ROZDZIAŁ 21

2.3K 54 33
                                    

Moje życie w tamtej chwili sie zatrzymało a czas staną w miejscu. Nie wiedziałam nawet kiedy policjanci poszli a ja siedziałam z Lukiem na podłodze w przed pokoju wypłakując mu sie w bluze. Nie docierało do mnie nic. Tylko te dwa słowa obijały mi sie w głowie.

Pani brat Jace Evans miał wypadek w drodze do centrum. Niestety wypadku nie przeżył, bardzo nam przykro.

To było jak cios prosto w serce. Nie mogłam go stracić. Najpierw rodzice a teraz on? Nie, to nie prawda oni kłamią.
Niestety tak jednak nie było. Oni mieli racje, mój Jace, mój kochany braciszek on...jego nie ma już z nami. Jego nie ma już ze mną. Moje krzyki już lekko sie uspokoiły bo Luke trzymał mnie w swoich ramionach i uspokajał. Naprawdę nie wiem co bym bez niego zrobiła.

Przesiedzieliśmy tak na podłodze dobre 2 godziny aż w końcu Luke postanowił położyć mnie w łóżku żebym sie troche przespała,zgodzilam sie chociaż wiem, że nawet oka nie zmruże. Poczułam jak jego silne ręce łapią moje plecy a następnie wślizgują pod nogi i podnoszą do góry. Przylgnęłam do chłopaka tak mocno, że chyba go udusiłam. Nie, nie udusiłam bo Luke cały czas mnie niósł dzielnie stawiając kroki aż w końcu położył mnie do łóżka. I wtedy pierwszy raz to poczułam. Dosłownie pierwszy raz poczułam ten chłód gdy nie czułam jego dotyku ani obecności. Poczułam, że gdy mnie tak położył już nie jestem bezpieczna. Bo tylko przy nim i w jego ramionach mogłam czuć sie bezpiecznie. Tak samo jak w ramionach mojego...mojego brata.

Jednak poczułam to tylko chwile bo gdy chłopak mnie tylko położył, przeszedł na drugą stronę i położył sie koło mnie mocno mnie przytulając. Wtuliłam sie w jego tors najmocniej jak tylko potrafiłam a chłopak w tym samym czasie nas okrył kołdrą. Leżeliśmy przytuleni bez słowa, w ciszy. Lubiłam tą cisze, potrzebowałam jej w tamtym momencie najbardziej. Luke był przy mnie i to było najważniejsze. Nie zostawił mnie choć mógł to zrobić wymyślając jakąś wymówke, np. że ma dosyć moich krzyków czy coś. Jednak mój chłopak tego nie zrobił. Był przy mnie cały czas. Tulił mnie, głaskał po głowie dając buziaki w czoło i mówił, że wszystko będzie dobrze. Nie miał racji bo już nic nie będzie takie same jak kiedyś. Nie bez mojego brata.

W końcu po pół godziny zasnęłam. Miałam już dość, opadłam z sił. Ta informacja dobiła mnie jeszcze bardziej niż wypadek i śmierć rodziców. Wiem może to zabrzmi głupio ale taka prawda. Od kąd tylko sie urodziłam Jace sie mną opiekował mimo, że miał wtedy 5 lat. Był ze mną podczas mojej pierwszej miesiączki i pierwszej kłótni z przyjaciółką. Był przy mnie praktycznie cały czas i w każdych najgorszych chwilach. Był dla mnie najlepszym przyjacielem, którego tak szybko straciłam. Mieliśmy tyle planów, tyle marzeń. Ale niestety los chciał jak chciał i postąpił tak a nie inaczej.

Ale i tak w tym wszystkim najważniejsze było to, że zasnęłam w ramionach swojej największej miłości.

