1️⃣4️⃣

69 5 7
                                    

Katara
Moje krzyki usłyszało wiele na'vi w tym sam Jake. Zaczął biec w moją stronę a za nim ujrzałam przestraszoną Neytiri.
-Katara, oddychaj. Wszystko jest w porządku.- powiedział gdy zobaczył że nie mogę wziąć jednego normalnego oddechu. Zaczęłam się dusić łzami.- Opowiesz mi co się stało?
-Neteyam..ja..wąż..- powiedziałam po cichu, dusząc się jeszcze gorzej.
-Katara spójrz na mnie.- zrobiłam to co kazał.- Powiesz mi jeszcze raz co się wydarzyło? Tylko spokojnie wiem że jest ci ciężko oddychać, ale zrób to dla niego.- pokazał palcem na Neteyama. W odpowiedzi tylko kiwnęłam głową i wstałam, oczywiście z pomocą Jake'a. Mężczyzna tylko mnie przytulił. Miłe z jego strony. Wszystko było by okej gdyby nie przeraźliwy krzyk połączony, z płaczem wydobywający się z ust Neytiri. Wiedziałam że jest jeszcze gorzej.

                   🐚🐚🐚
Norm zabrał Neteyama do swojej Marui. Wyszłam z niej nie chcąc na to patrzeć. Jakby lekarz nie podał mi czegoś uspokajającego dalej bym się dusiła, jednak to było silniejsze ode mnie. Atak paniki i histerii, dodając jeszcze problemy z oddychaniem i cholerny ból w klatce piersiowej nie ułatwiał sytuacji. Łzy w moich oczach zjawiły się gdy tylko zaczęłam krzyczeć o pomoc. Najprawdopodobniej chłopaka z lasu zaatakował jakiś wąż. I puścić Neteyama w jakieś krzaki.

Ukąszenie nie wygląda na poważne, pewnie jakiś nie mocno jadowity wąż. Siadając na pomoście i zanurzając nogi w wodzie usłyszałam że ktoś idzie w moją stronę.
-Jake, proszę możemy porozmawiać potem? Nie czuje się najlepiej.- powiedziałam, nie przerywając patrzenia w wodę.
-To nie Jake.- usłyszałam głos Aonunga.- To ja, Aonung.
-Czego chcesz? Przyszedłeś jako kolejny przydupas Oanga? Czy co tym razem?- powiedziałam nie patrząc na niego.
   -Co się stało?- zapytał siadając obok mnie.
   -Wszyscy dobrze wiemy, że nie interesuje cię to.- powiedziałam przewracając oczami. Po co on się pyta?
    -Słyszałem jak krzyczysz, a potem jak płaczesz nad Neteyamem.- Ta? To super.
-Nie gadaj że cię to zainteresowało.- powiedziałam, sarkastycznie dalej na niego nie patrząc.
-Boże, Katara o co ci chodzi?- zapytał lekko podnosząc głos.
-Mi? To ty masz do mnie jakiś problem i tak z dupy wypytujesz o mojego chłopaka.- odparłam, mówiłam dość szybko jednak Aonung wydawał się zrozumieć. Dopiero gdy zobaczyłam jego minę zdałam sobie sprawę co powiedziałam. No zajebie się zaraz.
-To twój chłopak?- zapytał, głęboko spoglądając mi w oczy. Jakby bał się mojej odpowiedzi.
-Nie, oczywiście że nie. Miałam na myśli przyjaciele. Ja i Neteyam jesteśmy tylko przyjaci..
-Jesteś jego dziewczyną?- No kurwa, tak mamy trójkę dzieci, uroczego kotka i mieszkamy w chuja daleko stąd.
-Jesteśmy tylko przyja..
-Podobasz mi się..- powiedział cicho. Praktycznie pierwszym razem go nie usłyszałam.
-Ja i Neteyam.. Że co?- No to się kurwa porobiło. Lepiej być nie mogło.
-No.. podobasz mi się.- No.. Coś. Mnie. Zaraz. Trafi.
-Żartujesz sobie, prawda? Zaraz mi powiesz że Oang stoi gdzieś za Marui Norma i się właśnie śmieje. - powiedziałam powoli zaczynajac krzyczeć.
-Katara, proszę opanuj się.- położył dłonie na moje ramiona.- Pogadajmy.
-O czym ty chcesz kurwa gadać? O „nas"?- powiedziałam, wymawiając słowo „nas" zrobiłam cudzysłów palcami.- Aonung, nie pamiętasz jak razem z Oang'iem i Cotonem na mnie napadliście?!
-To był tylko żart..- powiedział to bojąc się mojej odpowiedzi.
-Żart? Kurwa ty to nazywasz żartem?!
-Katara, proszę nie przeklinaj, zawołam Norma, da ci coś na uspokojenie.- powiedział próbując pociągnąć mnie do sobie.
-Sam idź się lecz. Co ci przyszło do głowy?!- powiedziałam krzycząc. Zrobiłam chwilową pauzę po powiedzeniu tego zdania. Odwróciłam się na bok i zaczęłam głęboko oddychać. Aonung tylko stanął bliżej krawędzi pomostu i dokładnie obserwował każdy mój ruch. Czy czułam się nie swojo? W chuj. Czy dałam to po sobie poznać? Nie. Czy mam go dosyć? Tak. Czy mam plan zemsty? Tak.
-Słuchaj, przepraszam. Nie powinienem ci tego mówić gdy Neteyam jest nieprzytomny. Wiem że go kochasz i martwisz się o niego. Przepraszam jestem idiotą.- nie odpowiedziałam. Podeszłam do chłopaka bliżej rozsuwając ramiona by go przytulić, chłopak zrobił to samo. Gdy był wystarczająco blisko, popchnęłam go do wody.
-Spierdalaj!- krzyknęłam, kiedy chłopak leciał do wody.
-Jesteś głupią zakłamaną suką!
-Kręci cię to.- powiedziałam puszczając oczko do chłopaka. I odeszłam. Słyszałam jak mnie woła czy klnie. Chuj w niego. Przecież się nie utopi.

Trees Between Us  Where stories live. Discover now