ROZDZIAŁ 29

1.6K 43 12
                                    

Na zajutrz żałowałam, że poprzedniego dnia tyle wypiłam. Głowa niemiłosiernie mnie bolała. I mega mnie suszyło. Luke też nie był w lepszym stanie. Włosy miał rozczochrane a jego szyja i obojczyki były naznaczone malinkami.

Z bólem głowy wstałam i poszłam do naszej kuchni aby przygotować nam śniadanie. I gdy miałam się za to zabierać przypomniałam sobie, że przecież zaraz obok nas jest restauracja w której są przepyszne dania.

- Kochanie. - zaczęłam gdy zaspany chłopak wszedł do kuchni. - Może śniadanie zjemy w tej pobliskiej restauracji? Podobno mają tam dobre jedzenie.

- Mhm, cokolwiek. - odpowiedział i usiadł przy wyspie kuchennej.

- No to super. Pójde się ogarnąć i możemy pójść.

Po błyskawicznym prysznicu ubrałam się w krótkie spodenki z wysokim stanem i zwykły top na cienkich ramiączkach. Gdy byliśmy już gotowi poszliśmy do restauracji.

💋

- Ale sie najadłam. - jęknęłam i opadłam na swoje krzesełko.

- Ja też. - odparł Luke lekko się śmiejąc.

Zamówiliśmy sobie góre przeróżnego jedzenia. Zaczynając od warzyw i mięsa a kończąc na lodach i cieście. Zjedliśmy tego naprawdę dużo a ja już czułam po sobie, że się nie wyśpie przez ból brzucha.

Chwile jeszcze siedzieliśmy i śmialiśmy się bo dziecko przy sąsiednim stoliku cały czas rozrabiało a rodzice byli na skraju wytrzymałości. Dlatego nie zamierzam mieć dzieci.

Gdy przyszliśmy do domku było już grupo po 11. Normalny człowiek w ciepłym kraju poszedłby do morza czy co najwyżej się poopalać ale my mieliśmy inne plany a mianowicie: leżenie przed telewizorem i oglądanie seriali przez reszte dnia.

Wieczorem byłam padnięta. Naprawdę nie mam pojęcia czym. Może leżeniem na dużym łóżku? A może oglądaniem? Nieważne. Poszłam wziąść długą kąpiel wraz z Lukiem. Oczywiście nie obyło się bez szybkiego numerku w wannie. Gdy wyszliśmy postanowiliśmy się od razu położyć. Naprawdę byłam zmęczona ale tej nocy o dziwo nie mogłam zasnąć.

Gdy Luke spał w najlepsze ja się przekręcałam z boku na bok i przewracałam poduszke na zimną strone. Po 2 godzinach męczarni w końcu postanowiłam wstać i pójść posiedzieć przed domkiem. Zgarnęłam telefon z szafki i tak jak byłam ubrana, tak wyszłam. Noc była bardzo ciepła dlatego nie musiałam się martwić oto, że na drugi dzień będę zakatarzona. Usiadłam na leżaku i napawałam się widokiem oraz spokojem. I cóż mój spokój nie trwał długo bo zaraz mój telefon wydał z siebie dźwięk przychodzącego połączenia. Zmarszczyłam brwi gdy dostrzegłam imie swojego brata ale nacisnęłam zieloną słuchawkę.

- Halo? Jace? Oco chodzi jest po 23 dlaczego nie śpisz? - zapytałam.

- Słuchaj Taisa jest sprawa. - Zaczął. - Kiedy wy wracacie?

- Jace jesteśmy tu dopiero od dwóch dni. Wracamy za miesiąc. Coś nie tak? - spytałam lekko zmieszana. No bo oco mu mogło chodzić?

- Gdy tylko wrócicie wyjeżdżamy do Włoch.

I to był dla mnie cios poniżej pasa. Przecież to niemożliwe. Ja nie mogę wyjechać tak szybko. Nie mogę zostawić tu mojego Luke'a. Ja po prostu nie mogę.

- A-ale jak to gdy wrócimy? Przecież mieliśmy wyjechać w czerwcu. Jace ja planowałam ukończyć tą klase i wtedy wyjechać. Ja nie mogę tak szybko zostawić Luke'a. - Odpowiedziałam na jednym tchu.

