31. Ostateczna decyzja

15 3 5
                                    

101 w końcu udało się znaleźć Lick'a. Wiedział o jego zdradzie ale... Jakoś dotąd nie potrafił go wydać. Miał do niego pewną słabość. Choć nie chciał tego przyznać nawet przed samym sobą. Jednak teraz nie miał już właściwie możliwości ukrywania tego. Herobrine już wiedział o zdrajcy. Jedynie kwestią czasu było odkrycie kto nim jest. A wtedy... No cóż, zapewne również dowie się, że 101 go krył przez cały czas.
Musiał wybierać pomiędzy bezpieczeństwem 505, a swoim. A nawet jeśli Herobrine jakimś cudem by mu darował ukrywanie zdrajcy mógł zapomnieć o swojej pozycji i mocy. Miał stracić wszystko co osiągnął przez jakieś bzdurne uczucia? Nie... Nie mógł do tego dopuścić. Już od dawna wiedział, że z posiadania takich uczuć nic dobrego dla niego nie wyniknie. Nie powinien dać się ponieść tym emocjom. To czyniło go słabym.
101 znalazł 505 po kilku godzinach. O dziwo Lick znajdował się w jednym z pokoi dla żołnierzy, krzątał się przy swoim łóżku przekładając z miejsca na miejsce swoje rzeczy. W pokoju znajdowało się kilkoro innych osób.
101 podszedł do Lick'a.
- Nie było cię na dzisiejszym treningu - powiedział chłodno pochylając się nad brunetem. - Dacie nam chwilę prywatności, prawda? - zwrócił się do żołnierzy.
Ci posłusznie pokiwali głowami i szybko opuścili pomieszczenie, zapewne nieco przestraszeni zachowaniem 101. Generał będąc prawą ręką Herobrine'a miał oczywisty szacunek u nich wynikający jednak w większości ze strachu przed jego mocą. 101 uśmiechnął się w duchu widząc pośpiech w jakim pozostali wyszli, nie mógł zaprzeczyć, taka reakcja podobała mu się nawet. Jego twarz pozostała jednak nieruchoma. Nie okazywał żadnych emocji.
Tak, to było najlepsze rozwiązanie. Żadnych emocji. Tak właśnie powinien się zachowywać. Zawsze podziwiał Herobrine'a nie tylko za jego siłę ale też za ten niepokojący spokój i umiejętność chłodnej kalkulacji. W każdej sytuacji był tak samo niewzruszony i zawsze wiedział co robić.
Gdy pokój opustoszał spojrzał na Lick'a. Mimo, iż jego twarz pozostawała chłodna i niewzruszona tak naprawdę żal mu się zrobiło, gdy pomyślał co prawdopodobnie go czeka.
- Nie przyszedłeś tylko przez ten trening, prawda? - spytał 505, chłopak pokręcił przecząco głową.
- Nie... Chodzi mi o to co robisz za plecami Herobrine'a - odparł. - Pomagasz Wybrańcom - jego głos załamał się na chwilę, jednak pozostawał w dużej mierze lodowaty i poważny.
505 poczuł dreszcz na plecach, gdy usłyszał te słowa. Bał się, jednak nie chciał dać tego po sobie poznać. Jego ręce zaczęły się trząść, jednak postanowił pozostać spokojnym, na tyle na ile mógł oczywiście.
Podniósł głowę i spojrzał prosto w oczy 101.
- Robię to co powinienem - odpowiedział.
- Przestań zgrywać bohatera, 505! - podniósł nieco głos brunet. Przygryzł wargę zestresowany jeszcze bardziej. Wątpił w słuszność swoich działań. Może jednak jeszcze jest jakaś szansa? - Powiedz co wiesz o nich teraz, a zapomnę o wszystkim i nikt się nie dowie.
