56.

421 42 5
                                    

Snape zastanawiał się, co nim do cholery kierowało, kiedy proponował pannie Flamel, żeby weszła do niego na kawę. Owszem, chciał z nią omówić bieżące wydarzenia, ale mógł to równie dobrze zrobić po świętach. To by miało więcej sensu, bo zdążyłby wszystko spokojnie przemyśleć i coś zaplanować. Czemu więc tak bez zastanowienia zaprosił ją do siebie?

– Słodzi pani? – spytał, gdy wreszcie udało mu się uruchomić staroświecki ekspres.

– Tak – odparła wyraźnie onieśmielona dziewczyna.

Severus zaklął w myślach. Ona także czuła się nieswojo. Czy przyjęła jego zaproszenie tylko dlatego, że bała się go urazić? Tego też nie wiedział. Trudno, już było za późno, by się wycofać.

– Proszę – podał jej filiżankę obłędnie pachnącego napoju.

Na stoliku pojawił się cukier, dwa talerzyki i patera ze świątecznymi wypiekami. Cassie pomyślała, że życie w Hogwarcie wcale nie jest takie złe. W ciągu paru chwil można było dostać to, na co miało się największą ochotę. Trochę żałowała, że nie mogła pozwolić sobie na zatrudnienie skrzata. Westchnęła z żalu.

– Wszystko w porządku? – zapytał Snape, zastanawiając się jednocześnie, czy to nie była reakcja na jego niefortunne zaproszenie.

– Tak, zamyśliłam się, to wszystko – uśmiechnęła się przepraszająco. – Chciał pan porozmawiać o Komnacie Tajemnic. Ma pan jakiś nowy pomysł?

– Nie mam i właśnie dlatego panią zaprosiłem – powiedział i w końcu poczuł się nieco pewniej. – Plan Pottera był dobry, chociaż znowu chłopak szukał winnego w złym miejscu.

– No tak, w zeszłym roku podejrzewał, że to pan chce ukraść Kamień Filozoficzny, a teraz najwyraźniej uważa, że to któryś ze Ślizgonów stoi za otwarciem Komnaty – podsumowała. – Co zresztą ma trochę sensu, biorąc pod uwagę, że uczniów atakuje rzekomy potwór Slytherina.

– To prawda, jednak Potter nie tylko dlatego podejrzewał Dracona Malfoya. Oni za sobą nie przepadają i wykorzystują każdą okazję, by pogrążyć się nawzajem.

– Czyli tak naprawdę przez głupie, dziecinne spory, Harry nie tylko zmarnował czas, ale też naraził na niebezpieczeństwo siebie i swoich przyjaciół? – upewniła się Cassandra.

– I jeszcze z ich pomocą ukradł składniki z moich zapasów – dodał Snape.

– Ma dopiero dwanaście lat, więc można zrozumieć, że jest trochę lekkomyślny – zauważyła dziewczyna po głębszym namyśle.

– To samo powtarza Dumbledore i chyba tylko dlatego pozwoliłem, by Potter doprowadził swój plan do końca – mruknął Severus. – Ale to w żaden sposób nie przybliżyło ani jego ani nas do rozwiązania zagadki.

– Niestety – westchnęła Cassandra. – Teraz chyba powinniśmy skupić się na potworze, który terroryzuje szkołę. Sam pan mówił, że dopiero wtedy będziemy mogli w miarę bezpiecznie wejść do Komnaty.

– O ile rzeczywiście znaleźliśmy do niej wejście – droczył się z nią.

– Jeśli już, to ja je znalazłam – przypomniała mu z godnością.

– Jeśli tak jest w istocie, to pozwolę pani przypisać sobie tę zasługę – odbił piłeczkę.

– Cóż za szlachetność! – zakpiła odruchowo, ale już po chwili zasłoniła usta dłonią, jakby mogła w ten sposób cofnąć to, co powiedziała.

Severus roześmiał się. Podobała mu się ta rozmowa. Przynajmniej do momentu, w którym dziewczyna przypomniała im obojgu o charakterze łączącej ich relacji. On chwilowo wcale nie chciał o tym pamiętać, więc w żaden sposób nie skomentował jej zachowania.

Severus Snape I Mistrzyni ElksirówWhere stories live. Discover now