17. Miasto Potworów

15 3 3
                                    

Przyjaciele podążali za tajemniczą zombie, nie wiedzieli dokąd ich prowadzi ale musieli jej zaufać. Adam był nie przytomny w dodatku stracił wiele krwi.
- Już niedaleko - powiedziała kobieta. - Jak on się trzyma? - spytała patrząc przez ramię na niesionego przez Entity'ego chłopaka.
- Bez zmian - odparł smutno.
Po chwili dotarli do dużej jaskini. W środku niej wybudowane było podziemne miasto. Domy i ulice, a na końcu największej z nich, która prowadziła od wejścia, wybudowany był rynek z kolejnym, tym razem mniejszym, podziemnym jeziorem. Miasto tętniło życiem, na ulicach zbierali się jego mieszkańcy. Były to przeróżne istoty, chyba wszystkie jakie można tylko spotkać na tym świecie. Zwyczajni ludzie, tych jednak było najmniej, zombie, szkielety, Ombrakiry i wiele innych stworów.
Kobieta szybkim krokiem skierowała się na rynek owego dziwnego miasta. Wybrańcy podążali za nią. Wzrok większości istot obecnych w jaskini padał na przybyszy. Zombie zatrzymała się przed jednym z budynków otaczających rynek i zapukała do drzwi.
Po chwili drzwi otworzyły się i ukazała się w nich starsza kobieta. Miała siwe kręcone włosy, których kosmyki opadały na pokrytą zmarszczkami twarz. Szare oczy jednak nadal lśniły tak jakby starość w ogóle jej nie dotknęła, na głowie miała jakby za duży dla niej spiczasty kapelusz. Ubrana była w białą bluzkę, szarą sięgającą prawie do kostek spódnicę i granatowy płaszcz.
- O mój Boże, co wam się stało? - zapytała widząc kobietę zombie oraz przybyszy. - Wchodźcie do środka, zaraz się wami zajmę - kobieta otworzyła szerzej drzwi aby przybysze mogli wejść.
Szybko weszła po schodach na piętro domu.
- Chodźcie tu z tym rannym - powiedziała.
Entity wykonał polecenie kobiety, otworzyła drzwi do jednego z pomieszczeń na piętrze i wskazała znajdujące się w pokoju łóżko. Pokój był mały, znajdowało się w nim owo łóżko krzesła, szafka i kilka pochodni oświetlających wnętrze. 303 ostrożnie położył na łóżku Adama.
- Co mu się stało? - zapytała kobieta.
- Jakaś magia, kontrola nad krwią czy coś - powiedział Michał. - Stracił przytomność, tylko tyle wiem.
Kobieta pokiwała głową w zamyśleniu.
- Zrobię co w mojej mocy żeby mu pomóc - rzekła. - A ty w tym czasie opatrz rany reszty - zwróciła się do zombie.
Kobieta wraz z Wybrańcami i Entity'm wyszła z pomieszczenia i udała się do pokoju obok, był on bliźniaczo podobny do poprzedniego, stało w nim kilka krzeseł, biurko, szafy i łóżko.
- Dobra, to siadajcie, opatrzę wam rany - powiedziała zombie wyjmując z jednej z szafek bandaże.
Michał, Karol i Alicja usiedli na krzesłach, natomiast Entity'emu musiało wystarczyć miejsce na łóżku, ponieważ krzeseł zabrakło.
Kobieta najpierw zajęła się Karolem chłopak miał kilka ran na nogach i rękach. Jednak żadna z nich nie była bardzo poważna. Odkaziła rany i zabandażowała.
Alicja miała sporą ranę na nodze, zombie również się nią zajęła. Natomiast Michał i Entity nie odnieśli żadnych obrażeń.
- Dziękuję - powiedziała Alicja. - W ogóle to nie poznaliśmy jeszcze twojego imienia.
- Rosa - odparła kobieta.
- Ja jestem Alicja.
- A ja Michał - szatyn również dołączył do rozmowy. Reszta idąc za ich przykładem również się przedstawiła. - Dziękujemy za pomoc - dodał chłopak.
- Nie ma za co, mam nadzieję, że waszemu przyjacielowi się polepszy - Rosa uśmiechnęła się delikatnie, jednak zaraz uśmiech znikł z jej twarzy. - Macie problemy z Herobrine'em, prawda? - spytała.
- Tak... - odpowiedział Michał. - Widziałaś jak walczymy?
Kobieta zombie pokiwała w odpowiedzi głową.
- Mam nadzieję, że nikt nie przyjdzie tu żeby z wami znowu walczyć - powiedziała. - Nikt z tego miasta nie szuka problemów, dość już ich mieliśmy - stwierdziła wyglądając przez okno na ulicę.
Mieszkańcy miasta kręcili się po rynku wchodząc do sklepów, rozmawiając lub po prostu udając się w różnych kierunkach.
- Nie obraź się ale, czemu nam pomagasz? No bo... jesteś potworem, tak jakby...
W tym momencie Rosa przerwała szatynowi.
- Nie jesteśmy potworami! I nie pomagamy temu draniowi! - krzyknęła.
- Przepraszam, nie chciałem nic złego... po prostu zawsze myślałem, że istoty typu zombie nie są miłe...
- Wszyscy tak myślą - powiedziała już nieco spokojniejsza zombie. - Dlatego tu mieszkamy, wszędzie indziej mają nas za potwory. Nie chcemy też służyć Herobrine'owi... Pamiętam jak przemawiał kiedyś do istot różniących się od ludzi, jak wy ich nazywacie "potworów" - to mówiąc uczyniła gest palcami oznaczający cudzysłów. - Mówił o dyskryminacji istot takich jak my, o tym, że ludzie nie traktują nas dobrze. Co zresztą było prawdą, w tamtym czasie, w obecnym trochę mniej... Zresztą sami uważacie nas za złych nawet nie wiedząc nic o nas. Ludzie nas nigdy nie lubili, robili z nas potwory, zachowywali się tak jakbyśmy byli zagrożeniem. Wszyscy się zgadzali z Herobrine'em kiedy twierdził, że zamierza położyć temu kres... Ale tak naprawdę wykorzystał ich gniew dla własnych celów... - Rosa westchnęła ponuro. - Pewnie mi nie uwierzycie ale wtedy wydawał się przyjacielem i kimś dobrym, jako jeden z nielicznych z ludzi nas rozumiał. Pewnie i tak będziecie myśleć, że kłamie i nie ufać mi, nawet nie wiem czemu to powiedziałam.
- Wierzymy ci, a przynajmniej ja - powiedział Karol. - Wiem, że Herobrine potrafi naprawdę dobrze manipulować innymi...
- Czekaj, pamiętasz to? - spytała Alicja. - To by znaczyło, że masz kilka tysięcy lat.
- Tak, zombie się nie starzeją, a przynajmniej nie takie jak ja... - kobieta westchnęła smutno. - Długa historia - przyjaciele widząc, że to zapewne trudny dla niej temat nie pytali więcej.


Wybaczcie, że przez długi czas nie było rozdziału, postaram się w najbliższym czasie nadrobić to

Historia Bohaterów Minecrafta - Trzy SercaTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang