16

4.1K 234 28
                                    

Hejka! ⭐️
Dziś mam dla was dużą dawkę snów, wspomnień oraz trochę bólu, który jest wymieszany z odrobiną słodkości! No i mamy też Dwayne słodziaka!

Dwayne pov's

Stoję w niedokończonym pomieszczeniu, które znajduje się na czterdziestym piętrze. Jedyne światło jakie tutaj dochodzi, to uliczne oświetlenie, albo sąsiednie budynki.  Jest nas tutaj około siedmiu.

Czterech ochroniarzy, Valentino, Nefera i ja.

Nie pamietam dokładnie dlaczego tutaj jesteśmy ani jak się znaleźliśmy. Oboje obudziliśmy się już w tym miejscu. Valentino jest związany i klęczy nad przepaścią.

–Gdyby dzieciaczki się słuchały,  to by wszystkie żyły. -zakpiła Nefera.

–Daj nam w końcu spokój i pozwól żyć. -błagałem kobietę.

Ubrana w czarny elegancki garnituru oraz długi płaszcz, śmiała się ze mnie. Klęczałem przed nią. Prosiłem żeby nie skrzywdziła Valentino.

–Błagam zostaw go! -krzyknąłem chociaż nie było to głośne, ponieważ łzy mi na to nie pozwalały. –To twoje jedyne żyjące dziecko, zabij mnie.

Nie mogła go zabić. Nie jego. Valentino mimo jak bardzo jej nienawidził, nie zasłużył na śmierć. On jest dobry.

–Och oczywiście, że cię zabije, ale w o wiele bardziej bolący sposób. -popatrzyła na mnie z góry, a następnie nacisnęła obcasem na moją dłoń. –Stracisz jego, a później psy. Będziesz tracił wszystko na czym Ci zależy, aż w końcu cię to zabije.

Nefera zna wszystkie okrutne zagrywki, i nie boi się ich używać. Odkąd pamiętam testuje każdą na mnie i jej synu. Ma również zdolności do użalania się jak bardzo ona go kocha, a on nie. Jaką ona jest dobrą matką, a on złym synem. Niestety prawda jest inna. Nefera krzywdzi Valentino odkąd zaczął pełnić standardowe funkcje życiowe. Przelewa na niego wszystkie swoje traumy, wyżywa się na nim emocjonalnie, a na sam koniec mówi mu, że ona nie miała matki i powinien być wdzięczny, że on ma. Twierdzi również, że inni nie mają tak dobrze.

–Nefera błagam. -jęknąłem żałośnie.

–Och Dwayne niestety, to już na mnie nie działa. -powiedziała próbując udawać smutny głos. –Nie spełniłeś jednego mojego życzenia, nie ożeniłeś się.

–Ona była na to za dobra. -Nefera zaśmiała się przez moje słowa.

Jednak taka była prawda. Melissa była za dobra na to wszystko. Nikt nie zasługuje na piekło jakie wytwarza Nefera, a tym bardziej ona. Gdyby Melissa wyszła za mnie, to najprawdopodniej by zginęła. Nefera mimo wszystko nigdy nie akceptowała żadnych kobiet w moim i Valentina otoczeniu.

Nagle usłyszałem strzał. Zrobiła to.

–Stary wylądowaliśmy! -obudził mnie krzyk tak głośny, że spadłem z fotela.

To był tylko sen. Valentino żyje.

–Tak szybko? -zapytałem.

–Stary lecieliśmy piętnaście godzin.

–Nieważne. -powiedziałem. –Chodź jedziemy, bo winnicy czeka na nas Melissa z psami.

Melissa pov's

Minęło dwa dni odkąd Dwayne poprosił mnie żeby zabrała papiery z winnicy. Oczywiście zrobiłam, to w terminie, ale spodobało mi się przebywanie tutaj. Co prawda w części mieszkalnej przebywają tylko psy, ja wole zostać w miejscu dla gości.

The pain you gave meKde žijí příběhy. Začni objevovat