17. Sebastianów trzech.

244 65 50
                                    


Ciągnąc za sobą swoją kołdrę znów zeszła na dół z zaskoczeniem odkrywając, że jej miejsce na sofie było już zajęte przez blondyna. Leżał na niej z zamkniętymi oczami, podpierając głowę założonymi za nią rękoma. Nie spał, ale też nie zapytał jej co tu robi.

Ten scenariusz powtarzał się już od trzech nocy. Oboje po wieczorze spędzonym przed kominkiem w towarzystwie Sallow'ów kierowali się do swoich sypialni. Sagitta w środku nocy wybudzona z koszmaru schodziła na dół, aby pogrążyć się w lekturze, a on schodził niedługo po niej obudzony jej krokami na schodach.

Dziś jednak to nie ona była pierwszą obecną w salonie, wpatrywała się więc teraz w przyjaciela nie do końca wiedząc jak się zachować. Odgadując pytania kłębiące się w jej głowie przeciągnął się i usiadł robiąc jej miejsce obok siebie. Nie potrzebowała dodatkowego zaproszenia. Szybko zajęła swoje miejsce i otuliła się przyniesioną pościelą.

- Nie mogłeś zasnąć? – Spytała cicho, gdy uniósł rękę do góry dając jej możliwość przytulenia się do swojego boku, co od razu wykorzystała. Pokręcił głową obejmując ją przy tym. Tutaj, w domu, nie trzymał jej na dystans. Z lubością wzięła głęboki oddech wdychając mocną, herbacianą woń, którą emanował. Przez chwilę rozkoszowała się nią zastanawiając się nad powodem jego bezsenności, jednak żadne z jej pomysłów nie był wystarczająco dobry, by uznać go za prawidłowy. – Dlaczego?

- Za dużo myśli kłębi się w mojej głowie bym mógł zasnąć. – Odpowiedział cicho i pogładził ją po włosach. Oparł brodę na czubku jej głowy. – Śpij Ito. Nigdzie się nie wybieram.

- Ja również nigdzie się nie wybieram Ominisie. Możesz powiedzieć mi wszystko. – Zapewniła go cicho czując, jak powoli ogarnia ją senność spowodowana ciepłem bijącym od ciała przyjaciela i poczuciem bezpieczeństwa, które jej zapewniał.

- Kiedyś powiem ci o wszystkim. – Obiecał jej zanim zdążyła usnąć.

***

Gdy zaszło słońce całą czwórką stłoczyli się w kuchni. Ominis na szczęście przed wyruszeniem do Feldcroft okazał na tyle przytomności umysłu, że odlał kilka porcji eliksiru wielosokowego do jednej z szklanych butelek. Teraz zarówno on jak i Anne krzywili się z myślą o szarozielonej brei, która spoczywała w przygotowanych dla nich kubkach.

- Czy ja naprawdę muszę zmieniać się W CIEBIE? – Spytała brata po raz kolejny Anne, która już po południu dopytywała Sagittę, czy dziewczyna nie mogłaby użyczyć jej kilku swoich włosów. Choć czarnowłosa zrobiłaby to dla przyjaciółki z przyjemnością, nie mogła się zgodzić. Ich celem było sprawdzenie, czy dzięki przemianie jej klątwa zniknie choć na czas przybrania innej postaci, a ona wciąż była pod działaniem eliksirów uśmierzających ból, co mogło zaburzyć obraz ich ewentualnego powodzenia.

Sebastian nie skomentował niezadowolenia siostry, tylko uśmiechnął się szeroko i wrzucił do każdej ze szklanek po swoim świeżo wyrwanym włosie. Przez chwilę obserwowali, jak eliksir bulgocze zmieniając powoli swoją barwę na wściekle czerwoną. Sagitta przysłoniła usta jedną dłonią powstrzymując mdłości. To wyglądało wyjątkowo nieapetycznie.

Anne musiała pomyśleć o tym samym, bo rzuciła pełne zazdrości spojrzenie w stronę nieświadomego niczego Ominisa. Oboje pokiwali głowami, gdy czarnowłosa po raz kolejny tłumaczyła im zasady działania specyfiku i zwracała uwagę, że nie muszą tego robić, że mogą wylać ten eliksir i zapomnieć o całej sprawie. Ku jej rozczarowaniu żadne z nich nie zdecydowało się na ten krok.

Gdy po upiciu zaledwie kilku łyków upuścili szklanki zginając się w bólu, spowodowanym powolną przemianą Sagitta w pierwszym odruchu dopadła do przyjaciela, z trudnością przytrzymując go, gdy zatoczył się do tyłu, tracąc na chwilę równowagę.

Bez wybaczenia (OC x Ominis Gaunt) ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now