💋

Obudziłam sie jak zwykle zlana potem, przekręciłam siw na bok chcąc przytulić Luke'a. Tyle, że jego nigdzie nie było a z salonu dochodziły głosy. Postanowiłam wstać i pójść sprawdzić co takiego sie dzieje. Gdy weszłam do salonu osłupiałam. Jakby po prostu wmurowało mnie w podłoge. Na kanapie siedział mój brat a obok niego...Jace. Mój brat Jace. Ale przecież to niemożliwe. On nie żyje, miał wypadek w drodze do centrum, przecież była u nas policja. Ale zaraz zdałam sobie z czegoś sprawe. Bardzo często miewam bardzo realne sny. Ostatnio mi sie śniło, że byłam w ciąży a moi rodzice żyli.

Czyli jednak to był tylko głupi sen. Tak cholernie sie z tego cieszyłam.

- Taisa? - z letargu wyrwał mnie głos Jace'a. Siedział na kanapie i patrzył sie na mnie pytająco.

- Oh cześć Jace. Co tam u ciebie?

Cóż postanowiłam jednak im nie mówić co sie stało bo jeszcze wysłali by mnie do czubków z powodu jakichś pojebanych snów.

- Wszystko w porządku, przyjechałem was odwiedzić bo w domu było nudno nie wiem w sumie dlaczego rano wróciłem ale nieważne. Myślałem, że cie zastane ale Luke powiedział, że śpisz bo...mieliście bardzo mokry i męczący poranek - powiedział Jace ze skwaszoną miną.

Moment bo czegoś tu nie rozumiem. Przecież kochaliśmy sie a potem był ten dzwonek do drzwi i...No tak już wszystko jasne. Przypomniałam sobie, że po tym wykańczającym poranku położyłam sie spać dlatego, że sie nie wyspałam. Cóż, jednak chyba powinnam pójść do czubków.

- Ah tak. Ten poranek był naprawdę wykańczający a po prostu przez noc sie nie wyspałam i tyle - odpowiedziałam siląc sie na lekki uśmiech - a i powiem Ci, że twój przyjaciel jest słaby w te zabawy - powiedziałam pewna siebie i spojrzałam na Luke'a, który posłał mi piorunujące spojrzenie i po ruchu jego warg wywnioskowałam, że powiedział coś w stylu "spotka cie niezła kara Evans".

Dobra powiem, że trochę mnie to zaskoczyło i napewno nie wróżyło niczego dobrego. Chyba zgrzeszymy. Drugi raz.

- Dobra nie chce nawet wiedzieć co wy robiliście ale moge się domyśleć. Mam nadzieję tylko, że robicie to z głową i sie zabezpieczacie a teraz czas na mnie - powiedział mój brat po czym wstał z kanapy i poszedł w stronę drzwi wyjściowych - do zobaczenia jutro tylko błagam nie róbcie tego w salonie czy coś albo przynajmniej zamknijcie drzwi na klucz żebym nie musiał tego widzieć - powiedział Jace i nie czekając na żadną odpowiedź, złapał za klamkę i wyszedł.

Uśmiechnęłam sie do siebie bo kurwa. Kocham tego człowieka i jego poczucie humoru. Odwróciłam sie w stronę salonu i od razu ujrzałam Luke'a który patrzył sie na mnie z perfidnym uśmieszkiem. Zmarszczyłam brwi i posłałam mu pytające spojrzenie.

- Oj Evans zobaczysz, że spotka cie niezła kara za to co powiedziałaś.

Uśmiechnęłam się w duchu bo wiedziałam, że będzie to kara erotyczna. Można to bardzo łatwo wywnioskować po jego uśmieszku i elektryzujących oczach. Jedno było pewne, zgrzeszymy i to jeszcze bardziej niż za pierwszym razem.

..........................................................................

Kochani!!! Logiczne było to że nie uśmierce żadnego bohatera bo jeszcze dużo musi sie zadziać. A już szczególnie Jace'a bo kto by przyłapywał Taise i Luke'a na intymnej sytuacji? 🤭😅😅

I błagam nie zabijcie mnie, że dałam wam głupią i smutną nadzieje🙏

Kocham i do następnego🥰



My brother's friend Where stories live. Discover now