36. Zmieniacz czasu. Część II. [TW!]

280 61 117
                                    


Wyjątkowo wypowiem się przed rozdziałem, a nie po:

Nie zadzieje się tu nic istotnego dla fabuły. 

Jest to pierwsza rzecz tego typu, którą napisałam dlatego proszę z góry - bez rzucania kamieniami, bo i tak moje "box of shame" już na mnie czeka. 

Dziękuję, przepraszam i wszystko na raz! 🖤


TW: Treści tylko dla dorosłych czytelników. 

______________________________________

Zimne palce chłopaka błądziły po jej plecach wciąż okrytych delikatną bawełną szkolnej koszuli. Poczuła, jak zadrżały, gdy przesunęła swoje dłonie na jego klatkę piersiową. Przez chwilę drażniła się z nim wodząc paznokciem po jego piersi, aż w końcu przesunęła dłoń w kierunku szkolnego krawatu.

Nie przestając go całować powoli rozluźniła jego węzeł. Chłopak w odpowiedzi przyciągnął ją mocniej, chcąc by była jeszcze bliżej, materiał ich koszul ocierał się o siebie, drażniąc jej skórę. Sagitta mimowolnie pomyślała o tym, jak niepotrzebną granicę teraz tworzył, jak zbędą. Jej dłonie przesuwały się po gładkim jedwabiu, który jeszcze chwilę temu oplatał szyję Ominisa.

Odrzuciła krawat na ziemię. Razem z nim z jej dłoni wypadł dopiero co zdobyty z takim trudem zmieniacz czasu, ale nie przejęła się tym. Myślała jedynie o ustach całującego ją blondyna, o tym jak miękkie były, jak kuszące, ale Ominis zaniepokojony trzaskiem próbował się odsunąć, by zapytać o jego źródło.

- To nic ważnego. – Powiedziała szybko zachrypniętym głosem chcąc, by znów poświęcił swoją uwagę jej, a nie otoczeniu. Złapała za biały kołnierzyk koszuli chłopaka i pociągnęła go lekko w dół, by mogła dosięgnąć znów jego ust. Wpiła się w nie zachłannie, spragniona jego dotyku i smaku.

Zrozumiał to, bo już nie próbował się cofnąć. Jego dłonie powoli przesunęły się po jej plecach w dół, do linii jej spódnicy. Przez chwilę zatrzymały się na jej biodrach, gładząc je przez sztywny materiał. Czarnowłosa nie powstrzymała niecierpliwego mruknięcia, które sprawiło tylko, że blondyn uśmiechnął się połową ust. Poczuła jego język na swoich wargach, samym tylko koniuszkiem obrysował ich kształt. Jej ciało zadrżało w odpowiedzi, a dłonie jedynie mocniej zacisnęły się na sztywnym kołnierzyku.

- Kocham cię moja gwiazdko. – Szeptał w przerwach między pocałunkami, a dziewczyna czuła jak z każdym jego słowem rumieniec oblewający jej policzki się powiększa. Jego chłodne dłonie wsunęły się teraz pod jej koszulę i Sagitta westchnęła głęboko, gdy poczuła zimne palce przesuwające się powoli wzdłuż jej kręgosłupa, zahaczając o każdy z kręgów, w górę, podciągając przy tym jej koszulę i odsłaniając jej poznaczony srebrzystymi bliznami brzuch.

W pierwszym odruchu chciała obciągnąć materiał znów w dół, ale Ominis mruknął z niezadowoleniem.

- Nie musisz się mnie bać. Wystarczy jedno twoje słowo. – Powiedział cicho, a Sagitta powoli rozluźniła się. Puściła kurczowo trzymany kołnierzyk jego koszuli i pozwoliła mu ściągnąć z siebie niepotrzebny materiał. Zadrżała, gdy opadł na podłogę.

- Nie boję się. – Zapewniła go cicho i sięgnęła do zapięcia jego koszuli. Powoli, ostrożnie rozpinała jeden guzik po drugim muskając przy tym co chwilę jego skórę opuszkami palców. Przy każdym takim muśnięciu czuła jak jego mięśnie spinają się, słyszała nierówne bicie jego serca, które wręcz załomotało, kiedy przesunęła dłońmi od jego brzucha w górę, ku ramionom. – Nie ciebie. – Dodała.

Bez wybaczenia (OC x Ominis Gaunt) ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now