- Nie! - głos Lick'a również uniósł się lekko. Zacisnął dłonie w pięści, jego głos stał się jakby pewniejszy niż zazwyczaj. - Mam dość bycia pionkiem w czyiś rękach! - rzekł.
- 505! Uspokój się, to jest rozkaz! - 101 zmarszczył brwi wściekły, że ktoś odważył mu się sprzeciwić.
- Nie jestem 505! Nazywam się Lick. Nie jestem jakimś głupim numerkiem - mówił, jednak jego głos trochę ucichł nie będąc już słyszalnym przez ściany pomieszczenia. - I nie jestem gorszy od ciebie i innych bo jestem "błędem"! Co z tego, że przy moim stworzeniu zaszła jakaś tam pomyłka? Jestem taki sam jak wszyscy, nie jestem przez to gorszy.
- Nie o to chodzi! Mam to gdzieś czy jesteś "błędem" i czy inni uważają cię za gorszego! - 101 również uciszył się odrobinę. Nadal pozostawał wściekły, jednak nie chciał aby ktoś usłyszał ich rozmowę. A raczej kłótnie... - Kiedy zrozumiesz, że sam na siebie wydajesz wyrok przez tą twoją zabawę w bohatera! Zrozum wreszcie! Nie jesteś bohaterem! Zostałeś stworzony aby walczyć po stronie Herobrine'a! Jeżeli chcesz widzieć świat w tak czarno-biały sposób to bliżej nam do złoczyńców! - krzyknął patrząc z góry na 505 z furią w oczach. Jego twarz była wykrzywiona w gniewie, jego oddech przyśpieszył i stał się niespokojny.
W Licku coś jakby pękło gdy usłyszał te słowa. Nie potrafił odpowiedzieć. Mógł tylko patrzeć na 101 z tym przytłaczającym uczuciem smutku i bólu. Poczuł jak po jego policzkach spływają łzy. Chciał coś odpowiedzieć ale żadne słowa nie były w stanie wydostać się z jego ust.
Chłopak ujrzawszy do jakiego stanu doprowadził drugiego nieco posmutniał i uspokoił się. Zrobiło mu się jeszcze bardziej żal 505 i z jednej strony pragnął go przeprosić i mu pomóc ale z drugiej... Moc, którą posiadał. Jego pozycja i siła... Miał zaprzepaścić wszystko, co z takim trudem osiągnął?
Milczał więc patrząc jak Lick zaczyna łkać.
- Zostaw to, 505... Powiedz co wiesz i będzie wszystko dobrze... - powiedział trochę spokojniej.
Lick jednak nie chciał tego słuchać, odwrócił się i chciał wyjść. 101 złapał go za rękę i powstrzymał.
- Nie pozostawiasz mi więc wyboru.
505 jednak wyrwał swoją dłoń z ręki drugiego.
- Wiem, że jesteśmy złoczyńcami... - powiedział w końcu, jego usta drżały, a jego głos był pełen żalu i bólu ale zarazem stanowczy. - Wiem, że zostałem stworzony by czynić zło...! - mówił, odwrócił się od 101 i skierował się do drzwi. Położył rękę na klamce ale zawahał się. Spojrzał przez ramię na chłopaka. - Możesz to nazwać pewnego rodzaju zadośćuczynieniem... Albo nie, nazywaj sobie to jak chcesz... - powiedział i wyszedł.
101 wypadł za nim na korytarz.
- Jeżeli teraz wyjdziesz możesz już nie wracać! - wrzasnął za nim, Lick nie zareagował. - Rozumiesz co do ciebie mówię?! Nic dobrego cię tu już nie spotka!
505 zignorował go i odszedł. 101 jednak nie udał się za nim, niech sobie idzie jak chce. On zamierza wypełnić swoje obowiązki i zrobić to co powinien już dawno temu.

Ja tą książkę kiedyś dokończę, naprawdę
No, mam nadzieję, mam trochę napisane na zapas więc będę wstawiać 

Historia Bohaterów Minecrafta - Trzy SercaWhere stories live. Discover now