31. Złe wieści.

241 61 129
                                    


Sagitta z przerażeniem wpatrywała się w czarnego kruka, który krążył po Wielkiej Sali. Nie zwracała uwagi na zaskoczone szepty uczniów, którzy również przyglądali się temu niecodziennemu ptakowi pojawiającemu się w porze kolacji. Przez krótką chwilę miała nadzieję, że kruk przyniósł list do jej wuja, ale ptak musiał ją w końcu wypatrzeć, bo zanurkował ostro.

Owinął ją znajomy trzepot skrzydeł, gdy ptaszysko zbliżyło się do ich stołu, wyuczonym ruchem wystawiła swoje ramię czekając, aż czarne szpony ptaka wbiją się w materiał jej szaty. Starała się nie odskoczyć z przerażeniem, gdy poczuła znajomy uścisk pazurów na swojej ręce, równocześnie z nimi poczuła znajomy ból rozchodzący się po całym ciele. Kruk wydał z siebie niskie kraknięcie, chcąc zwrócić uwagę na list przymocowany do swojej nóżki.

- Jeśli chcesz to ja... - Zaczął Sebastian zauważając przerażenie malujące się na twarzy dziewczyny, ale ta pokręciła przecząco głową. Coraz więcej osób zaczynało im się przyglądać, ale Sagitta nie mogła zdobyć się na to, by sięgnąć po list, zaciskała i rozkurczała palce starając się odzyskać choć część władzy we własnym ciele. Kruk znów zakrakał ponaglająco. Szepty w sali były coraz głośniejsze.

Po chwili poczuła znajomy ciężar dłoni Ominisa, którą położył na jej dłoni. Chłodne, szczupłe palce splotły się z jej drżącymi w próbie opanowania niepokoju panującego w jej duszy.

- Spokojnie moja gwiazdko. Jesteś bezpieczna. – Szeptał uspokajająco gładząc wierzch jej dłoni kciukiem. Dziewczyna całą sobą próbowała skupić się na jego głębokim głosie, na znajomym dotyku chłodnej skóry. – Wdech i wydech. – Podpowiedział jej cicho wychylając się w jej stronę, aby ukryć ją przed częścią ciekawskich spojrzeń uczniów.

Sagitta posłuchała, pierwszy wdech nie był głęboki, wciąż czuła fantomowy ból rozchodzący się po całym jej ciele, promieniujący od ręki, na której siedział zniecierpliwiony kruk. Przy kolejnym wdechu było jej już łatwej, dopiero teraz poczuła, że w rytm jej oddechu Ominis mocniej ściskał jej dłoń, lub rozluźniał palce. Jeszcze jeden wdech pozwolił jej na powrót skoncentrować się na tym, gdzie obecnie się znajdowała, zauważyła wpatrującego się w nią z niepokojem Sebastiana.

Ból powoli ustępował, wycofywał się z jej ciała koncentrując się teraz wyłącznie w ramieniu, na którym wciąż siedział kruk, kracząc z niezadowoleniem. Sagitta niepewnie uwolniła rękę z uścisku blondyna i drżącą dłonią sięgnęła do nóżki ptaka. Miała problemy z odczepieniem mocno przywiązanego listu, ale w końcu jej się to udało. Zacisnęła palce na ciasno zwiniętym w rulonik pergaminie, a kruk widząc, że wykonał zadanie wzbił się do lotu odbijając się od jej ramienia.

- Nie musisz tego czytać. – Zauważył cicho Ominis, gdy zaczęła obracać nerwowo rulonik pomiędzy palcami, ale Sagitta znów pokręciła przecząco głową. Wiedziała, że list został napisany przez jej matkę, rozpoznawała jej eleganckie, pochyłe pismo. Wzięła kolejny głęboki oddech i powoli rozwinęła pergamin.

List nie był długi, zaledwie cztery zdania będące ostrzeżeniem i nakazem zarazem. Czarnowłosa wpatrywała się w piękne pismo matki czytając przesłaną wiadomość drugi, trzeci, czwarty raz.


Sagitto Tristresso Black,

Caspar Selwyn poinformował nas o Twoim niestosownym zachowaniu w szkole. W przyszłym tygodniu pojawię się w Hogwarcie wraz z twoim ojcem, aby upewnić się, że położyłaś temu kres.

Nie chcę usłyszeć ani jednej kolejnej pogłoski o Twoim rzekomym spędzaniu czasu ze zdrajcami krwi, oraz o występowaniu wbrew woli rodziny.

Pamiętaj, że masz obowiązki i masz je należycie wypełniać.

Bez wybaczenia (OC x Ominis Gaunt) ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now