22.

695 46 1
                                    

Zawiera fragmenty książki "Harry Potter i Kamień Filozoficzny"


Uwarzenie antidotum nie stanowiło dla niego żadnego problemu, ale było dosyć czasochłonne, więc Snape spędził cały wieczór i całą noc ślęcząc nad kociołkiem. Cassandra i Poppy nocowały u niego w mieszkaniu, ale podejrzewał, że żadna z nich także nie zmrużyła oka. Dopiero w okolicach drugiego śniadania miał gotowy wywar, którym mógł napoić pannę Flamel.

Dziewczyna wypiła odtrutkę i zaczęła się uspokajać, ale chociaż szloch ustał prawie od razu, to jeszcze przez kilka godzin łzy nie chciały przestać płynąć. Za to mogła już trzeźwo myśleć i dlatego unikała spojrzenia profesora Snape’a. Było jej wstyd, bo z powodu własnej nieuważności narobiła innym problemów.

Mniej zmartwiło ją to, że prawdopodobnie będzie musiała ponownie uwarzyć antidotum na Eliksir Tysiąca Łez, czy też to, że Snape każe jej posprzątać całą pracownię, niż fakt, że po raz pierwszy w życiu jej prywatne kłopoty wpłynęły na jej pracę. Wcześniej, nawet gdy było bardzo źle, potrafiła rozdzielić te dwie sfery życia. Czuła, że powinna teraz wrócić do domu, ale wiedziała, że profesor jej na to nie pozwoli. Westchnęła cicho.

– Jak się pani czuje? – spytał Snape, starając się by jego głos nie brzmiał tak ostro, jak zwykle.
– Niewyspana – mruknęła. – Panie profesorze, bardzo pana przepraszam... jest mi strasznie głupio... nigdy wcześniej...
– Uprzedzałem, że kiedyś pani to zrobi – stwierdził profesor i uniósł kącik ust. – Teraz proszę wrócić do siebie, wyspać się i ogarnąć, bo jutro od samego rana czekają panią wielkie porządki w laboratorium.
– Myślałam, że każe mi pan od razu się za to zabrać – wyrwało się jej nim zdążyła się zastanowić, co mówi.
– Uważa mnie pani za aż tak okropnego człowieka? – spytał ze złością Snape.

Jego twarz przybrała odpychający wyraz, a oczy zwęziły się niebezpiecznie. Dziewczyna zadrżała. Ostatnie, czego chciała, to zniechęcić go do siebie.

– Nie, po prostu uważam, że to by była sprawiedliwa kara – przyznała cicho.
– Współczuję wszystkim przyszłym pokoleniom uczniów, jeśli kiedykolwiek postanowi pani zostać nauczycielką – powiedział Severus ze śmiertelną powagą w głosie. – Niech pani już idzie i zastanowi się nad wyborem dalszej drogi kariery.
– Do zobaczenia, profesorze – odparła tylko i wybiegła z jego pokoju.

Teraz dodatkowo było jej wstyd, bo najwyraźniej swoim nieprzemyślanym komentarzem, uraziła swojego mentora.

*

Skończyły się ferie, a wielkimi krokami zbliżał się kolejny mecz quidditcha. Severus za nic nie chciał dopuścić do tego, żeby i tym razem Quirrell próbował dopaść jego syna, więc zgłosił się do dyrektora z nietypową propozycją.

– Właśnie dlatego chcę sędziować w następnym meczu – oznajmił mu na koniec swojej przydługiej przemowy.

Dumbledore’owi, miłośnikowi dziwacznych pomysłów, od razu zaświeciły się oczy. I chociaż starał się być dobrym dyrektorem, działającym na korzyść uczniów, to nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy pomyślał o popłochu, jaki ta wiadomość wywoła wśród Gryfonów. Sam nie wiedział, co nim kierowało w takich momentach.

– To wspaniały pomysł, Severusie – powiedział z entuzjazmem.
– Jedyny, jaki mam – mruknął Mistrz Eliksirów.
– Jedyny? – spoważniał błyskawicznie dyrektor.
– Jedyny, który możesz zaakceptować – uściślił Snape.
– Nie możesz go zamordować, nawet jeśli on próbuje zabić twojego syna – powiedział łagodnie Dumbledore. – Z różnych względów.
– Wiem, że nie mogę – zgodził się Severus, ale jego oczy błysnęły złowieszczo. – Dopóki to nie będzie absolutnie konieczne.
– Wierzę w to, że znajdziemy inne wyjście.
– Wiara czyni cuda, Dumbledore – skwitował pogardliwie Severus. – A teraz idę poinformować McGonagall o tym, że jej drużyna ma przechlapane.

*

Dumbledore przekonał Harry’ego, że nie należy szukać Zwierciadła Ain Eingarp, i przez resztę ferii świątecznych peleryna–niewidka spoczywała na dnie jego kufra. Harry bardzo chciał zapomnieć o tym, co zobaczył w zwierciadle, ale nie było to takie łatwe.

Hermiona, która wróciła na dzień przed rozpoczęciem zajęć, miała na temat tej przygody swoje zdanie. Z jednej strony przerażała ją sama myśl o tym, że Harry przez trzy noce z rzędu włóczył się po zamku („Przecież Filch mógł cię złapać!”), a z drugiej była rozczarowana tym, że nie udało mu się znaleźć żadnej informacji o Nicolasie Flamelu.

Stracili już prawie nadzieję, że znajdą coś o nim w bibliotece, choć Harry wciąż się upierał, że już gdzieś widział to nazwisko. Kiedy lekcje się rozpoczęły, mogli szperać w książkach tylko w ciągu dziesięciominutowych przerw. Harry miał jeszcze mniej czasu od nich, bo znowu zaczęły się treningi quidditcha.

Severus Snape I Mistrzyni ElksirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz