć od akcji. Dlaczego jakiś chuj ma przytulać moją dziewczynę? Znaczy jeszcze nie moją ale.. No po prostu nie znam go a nie wyglada za miło.
  -Ekhem..- odkaszlnąłem, tym samym zwracając na siebie ich uwagę. Dziewczyna spojrzała na mnie i odrazu podbiegła. Chciała się przytulić, jednak ja odsunąłem się. Spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. -Kto to?- zapytałem, nie co głośniej ze względu na muzykę, która grała. Jej wzrok z pytającego zmienił się w przestraszony.
-To.. mój kolega.- powiedziała, spoglądając na tego gościa. Podszedłem do niego, popychając go do przodu. Odwróciłem się do niej, złapałem za jej nadgarstek i pociągnąłem za sobą. Wyprzedziłem jej kolegę i poszedłem wraz z nimi gdzieś w las.
-Neteyam, to boli.- powiedziała, co prawda dość mocno zacisnąłem dłoń wokół jej nadgarstka. Nie odpowiedziałem jej. -Puść mnie!
Zaczęła się wyrywać. Jeszcze mocniej ją złapałem.

Gdy zatrzymaliśmy się wypuściłem jej rękę, zaczynajac na nią krzyczeć.
-Kto to jest?!- nie odpowiedziała mi. Chciałem do niej podejść, jednak zatrzymał mnie kolega od siedmiu boleści.
-Stary, spokojnie.
-Nie wtrącaj się.- rzuciłem do niego skupiając całą uwagę na nim.
-Kto to kurwa jest!?
-To mój znajomy.- odpowiedziała cicho.
-Twój znajomy? To dlaczego cię przytulał? Co? A może to twój chłopak? A ja jestem tylko na chwile?- nie panowałem nad sobą.
-Nie odbije ci laski, nie jestem taki. - zapomniałem że jeszcze on tutaj stoi.
-Tak? To jak wytłumaczysz mi to że przytulałeś ją chwile wcześniej?- dalej krzyczałem.
-Pomagałem jej.
-W czym niby?
-Byłeś tak zajęty sobą że nie zauważyłeś jak twoja dziewczyna potrzebuje pomocy.- pokazał na nią palcem. Dziewczyna usiadła i podkuliła nogi pod samą szyję. Czułem się trochę głupio. -Gdzie byłeś gdy się dusiła czy nie mogła nawet napić się wody?
-W dupie, kurwa. A ty? Gdzie byłeś przez ten cały czas? Pierwszy raz się tu widzę. I mam nadzieje że ostatni. - powiedziałem, tym razem patrząc na niego.
-Dobra, stary zobaczy w jakim ona jest stanie. Odpuść. Nie ma co. - powiedział, podchodząc do niej. Nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego z pięściami. Powaliłem go prawie od razu. Jednak on też był silny. Raz uderzył mi w nos, przez co zarobił trzy razy w mordę.
  -Chłopaki, przestańcie! - krzyczała Katara. Potem poczułem jak silniejsze dłonie odciągają mnie od leżącego.
  -Neteyam, przestań w tym momencie.- krzyknął mój ojciec. Odciągnął mnie od tego gościa i zaczął iść w stronę naszego domu. Rzuciłem szybkie spojrzenie do Katary a potem widziałem jak podbiega do niego. Odszedłem już dalej nie patrząc ani na nią, ani na niego. Chyba zepsułem jej urodziny.

                              Katara

  Gdy Neteyam poszedł, podbiegłam do leżącego chłopaka.
  -Wszystko w porządku?- powiedziałam, patrząc na jego twarz.
  -Lepiej jak nigdy.
  -Andy, pytam serio.
  -No wszystko w porządku.- pomogłam mu usiąść.
  -Przepraszam za niego. Nie mam pojęcia co w niego wstąpiło. - powiedziałam, spuszczając głowę.
  -To twój chłopak?
  -Nie. Jeszcze nie jesteśmy razem.
  -Ładnie razem wyglądacie. - powiedział, spoglądając na niebo. Były na nim gwiazdy, które odbijały się w jego oczach. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
  -Wracamy tam?
  -Tak, chodźmy.- wstaliśmy w tym samym czasie i ruszyliśmy w stronę Marui. Muzyka dalej grała także chyba nikt nie zauważył naszego zniknięcia.
  -Wyrosłaś, nie jesteś już małą Katarą. - powiedział, puszczając do mnie oczko i odszedł w głąb pomieszczenia.

———————————————————
Hej, na dzisiaj to już chyba koniec z rozdziałami. Jak już to dopiero późno późno. Planowałam ten rozdział inaczej, jednak wyszło tak jak jest. Troszkę krótki ale myśle że jest okej. Kocham was i dziękuje za 400 wyświetleń!! 💗 Widzimy się w następnym rozdziale. Miłego dnia ❤️❤️

Trees Between Us  Where stories live. Discover now