20. Obietnica.

242 65 31
                                    


TW: Odniesienia do przemocy psychicznej i seksualnej. 


Ściany dormitorium Sagitty upstrzone były jasnymi plamkami światła imitującymi nocne niebo nad zamkiem. Dziewczyna leżała na miękkim dywanie w jednym z ukradzionych kiedyś Ominisowi swetrów i odszukiwała wzrokiem znajome kształty na jej własnym niebie, które miesiąc temu jej podarował. Robiła to co wieczór.

Baldachim łóżka przysłaniał jej widok na najbardziej znienawidzoną konstelację Arcturusa. Tuż nad jej głową jaśniał Regulus kojąc jej zszargane zmysły swoim jasnym blaskiem. Wpatrywała się w niego udając, że znów nie słyszy uporczywego pukania do drzwi, ani znajomego, przytłumionego głosu.

- Sagitto, proszę. Proszę, wpuść mnie. Porozmawiajmy.

Znów zignorowała to nawoływanie. Robiła to od tygodni wciąż niegotowa na to, aby spotkać się twarzą w twarz z Ominisem, być znów blisko niego, mieć go w zasięgu swoich rąk. Za każdym razem, gdy na niego spojrzała przed oczami widziała znów tą scenę z wielkiej Sali. Jego rękę na ramieniu Sophroni, jej palce w jego włosach.

Nie chciała mieć do niego pretensji, zachowywać się w ten sposób. Wiedziała, że na to nie zasługiwał i nie zrobił niczego złego, miał przecież prawo spotykać się z kim tylko chciał. Nigdy nie zrobiła niczego, by wyjawić mu swoje uczucia, starała się je ukryć, zdusić, a on zawsze traktował ją zawsze jak przyjaciółkę, nikogo więcej. Nie umiała jednak wytłumaczyć tego swojemu sercu, które mimo jej usilnych starań od dłuższego czasu wyrywało się ku niemu i teraz nie pozwalało jej zachowywać się rozsądnie w jego towarzystwie.

- Ita, błagam. Powiedz mi chociaż co zrobiłem źle. Pozwól mi to naprawić. Zrobię wszystko.

Czarnowłosa uniosła ręce do twarzy by zdusić szloch, który wyrwał się z jej piersi. Chciała, aby ktoś wymazał to wspomnienie, zabrał je od niej. Zabrał wszystko, aby tylko udało jej się oszukać głupie serce i wmówić mu, że nigdy nie czuło niczego więcej.

- Tęsknię za tobą. Proszę. Potrzebuję cię.

Kolejna fala łez polała się po policzkach Sagitty, która wiedziała, że słowa, na które tak czeka nigdy między nimi nie padną.

Drzwi pozostały zamknięte.


***


Szkolna biblioteka zawsze była przepełnionym spokojem miejscem na mapie zamku, ale Sagitta od czasu rozmowy z Sebastianem omijała ją szerokim łukiem chcąc uniknąć kolejnego „przypadkowego" spotkania. Teraz jednak stała przed jej drzwiami i zastanawiała się czy wejść do środka.

Od rana szukała Garretha, aby poprosić go o zamówienie kolejnych płyt dla Anne. Przyjaciółka w swoim ostatnim liście raz jeszcze dziękowała jej za prezent i wyraziła zachwyt nad pomysłowością mugoli. Sagitta postawiła więc sobie za cel, aby jeszcze przed zbliżającymi się powoli walentynkami dostarczyć jej kilka nowych płyt, ale by je zdobyć musiała odszukać rudowłosego chłopaka, który jak na złość dziś zapadł się pod ziemię.

Zdesperowana zapytała o niego nawet Cressidę Blum, za którą nie przepadała, a gryfonka wskazała jej bibliotekę jako miejsce, w którym ostatnio widziała Weasley'a.

Z ciężkim westchnięciem poprawiła ramię szkolnej torby i pchnęła drzwi. Unikając wzroku bibliotekarki skierowała się od razu do działu z księgami dotyczącymi eliksirów podejrzewając, że jeśli Garreth miał gdzieś być, to właśnie tam. Nie myliła się, zauważyła go siedzącego przy stoliku na końcu alejki, pochylał się z skupieniem nad starą księgą. Nie zastanawiając się ruszyła w jego stronę, chcąc jak najszybciej załatwić sprawę.

Bez wybaczenia (OC x Ominis Gaunt) ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz