~1~ Bez powrotu.

848 80 30
                                    

Uczta powitalna w Hogwarcie należała do jednych z głośniejszych i ważniejszych wydarzeń w życiu szkoły. Większość uczniów zgromadzonych w Wielkiej Sali z radością nakładała na swoje talerze kolejne porcje jedzenia i unosiła w górę puchary, przerywając posiłek jedynie po to, by wymienić się ponad stołem kilkoma opowieściami z dawno niewidzianymi przyjaciółmi.

Ślizgoni nie stanowili w tej kwestii wyjątku. Nerida Roberts zanudzała każdego, kto chciał jej słuchać historią o tym, jak na początku wakacji razem z rodzicami wybrała się do Włoch, a Imelda co chwilę wtrącała w jej historię najróżniejsze ciekawostki związane z włoskimi drużynami quidditcha, o które nikt jej nie prosił.

W tym całym radosnym rozgardiaszu panującym wśród uczniów Sagitta bez przekonania dzióbała widelcem w tarcie dyniowej. Przez całą ucztę powitalną nie zjadła ani kęsa. Czasem sięgnęła po puchar z sokiem, ale tylko po to, aby zaraz po podniesieniu go do góry szybko go odstawić na stół z cichym stukiem.

- Przecież słyszę, że nic nie jesz i nie pijesz. – Mruknął z niezadowoleniem siedzący obok niej blondyn. Nie odwrócił się w jej stronę, zbyt zajęty krojeniem swojego dania. 

Dziewczyna spojrzała na niego i z ciężkim westchnięciem nabrała trochę tarty na widelczyk, ale gdy tylko uniosła go do góry, poczuła, jak jej żołądek wraz z przełykiem zaciskają się mocno. Przez chwilę wpatrywała się w kawałek ciasta, które zawsze było jej ulubionym elementem posiłku, ale nie mogła się przemóc do tego, by otworzyć usta i wsunąć widelec do ust.

Zrezygnowana opuściła dłoń, a widelczyk stuknął cicho, uderzając o porcelanę.

- Głodzenie się w niczym tu nie pomoże. – Zauważył Ominis biorąc kolejny, mały kęs swojej kolacji. Siedział sztywno wyprostowany, z idealnie prostymi plecami i łokciami przylegającymi do ciała. Każdy jego ruch, nawet ten najdrobniejszy, wyglądał na z góry przemyślany i zaplanowany. 

Sagitta przez chwilę przyglądała się przyjacielowi, który wyczuwając to, uniósł pytająco brwi. Gdy nie odpowiedziała, zwrócił twarz w jej stronę.

- Po prostu nie mam apetytu. – Mruknęła kąśliwie, jakby to miało wszystko tłumaczyć. Chcąc uciec od niego wzrokiem, odwróciła się, aby rozejrzeć się po sali. – Ominisie... Minął już ponad rok, czy możemy w końcu wrócić, do tego co było?

- Nie. – Stwierdził szybko, ucinając jakiekolwiek dyskusje z jej strony. 

Z ust dziewczyny wyrwało się kolejne westchnięcie, ale nie powtórzyła swojej prośby. Znów złapała za widelczyk i opierając się na jednym łokciu nad stołem, zaczęła powoli i bardzo dokładnie rozdzióbywać tartę na małe kawałki.

Zerkała przy tym co chwilę na brązowowłosego chłopaka siedzącego kilka miejsc od nich. On również miał problemy z zjedzeniem czegokolwiek podczas uczty, niemrawo dłubał w swoim talerzu, nie patrząc na nikogo, mimo że siedząca naprzeciw niego Violet McDowell zagadywała go co kilka chwil, próbując wciągnąć go w trwającą przy stole rozmowę.

Skupiona na obserwowaniu chłopaka nie zauważyła, że Ominis odłożył sztućce i sięgnął w jej stronę. Dopiero gdy dotknął jej dłoni, drgnęła, odrywając swój wzrok od szatyna.

- Ito... Przecież wiesz, że żaden z nas nigdy nie będzie kazał ci wybierać. – Powiedział cicho chłopak, wciąż przykrywając jej dłoń swoją. – I żaden z nas nie będzie zadowolony z tego, że nie zjadłaś nic na uczcie. – Dodał, wymownie układając jej palce z powrotem na widelczyku.

Dziewczyna speszyła się na krótką chwilę, ale po chwili na jej ustach pojawił się niemal niewidoczny, przebiegły uśmiech.

- Zjem kawałek tarty, jeśli chociaż spróbujesz. – Obiecała pośpiesznie, widząc w jego desperackich próbach namówienia jej do jedzenia jakąś szansę. Teraz to ona złapała go za dłoń i uścisnęła ją mocno. – Proszę, to trwa już zbyt długo. Proszę Ominisie.

Bez wybaczenia (OC x Ominis Gaunt) ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now