- Mała, sprawy się pokomplikowały. Mamy już wszystko załatwione. Dom, twoją uczelnie i w ogóle. - odpowiedział ciepłym głosem. - A o szkołe się nie martw. Rozmawiałem z dyrektorem Brotkinsem powiedział, że jesteś na tyle zdolna, że bez problemu możesz już ukończyć szkołe i pójść na studia. W twojej uczelni wiedzą jaka sytuacja dlatego tak szybko cie przyjęli. - Dodał. Cóż troche się uspokoiłam. - Przykro mi Taiso ale decyzja podjęta i nie chciałbym abyś robiła z tym jakiekolwiek problemy, jasne?

- J-jasne.

- Super do zobaczenia za miesiąc. Odpoczywajcie i nie szalejcie za bardzo. - Zaśmiał się. - Uważajcie na siebie i miłej zabawy.

- Dziękuję Jace.

- O i pamiętaj aby o wszystkim powiedzieć Luke'owi, wiesz jaki on jest musi się przygotować psychicznie do rozstania. Bardzo cie kocha i będzie mu z tym ciężko dlatego musisz mu powiedzieć jak najszybciej ale wiem, że sobie poradzi, to twardy gość. Trzymajcie się i do zobaczenia. - Powiedział i się rozłączył.

I w tym momencie roiło się dużo pytań w mojej głowie. Jak ja mu to powiem? A co jeśli nie będzie mógł tego znieść? Co jeśli sobie coś zrobi? A co jeśli już nigdy więcej go nie zobacze?

Od razu wyrzuciłam te pytania z głowy i skierowałam się do środka bo od tego wszystkiego zaczęłam się robić śpiąca. Gdy weszłam do sypialni Luke cały czas twardo spał, uśmiechnęłam się na ten widok i wsunęłam się pod kołdrę obok niego od razu zasypiając.

💋

Następne 2 tygodnie minęły nam szybko i tak samo. Wstawaliśmy, śniadanie, leniuchowanie, obiad, opalanie, leniuchowanie, kolacja, jacuzzi, kąpiel i spanie. I tak w kółko.

Dziś postanowiliśmy wybrać się na dłuższy spacer aby pozwiedzać wyspe. Przechadzaliśmy się brzegiem morza trzymając się za ręce a wiatr muskał nasze włosy pozwalając im padać na twarz oraz rozwiewał moją zwiewną sukienke przed kolano. Było cudownie. Było dopóki nie przyszedł moment aby powiedzieć o wszystkim Luke'owi.

Staliśmy akurat przy brzegu podziwiając piękne widoki. Ja byłam oparta plecami o tors chłopaka, którego głowa spoczywała na mojej a ręce były splecione z moimi na moim brzuchu. Powoli wyplątałam swoje palce z jego i odwróciłam się. Patrzył na mnie ze zmarszczonymi brwiami widząc moje zmieszanie i poddenerowanie na twarzy.

- Hej blondyneczko coś nie tak? - Zapytał ujmując moje policzki w dłonie zmuszając mnie do kontaktu wzrokowego.

Przygryzłam nerwowo policzki i zaczęłam błądzić wzrokiem wszędzie byleby nie po jego twarzy i oczach. To był mój znak rozpoznawczy się chodzi o stres lub kłamanie.

- Właściwie to tak. - Zaczęłam niepewnie w końcu spoglądając w jego oczy. - Jace do mnie dzwonił dwa tygodnie temu gdy nie mogłam zasnąć i powiedział mi, że...- Urwałam bo nie byłam pewna jak mu to powiedzieć.

- Że?

- Że gdy tylko wrócimy wyjeżdżamy do Włoch.

I właśnie w tamtym momencie na temtej plaży zostawiliśmy swoje złamane serca.

..........................................................................

Przepraszam, że tak długo. Teraz postaram się dodawać częściej rozdziały:))

Rozdział pisany na szybkiego więc mogą się pojawić błędy i czasem bezsensownie złożone zdania😅

Kocham i do następnego❤️


My brother's friend Where stories live. Discover now