19

4.3K 219 31
                                    

Hejka gwiazdki!
Wrzucam teraz rozdział, bo obawiam się, że jutro mogę nie mieć czasu.
A co jakby okazało się, że to Melissa ma więcej władzy niż Dwayne?
Miłego czytania!⭐️

Melissa pov's

Odkąd przyjechaliśmy do domu minęło kilka godzin. Klio śpi na jednym z leżaków, a na kolejnym pogryziony Valentino. Te małpy naprawdę go zaatakowały. Nie mam pojęcia dlaczego, ale widocznie im się nie spodobał.

Esther napisała mi, że już jadą. Dwayne również musiał pojechać coś załatwić, więc zostałam sama w domu z trójką dzieci. Klio, Vanilla i Valentino. Młoda została na górze, i przegląda wszystko co tam mam. Pozwoliłam jej zabrać co tylko chce, ale nie wiem czy to był dobry pomysł.

–Wstawaj. -powiedziałam szarpiąc śpiącego Valentino.

–Ale mnie boli. -jękną żałośnie patrząc na mnie z dołu.

–Boleć to cię zaraz może.

Nagle na taras weszła Vanilla. Ma na sobie białe szerokie spodnie, a na górze różową bluzę. Moją bluzę. Włosy spięła w niskiego koka. Na jej ramieniu zwisa duża czarna torba. Przyglądając się jej zadałam sobie pytanie kiedy tak urosła. Moja mała siostra jest już praktycznie dorosła. Jednak jestem szczęśliwa, że żyje swoim najlepszym życiem i nastoletnich lat nie spędza jak ja.

–Jeszcze nie wychodzisz. -powiedziałam.

Pozwoliłam jej iść do koleżanki na noc. Tutaj i tak by nie miała co robić, a koniec końców spędzi z nami jeszcze kilka dni.

–Valentino rozpali ognisko, a ty popilnujesz Klio. -powiedziałam patrząc na nich.

Valentino tylko głośno westchnął i sturlał się z leżaka.

–Ona śpi. -powiedziała.

–O patrz już nie. -uśmiechnęłam się, podnosząc malutką dziewczynkę.

Teoretycznie mogła spać dalej, jednak uważam, że pół godziny jej wystarczy aby zebrać energię na kilka godzin. Pobawi się chwile ze szczeniakami, zje, a później zaniosę ją usypiać. Dziękuje wszechświatowi za elektryczne nianie.

Zostawiłam ich na tarasie i szybko pobiegłam na górę się ubrać. Odrazu po powrocie do domu, wzięłam prysznic, dlatego teraz mogę po prostu się przebrać. Na dziś wybrałam krótką białą sukienkę. Jej materiał jest kryjący mimo, że strukturą jak i w dotyku przypomina siateczkę. Rękawy ma długie, a na końcu są one szerokie.

Nałożyłam na siebie ubranie, i pierwszy raz od dawna powiedziałam wow gdy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze. Włosy rozpuściłam z upięcia, przez co nie są już idealnie proste, a lekko pofalowane co nawet mi się podoba. Postanowiłam nie szaleć z makijażem więc jedynie nałożyłam trochę różu i rozświetlacza na policzki, a na usta balsam.

–No to jesteśmy umówieni na jutro. -usłyszałam głos Valentino, gdy schodziłam po schodach.

–Ale ty ogarniasz jedzenie i wszystko? - zaśmiała się moja siostra.

–Stara! -krzyknął. –Mamy tu kino, możemy strzelić maraton przez tydzień.

Polubili się. Z jednej strony to bardzo dobrze. Cieszę się z tego powodu, ponieważ dzięki temu może Vanilla poczuje się tutaj trochę lepiej. Spojrzałam w ich kierunku i parsknęłam na widok mężczyzny z plastrami na całej głowie.

–Co cię bawi? -zapytali.

–Valentino i jego plastry! -krzyknęłam nie potrafiąc uspokoić śmiechu.

The pain you gave meWhere stories live. Discover now